Rozdział 30

9.8K 241 6
                                    

Emily

Zegar wskazuje godzinę jedenastą. Po naszej porannej rozmowie oboje bardzo szybko odpłynęliśmy. Około dziewiątej obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Stella martwiła się, bo nie przyszliśmy na śniadanie i pytała gdzie jesteśmy. Szybko odpisałam, żeby się nie martwiła, bo nic się nie stało, ale nie przyjdziemy na śniadanie, bo mieliśmy ciężką noc i żeby na nas nie czekali. W odpowiedzi dostałam tylko minkę z mrugnięciem oka. Po tym nie byłam już w stanie zasnąć, dlatego od dwóch godzin leżę wtulona w mężczyznę i wpatruję się w jego przystojną twarz pogrążoną w spokojnym śnie. Moja głowa spoczywa na jego klatce piersiowej i unosi się z każdym wdechem, który nabiera. Pogrążona w myślach delikatnie głaszczę jego ramię.

Przepraszam... Nie udało mi się... Znowu mi się nie udało.... Znowu mi się nie udało... - cały czas odtwarzam słowa mężczyzny, które wykrzyczał w nocy, kiedy próbowałam go obudzić. Nic z nich nie rozumiem. Co mu się nie udało? I dlaczego mówił, że znowu mu się nie udało? Co się stało w jego przeszłości, że ma na niego taki wpływ? Czy miało to związek z jego byłą dziewczyną? Dlaczego nie chce się tym ze mną podzielić? Widać, że go to teraz dręczy. A przyczynił się do tego wczorajszy cichy telefon. Wcześniej też się martwił. Wiem, bo nie umie tego ukrywać, tak dobrze jakby mu się wydawało, ale teraz widać, że ta sytuacja była czymś w rodzaju przelania szklanki, która jest pełna i to wszystko go przytłoczyło. Nie ukrywam, że mnie też.

Światełkiem w tym ciemnym czasie jest jego miłość do mnie. Nie ukrywam, że podchodząc do niego, kiedy stał zamyślony przy oknie, nie spodziewałam się po nim takiego wyznania. W ogóle się go nie spodziewałam. Owszem podejrzewałam, że może coś do mnie czuć. Sposób w jaki na mnie patrzy, w jaki się mną opiekuję i zapewnia mi bezpieczeństwo, mówi wystarczająco wiele, żeby zorientowała się już dawno, że coś do mnie czuje. Ale podejrzewać to, a usłyszeć naprawdę to dwie różne rzeczy i aż do tamtego momentu nie byłam świadoma jak bardzo potrzebuję usłyszeć te słowa z jego ust. Teraz jestem już pewna, że nasz związek zakończy się albo ślubem, tym razem prawdziwym, albo najboleśniejszym rozstaniem w historii rozstań i nie ukrywam, że liczę na to pierwsze.

Wyrywam się z moich rozmyślań orientując, że patrzę w błyszczące oczy Christiana, który gładzi delikatnie mój kręgosłup, a na jego twarzy widnieje zawadiacki uśmiech.

- Dzień dobry - mówię i obdarzam go przelotnym pocałunkiem.

- Każdy dzień zaczynający się obok ciebie jest dobry - odpowiada seksownie zachrypniętym od snu głosem.

- Przestań, bo się jeszcze przyzwyczaję do takich słodkich słówek i będziesz mi je musiał już zawsze powtarzać.

- Możesz się przyzwyczajać, bo nie zamierzam przestać ich używać - chwyta mnie w pasie, przewraca na plecy i kładzie się na mnie. Przywiera ustami do moich i namiętnie całuje. Chętnie odpowiadam na pieszczotę. Po chwili mężczyzna przenosi się na moją szyję i niżej, a z moich ust wydobywa się pełne przyjemności westchnienie.

- Christian?

- Tak? - mruczy pieszcząc moje piersi.

- Jak się czujesz?

- Aktualnie wspaniale - odpowiada spoglądając mi w oczy, abym mogła upewnić się, że mówi prawdę, a następnie wraca do przerwanej czynności.

- Christian? - przerywam ponownie ciszę, zanim mój mózg zamieni się w papkę pod wpływem jego pieszczot.

- Mhmmm?

- Nie chcę ci przeszkadzać, ale jestem już straszliwie głodna, a przegapiliśmy śniadanie - odrywa się ode mnie, kładzie głowę na moim brzuchu i spogląda z dołu na moją twarz.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz