Emily
Rano ponownie nie udaje mi się niczego dowiedzieć od Avy, bo wymyka się bez śniadania, tłumacząc spotkaniem z nowym klientem. Znam ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że ucieka przed wyjaśnieniami. Ale ja ją w końcu dopadnę, na razie mam inne sprawy na głowie.
Jestem tak bardzo zestresowana spotkaniem z rodziną Christiana, że ledwo wmuszam w siebie śniadanie. W drodze do centrum handlowego mam ochotę zadzwonić do Stelli, aby poinformować ją, że coś mi wypadło i jednak nie możemy się spotkać. Ale moje sumienie nie pozwala mi na takie wybryki.
Tak więc wychodzę właśnie z przymierzalni, w nie wiem którym już sklepie, przestałam liczyć przy piątym, ubrana w czarną sukienkę z długim rękawem do połowy uda i spoglądam na cztery kobiety wpatrzone we mnie jak w eksponat w muzeum.
- Nieee - kręci głową Liv, siostrzenica Christiana. Jej udało się kupić śliczną sukienkę w stylu księżniczki już w drugim sklepie.
- Jak nie? Przecież pięknie wygląda - karci ją Jennifer.
- Tak, wygląda pięknie, ale ona idzie na pogrzeb, czy na wesele? - wtrąca się pani Martin.
- No właśnie. Też tak uważasz babciu? Poza tym, krojem przypomina mi tą bordową w....
- No dobra w takim razie przymierz ten czerwony komplet - przerywa im Stella, wysyłając mnie z powrotem do przymierzalni i ratując przed kolejnym półgodzinnym wywodem na temat sukienki oraz jej zalet i wad.
Kiedy tym razem ponownie wychodzę z przymierzalni, wszystkie otwierają szeroko buzie i się nie odzywają. Podchodzę do lustra i spoglądam na swoje odbicie. Mam na sobie czerwony top bez ramiączek, na którego przodzie jest wielki materiałowy kwiat, i spódnicę w tym samym kolorze, która od góry jest obcisła, następnie przechodzi w falbankę z przodu do połowy uda, a z tyłu do połowy łydki. Od wewnątrz ma też zapinaną na guzik kieszonkę, w której zmieści się na przykład telefon, czy szminka.
- No. I co myślicie? - przerywam w końcu ciszę, która nastała po moim wejściu. Już i tak dziwnie się czuję, że zrobiły z tego wybierania sukienki takie wydarzenie, jakbym to ja była panną młodą i wybierała suknię ślubną. Pierwsza ciszę przerywa Stella.
- Emi wyglądasz bosko! - piszczy - Ta sukienka jest idealna na moje wesele!
Stella z Lucasem organizują przyjęcie w tematyce latino. Dziewczyna studiuje filologię hiszpańską i ma obsesję na punkcie Hiszpanii, w sumie Lucas też. Dlatego na weselu ma być hiszpańska kuchnia, muzyka i dekoracje.
- Tak, tak! - wtóruje jej Liv i Jennifer.
- A ty co myślisz mamo? - pyta Jenn. Pani Martin wpatruje się we mnie z wielkim uśmiechem na ustach i podejrzanym błyskiem w oczach. Nagle wstaje, podchodzi do mnie i chwyta mnie za dłonie.
- Tak bardzo się cieszę, że mój ukochany synek, ponownie znalazł sobie kogoś, kogo może kochać całym sercem - nie umyka mi słowo ponownie, którego użyła - Tak bardzo się bałam, że po tym co spotkało Aurorę... On tyle czasu był sam i myślałam...
- Mamo to nie jest odpowiedni moment - przerywa jej Jenn, wzrokiem dając kobiecie do zrozumienia, żeby lepiej już nic nie mówiła.
Patrzę na nie skonsternowana. Następnie udaję się do przebieralni i ubieram swoje ciuchy. Cały czas w głowie przerabiam słowa pani Martin. Kim do jasnej cholery była Aurora? Czyżby to jakaś była Christiana? Sądząc po słowach kobiety to tak i wygląda na to, że musiał ją bardzo kochać, a ona go bardzo zraniła. Ciekawe co takiego zrobiła i dlaczego, kiedy myślę o Christianie i innej kobiecie, czuję irracjonalną zazdrość? Przecież między nami nic nie ma. Nie mam do tego żadnego prawa. Odsuwam od siebie te myśli i postanawiam na razie skupić się na dzisiejszym dniu.
CZYTASZ
Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourChristian Martin młody biznesmen, właściciel dużej firmy architektoniczno-budowlanej. Wraz ze swoim kotem Sisi prowadzi spokojne życie. Jedyną rzeczą, a raczej osobą, która go męczy, jest jego mama. Kobieta cały czas próbuje znaleźć mu żonę. Nie int...