Rozdział 36

7.2K 228 6
                                    

Christian

Nie spóźniamy się z Aniołkiem na ceremonię, co uważam za duży wyczyn, gdyż szykowaliśmy się dwa razy. Kiedy zobaczyłem ją w czerwonym komplecie, który kupiła jej moja mama, zostałem oczarowany i nie mogłem się powstrzymać, żeby go z niej nie ściągnąć. Potem musiałem pomóc jej poprawić fryzurę, którą rozwaliłem, a było to równie trudne co rozbrajanie bomby dla takiego amatora jak ja.

Ślub odbywa się w ogrodzie, a całe przyjęcie podzielone jest na dwie części. Pierwszą, na zewnątrz, na którą składa się obiad, toasty, pierwszy taniec pary młodej i degustacja tortu. Oraz drugą, gdzie goście przenoszą się na dużą salę bankietową. To tam odbywają się różne gry, zabawy, podziękowania oraz wyświetlane są filmiki ze zdjęciami, w których znajdują się też te zrobione przez Aniołka. Ponadto na każdym stoliku znajduje się zdjęcie pary młodej wraz z kontaktem do Emily. Liczymy na to, że w taki sposób kobieta zyska więcej klientów.

Ceremonia sama w sobie przebiega perfekcyjnie, a przysięgi małżeńskie Lucasa i Stelli wzruszają całą żeńską część gości. Stella ma na sobie obcisłą suknię z koronki, jak to Emi powiedziała, w fasonie syrenki i długi na dwa metry welon, który trzymają jej małe kuzynki. Natomiast Lucas ubrany w szyty na miarę czarny smoking i białą koszulę z muszką, a w butonierce włożone ma takie same kwiaty jak w bukiecie panny młodej. Wyglądają bardzo szykownie i elegancko. Podwyższenie na który składają sobie przysięgę wykonane jest z białego drewna. Za państwem młodym w kole z białych róż znajdują się dwie błyszczące litery S i L połączone ze sobą sercem. Wszyscy zebrani goście siedzą na białych krzesłach również przybranych białymi różami.

Po ceremonii wszyscy zasiadamy przy okrągłych stolikach i czekamy na podanie obiadu. Obok mnie siedzi jak zwykle głodny Josh. Miejsce po drugiej stronie Emi zajmuje nie kto inny jak Liv. W ostatnich dniach ta dwójka jest praktycznie nierozłączna. Obok małej księżniczki siedzi Jennifer, potem Ryan, moja mama, rodzice Stelli i Troy, który bardzo dziwnie przygląda się Aniołkowi. Siedzi akurat naprzeciwko niej, ale ona pogrążona w rozmowie z Liv i Jenn, nie dostrzega, że jest obserwowana. Dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się, że rodzice Stelli znają rodziców Troya. Jego po raz ostatni widzieli, kiedy był małym dzieckiem, dlatego zaprosili go do naszego stolika. Dostrzegam, że pani McCartney zagaduje blondyna i wciąga go w rozmowę. Do moich uszu dobiegają szczątki pytań, w których kobieta próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o życiu mężczyzny. Pyta o pracę, dziewczynę, zainteresowania i inne rzeczy. Troy odpowiada z uśmiechem na ustach, ale widzę, że nie czuje się do końca komfortowo pod takim ostrzałem pytań ze strony obcej kobiety.

Obiad podany jest w formie szwedzkiego stołu. Na środku każdego blatu ustawione zostają półmiski z przeróżnym jedzeniem. Jestem pewien, że każdy z gości znajdzie coś dla siebie. Państwo młodzi pomyśleli także o swoich wegetariańskich gościach i oprócz mięs znajdują się tu też bezmięsne potrawy.

Po pysznym i obszernym obiedzie przychodzi czas na toasty. Najpierw swoje wygłaszają państwo młodzi, świadkowie i rodzice. Następnie przychodzi kolej na mnie. Odkąd przyjechaliśmy tutaj z Emi układałem sobie w głowię co mogę mu powiedzieć, więc teraz doskonale przygotowany wstaję i zbieram uwagę wszystkich gości.

- Lucasie - zwracam się do niego - Odkąd się urodziłeś traktowałem cię jak młodszego brata. Opiekowałem się tobą, starałem się być twoim oparciem i podporą w ciężkich momentach. Pomagałem z problemami, z którymi nie chciałeś zwracać się do rodziców i dawałem kopa do działania, kiedy tego potrzebowałeś - mężczyzna uśmiecha się i spogląda na swoją świeżo upieczoną małżonkę - Dziś wkraczasz na nową drogę życia. Chcę ci między innymi powiedzieć, że nadal możesz na mnie liczyć w każdej kwestii i zwracać się do mnie z każdym problemem. To samo tyczy się ciebie Stello - tym razem zwracam się do kobiety - Tak naprawdę od dawna jesteś częścią tej rodziny. Tamtego dnia, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy pojechałem szukać odpowiedniego garnituru na wasz ślub - dolatuję do mnie ciche chichoty gości - Od samego początku stałaś się częścią naszej rodziny i tak już pozostanie na zawsze. Od kiedy Lucas nas sobie przedstawił wiedziałem, że zostaniesz jego żoną. Po prostu to czułem. Od teraz jesteś też moją siostrą i możesz przyjść do mnie z każdym problemem, jaki napotkasz na swojej drodze. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy w skopaniu tyłka Lucasowi też chętnie pomogę - mówiąc to puszczam do niej oko, a wszyscy goście wybuchają śmiechem - Życzę wam moi drodzy wszystkiego dobrego i żeby ta droga, na którą dzisiaj wspólnie wstąpiliście, była pełna waszej pięknej i czystej miłości. Gratulacje kochani! - unoszę kieliszek do góry udając stuknięcie z państwem młodym, a towarzyszą mi w tym brawa gości.

Małżeństwo z przypadku | Dary losu #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz