Obudziliśmy sie wcześnie coś koło siódmej, bo trzeba było sie z wszytkim wyrobić. Niestety Fifi mniał inne zdanie i nie chciał mnie puścić, naciągał na nas koudre i całował jak szalony.
SV: Mua, mua, mua, mua, mua.
D: Fi..Fi no haha weś haha
SV: Nie moge uwierzyć, że to już dziś.
D: Ja też, ale jak mnie nie puścisz to sie spóźnimy.
SV: Mmm... trudno.
D: Ty chyba nie chcesz być moim mężem co?
SV: Chce bardzo, ale najpierw chce śniadanie z deserem.
D: Mmm nie, no weś hahaha. - tak bardzo mnie łaskotał.
SV: A ja i tak zrobie swoje i Cie zjem.
D: Taki łobuz z Ciebie.
SV: Bo ja jestem bardzo nie grzeczny.
D: A jak chcesz to zrobić.
SV: Jeszcze sie zastanawiam ale schrupie cie tu na mniejscu.
D: Mmm... kochan cie, nawet jak jesteś napalony.
SV: Ja Ciebie też skarbie, jesteś dlamnie najcenniejszy wiesz. - chłopak sie odwrócił domnie tyłem, na co sie przysałem tak, że leżeliśmy na łyżeczke, zaczołem ssać jego ucho.
D: Filip no weś - odwróciłem głowe i przysałem sie do jego ust, czułem jak jego ręce zbliżają sie do mojego pośladka.
SV: Moge? - spytałem patrząc mu w oczy.
D: Och co ja z Tobą mam, możesz ale postaraj sie bym był zadowolony.
SV: Ja sie zawsze staram słodziaku.
- szepnełem mu do ucha poczym odchyliłem jego pośladek i wniego wszedłem, na co chłopak sie odchylił i oparł namnie głowe.
D: Filip aaach - zaczołem szybko oddychać.
SV: Co sie dzieje, mam przestać?
D: Nie spokojnie potrzebowałem chwilki, kontynuuj prosze.
SV: Jesteś pewny?
D: Tak, tylko obejmij mnie.
SV: Dobrze, spokojnie patrz namnie. - chłopaka namnie spojżał, a ja wpiłem sie w jego usta i zaczołem sie poruszać.
D: Aaaaaa aaaach taaaak nie nie przestawaj.
SV: Aaach nie przestane. - zaczołem poruszać sie coraz szybciej nie przerywając całowania, nasze rece splecione ściskaliśmy, a nasze jęki stawały sie coraz głośniejsze.
D: Aaaaa szybciej.....
SV: Mmm aach ja już prawie.
D: ja też aaach - wbiłem sie w jego usta i wtym momęcie doszliśmy.
SV: Jesteś najlepszy mua mua mua.
D: Kocham Cie najbardziej.
SV: A ja kocham ciebie.
D: Powinniśmy wstać już.
SV: Poleż sobie, ja napuszczę wody na kompiel.
D: Jesteś najlepszy wiesz.
SV: No mam taką nadzieje, chciałbym być dla Ciebie najlepszy. - uśmniechnołem sie.
D: Zawsze będziesz kochany.
SV: I za to cie uwielbiam, ale teraz ide do tej łazienki. - cmoknołem go i poszedłem nalać wody do wanny.PovDominik:
Brunet poszedł ogarnoć kompiel ja se jeszcze relaksowałem w łóżku, przynajmniej próbowałem puki nie wyrwał mnie z myśli telefon.
D: Po co dzwonisz?
F: Chciałem porozmawiać.
D: A mamy o czym, bo potym co ostatnio zrobiłeś nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
F: Kochanie ale to nie byłem ja, byłem pijany niekontrolowałem sie.
D: Ty już oddawana nie jesteś sobą.
F: Masz racje zrobiłem źle i chce to naprawić, zaczołem leczenie przestane pić.
D: Mam Ci pogratulować?
F: Dlaczego taki jesteś, dlaczego nie potrafisz zemną rozmawiać, namnie mówisz, a sam jesteś szorstki.
D: Po tym co sie wydażyło nie umniem inaczej, sprawiłeś że zaczołem sie ciebie bać.
F: Ale już taki nie jestem, jestem tżeźwy i nawet próbowałem sie dodzwonić do Filipa by go przeprosić.
D: Ja poprostu nie moge.
F: Kochanie prosze, wróć do polski, wróć domnie, tak bardzo Cie kocham.
D: Jaa.... - spojżałem sie i przedemną stał brunet. - musze kończyć narazie.
F: Dominik, domnik prosze Cie poczekaj.
Pip pip pip
D: Ehh... - rozłączyłem sie.
SV: Wszytko okej.
D: Tak nie myśl otym.
SV: To Florian?
D: Tak, ale to nie warzne.
SV: Ale wiesz jeśli, nie jesteś pewny to wiesz możemy wszytko odwołać.
D: Jestem jak najbardziej pewny. - pocałowałem go.
SV: Kocham Cie.
D: Ja ciebie też, ale choć już do tej wanny.- pociągmełem go za sobą zrzucając szlaflog weszłem do wanny, zaraz zamną dołączył brunet i tak se lerzeliśmy.
SV: To będzie magiczny dzień. - złapałem jego dłą racząc ją pocałunkiem.
D: Więsz... - odwróciłem sie patrząc mu w oczy. - masz racje zapomnimmy o wszytkim i cieszmy sie sobą.
SV: Taki mam zamniar, nikt nam tego nie zepsuje, no chyba że Florian by wbiegł w trakcie ceremonii.
( Filip nie kracz bo ciotka patrzy okiem wielkiego brata hahahaha )
D: Weś to wypluj, oby nie bo chce mnieć dziś męża i masz nim być Ty!
( Ach ciotka dumna z dzieci tak szybko dorastają i wyfruwają z gniazda)😆
SV: Oczywiście Tylko ja nim moge być!
D: Doprawdy, a inni kandydaci?
SV: Nie ma.
D: Jak to?
SV: Wrzuciłem do fosy z
aligatorami.😂
D: Jak To? - zaczołem sie śmniać.
SV: No co pieski były głodne.
D: To Aligatory czy pieski?
SV: Czy Ty oceniasz za rase?!
D: Jesteś nienormalny hahaha
SV: Jaki kraj taki pies.
D: Raczej jaki kraj taki mąż.
SV: Anie to, to akurat Twoja głupota.
D: Coo?
SV: No wiesz musisz być bardzo głupi, bo zakochałeś sie w takim debilu jak ja.
D: Widocznie kręcą mnie debile i dobry seks.
SV: Mrauuu.... Sugierujesz coś? - przejechałem mu ręką po pośladku.
D: Sugieruje Ci myć sie, bo sie spóźnimy.
SV: A coś więcej?
D: Możesz umyć mi plecki.
SV: A coś więcej?
D: Masz cklibat i coś więcej jak zobacze tu obrączke. - wskazałem na palec.
SV: Czyli jak tylko nałoże Ci obroczke to wtedy....
D: Nieee, weś przestań zboczeńcu dopiero jak będzie noc poślubna.
SV: No wiesz ty co, zrobiłeś mi nadzieje.
D: Ty mi też, że nasze małżeństwo będzie normalne. ( Nawet ciotka wto nie wierzy, gdzie ty sie uchowałeś 😂)
SV: Ono nigdy nie będzie normalne.
D: I za to Cie kocham!
SV: Tak mówisz choć tu. - przechyliłem go do tyłu i nachyliłem sie nadnim zaczynając pocałunek, ręką zjeżdżając po jego udzie.
D: Mmm... przestań Filip.
SV: Ale co mam przestać?
D: Ty już dobrze wiesz co.
SV: No nie wiem, a powiesz mi?
D: Zabieraj tą łape z mojego tyłka.
SV: Ale ona sie przykleiła.
D: To ją odklej.
SV: To nie będzie takie proste, do tego trzeba zrobić specjalną rzecz.
D: Tak, a niby jaką?
SV: Pokazać Ci?
D: No nie wiem, to już chyba wole zostać z przyklejoną.
SV: Jak tam wolisz, ale to ta od obrączki.
D: Filiip głupku no weś! - szturchnołem go, a ten mnie zaczoł całować.
SV: Mmm jesteś pyszny, o i ręka sie troche ruszyła i nie tylko ona, no ale cóż wybacz rać sobie sam bo ja mam cklibat.
D: Nie wierze w ciebie musisz prawda?
SV: Ja nic nie musze, mój jest jak naleśnik i nie stoi na baczność jak kapral na zbiórce.
D: To Twoja wina, mówiłem zabieraj tą łape!
SV: No tak napewno, ten ślub będzie piękny.
D: Filiiiip no!
SV: Coo?
D: Zrób, że coś!
SV : Jak zobacze tu obrączke. - pokazałem mu na palec i chciałem wyjść, a ten mnie pociągnoł.
D: Jak czegoś z tym nie zrobisz to jej nie zobaczysz kochanie.
SV: Przepraszam bardzo czy to szantarz?
D: Ucze sie od najlepszych hahaha
SV: Ale wiesz ja nic nie moge zobacz tu, nie mam ochoty, no a bez tego to nie pamnietam jak to sie robi.
D: Czy Ty mnie podpuszczasz?
( Ciotka powiec mu coś! On zaczoł i niechce dokończyć!) 😂😂😂
SV: Ja nic kochanie nierobie poprostu przedstawiam Ci realia.
D: Wtakim razie ić sobie, sam se poradze, nie jestem aż tak zdesperowany.
SV: Nie jesteś napewno?
D: Spadaj! - odwróciłem sie do niego tyłem, gdy nagle poczułem pocałunek na karku i ręce oplatające mnie wokół tali.
SV: Nigdy cie nie zostawie choćby nie wiem co, będe przy tobie w każdej sytułacji.
D: Filip jaaa.....
SV: Ciiiii nic nie mów. - odgarnołem jego włosy i napoczołem pocałunek.
Puk puk puk
MD: Chłopcy wstaliście już bo zaniedługo trzeba sie zbierać.
SV: Tak Dominik sie kompie, zaraz zejdziemy.
MD: Dobrze, my czekamy na dole.
Kobieta poszła, a blondyn pytająco spojżał na bruneta.
SV: Co? - Mniałem jej co innego powiedzieć?
D: Niee... Choć tu. - usiadłem nanim okrakiem i zaczeliśmy sie całować, poczułem ręce chłopaka zjeżdżające na mój tyłek.
SV: Przepraszam mniałem tego nie robić. - cofnełem ręce, ale chłopak złapał i położył je spowrotem, poczym sie uśmniechnoł cudownie.
D: zostaw chce żebyś mnie dotykał, uwielbiam kiedy to robisz. - chłopak przegryzł warge i zjechał niżej do mojej dziurki, poczułem jak jego palce zaczeły mnie tam pieścić. - nie wiele myśląc złapałem za jego przyrodzenie zjeżdżając ręką w góre i wdół.
SV: Aaach Domi. - oparłem sie o wanne czując jak chłopak sie omnie ociera, ja penetrowałem jego dziurke.
D: Aaaa aach mmm.... - zajęczałem przegryzając warge poruszałem sie na palcach chłopaka.
SV: Mmm... - przysałem sie do jego sudka ten głośno zajęczał i zaczoł sie poruszać troche szybciej.
D: Mmm...aaaaa...aach Fi..filp. - było mi tak cholernie dobrze, ale brakowało mi czegoś do pełni szcześcia.
SV: Potrzwbujesz czegoś kochanie?
D: Taaak Ciebie wemnie! - chłopak sie zaśmniał, a ja go szturchnełem.
SV: Uwielbiam Cie słodziaku tak bardzo. - wpiłem sie w jego usta przewracając nas tak, że byłem nad chłopakiem, złapałem go za nogi by mnie oplutł i wniego wszedłem na co zajęczał donośle.
D: Aaaaach pospiesz sie mamy mało czasu. - chłopak przysał sie do mojej szyji i sie szybko poruszał.
SV: Aaaaa aaaaaaa aaaaa jesteś najlepszy! - to było szybkie i takie przyjemne, czułem jak chłopak wbija sie w moje plecy pazurami.
D: Mocniej aaach szybciej! - chłopak spełniał wszystko co chciałem, aż nastał finish.
SV: Nie było za mocno?
D: Nie, było cudownie, ty jesteś cudowny.
SV: Kocham Cie skarbie.
D: Ja Ciebie też, ale powinniśmy już iść.
SV: Poczekaj, pomoge Ci. - wstałem łapiąc szlafrog i go ubrałem, zaraz złapałem drugi i nasunołem go na blondyna poczym złapałem na panne młodą i zaniosłem do pokoju.
D: Filip naprawde nic mi nie jest.
SV: Mimo to pomoge Ci, ty odpoczywaj. Wziołem bielizne i nasunołem na chłopaka, potem nałożyłem t-shert i ubrałem mu spodnie. - skary chcesz te, czy te?
D: Te drugie. - ale se poradze.
SV: Ja wiem, ale pozwól że dziś będziesz moim księciem. - ubrałem mu skary i buty. - potem zawisłem nadnim. - zaczekaj tu, ubiore sie i pujdziemy.
D: Dobrze. - ujełem w dłoń w jego twarz, na co zrobił dziubek to skradłem mu całusa.
CZYTASZ
Gdy serce nie wie czego chce
FanfictionHejka jednak postanowiłam wstawić, tą książke jest to książka o Dominiku Rupińskim i jego początkach jak jeszcze prawdopodobnie był z skkefem. Przynajmniej w tej książce jest, jak Wam sie spodoba dajcie znać. Ps. Nie wiem co i jak było, więc treść...