"Powrót do domu"

12 1 1
                                    


PovDominik:
Wstałem jakoś o ósmej, właściwie to zerwałem się i szybko się ogarnołem.
Obudziłem Bee sam biegnoc do kuchni i na szybkiego zjadłem tylko kanapkę.
D: On mnie zabije, już powinienem tam  być.
B: Nie potrzebnie panikukesz, jak kocha to poczeka.
D: Daruj sobie i rusz dupę bo uber już czeka.
B: A jakieś śniadanie? - głodna jestem.
D: Masz i choć. - wcisnołem jej 5dych do ręki.
B: No se jaja robisz, ale dobrze zapamniętam to sobie.
D: No  sorry spieszę się, coś tam se kupisz.
B: Narazie pajacu.
D: Pa wiedźmo. - zaśmniałem się i wsiadłem do ubera, ona mi tylko pokazała język.
Kierowca szybko dojechał, a ja biegłem aż wkońcu zdyszany wparowałem do  sali Filipa.
D: Przepraszam za spóźnienie.
SV: A co ja nauczyciel, nie sprawdzałem obecności.
D: Weś ja poprostu pamnietałem, że mam być wcześniej.
SV: Wiem ale kochaś cię zatrzymał.
D: Zazdrosny.
SV: A mam o co?
D: Ty mi powiec słodziaku.
SV: Fuj nie mów tak domnie pedałku.
D: Ej Heteryczku nie wyzywaj mnie.
SV: Bo co?
D: Bo mogę sprawić, że preferecje Ci się odmnienią.
SV: Twoje marzenie.
D: Może. - przegryzłem wargę.
SV: Weś się odsuń i daj mi moje rzeczy.
D: Pomogę Ci.
SV: Dobra mogę się zgodzić, ale mnie nie macaj.
D: Nie śmniałbym się zbliżyć.
L: Ooo jest Pan już, to tu jest wypis dla pana filipa, zalecenia i recepta.
SV: Dziękuje.
D: To co przebiórka i jedziemy.
SV: Tak, ale jeden nie właściwy ruch, a odgryze ci ręke.
D: Mówisz, chyba bym zaryzykował dla tego ugryzienia.
SV: Kochaś Ci już nie wystarcza.
D: Co Ty z tym kochasiem?
SV: Ja tylko mówie.
D: Jesteś zazdrosny?
SV: Nie jestem i zabierz mnie wkońcu do domu.
D: No choć - pomogłem mu się podnieść i ubrać, wsadziłem na wuzek  i zabrałem na dół do ubera.
SV: Jedziemy już?
D: Tak kierowca rzeczy chował do bagażnika. - usiadłem obok Filipa i zapiołem mu pasy.
SV: Dziękuje.
D: Nie ma za co.- jechaliśmy do domu z jakieś 15min bo był lekki korek.
Pod domem, jak wysiedliśmy z auta mijała nas nasza ulubiona sąsiadka.
Myślałem, że se pójdzie ale nie musiała wejść znami do windy.
S: A już myślałem, że ten oblech nie wróci. - spojżała się z obrzydzeniem na Filipa.
SV: A przeglądała się pani w lustrze, a racja pewnie pękło.
S: Słucham?
SV: Nie pozdrawiam do widzenia.
S: Pfff ham!
D: Żmija! - odburknołem wychodząc z widy, Filip się tylko śmniał.
SV: Obraziłeś właśnie pięknego gada.
D: Myśle, że mi wybaczy. - zostawiłem torbę w przedpokoju i wiechałem z Fifim dalej.
SV: Piękne to moje mnieszkanie.
D: Prada? - To co byś chciał robić?
SV: Wykąpać się.
D: Wtakim razie przygotuje Ci kompieli, posieć se tu. - udałem się do łazienki, puściłem wodę i wlałem ulubionego płynu Filipa.
SV: Już gotowe?
D: Jak Ty sam przyjechałeś?
SV: Normalnie bo daje radę ale szybko się męcze.
D: Choć nie nadwyrężaj się. - zdjełem z Filipa ubrania, on obserwował każdy mój ruch, gdy był już całkiem rozebrany pomogłem mu wejść do wanny.
SV: Jest przyjemnie nawet.
D: To dobrze, umyje Ci plecy.
SV: Mogę Cie o coś zapytać?
D: Jasne pytaj o co chcesz.
SV: Twój chłopak nie jest zazdrosny, że opiekujesz się mną?
D: Nie jesteśmy już razem.
SV: Przez niego?
D: Tak, ale niechce otym mówić.
SV: Jasne przepraszam.
D: luz nie przejmój się. - zaczołem myć mu plecy.
SV: Posmutniałeś to przez to, że  zaczołem ten temat? - przepraszam.
D: Nie spokojnie, jest okej.
SV: Acha akurat. - zaczołem go chlapać.
D: Ej no weś mam mokrą koszulke przez Ciebie i się lepi.
SV: To ją zdejmi jak tak ci przeszkadza.
D: Sam tego chciałeś! - podniosłem koszulkę i sunołem ją z siebie.
SV: Weś mi tu nie negliżuj się.
- chłopak się przysunoł bliżej mnie.
D: Jaki masz problem słodziaku?
- ździwiłem się bo chłopak mnie dotknoł, przejechał opuszkami palców po mojej bliźnie na górnej cześci mojej klaty.
SV: Kto Ci to zrobił?
D: A to niefortunny wypadek, naprawdę nie istotny temat.
SV: Przepraszam, wiesz ja chyba chce wyjść.
D: Dobrze, czekaj sięgne ręcznik. - pomogłem mu się podnieść i owinołem go w pasie ręcznikiem, potem posadziłem na wózku i zawiozłem do sypialni.
SV: Chce się położyć.
D: Jasne tylko ubiorę cię bo nie będziesz w mokrym ręczniku.
- wyjołem bokserki z szuflady i wsunołem na chłopaka zabierając ręcznik.
SV: Chce jeszcze koszulkę.
D: Dobrze to Ci przyniosę z szafy.
- podałem mu koszulkę i pomogłem założyć, potem go przeniosłem na łóżko i przykryłem. - zauważylem wypalający wzrok namnie i słyszałem jak przełknoł śline.
SV: Przyniesiesz mi wody?
D: Tak poczekaj zaraz wróce. - pobiegłem do kuchni nalałem mu wody do szklanki i wróciłem.
- Trzymaj.
SV: Dziękuje to już wszystko.
D: Jesteś zmęczony?
SV: Trochę.
D: To odpocznij sobie, mała drzemka dobrze Ci zrobi.
SV: Dobrze, zostawisz mnie?
D: Yyy tak, jak coś to wołaj. - wyszedłem i dałem mu spokój.
- Udałem się ogarnoć łazienke, nie ukrywam, że dalej chodziłem bez koszulki. Gdy już wszytko prawie ogarnołem usłyszałem hałas z pokoju Filipa. - przestraszyłem się.
PovSmav:
Nie mogę znieść tych myśli, dlaczego tak się zemną dzieje, czemu gdy on jest blisko mam dreszcze.
Nie! nie jestem gejem! Wynoś się z mojej głowy! - nie umiał wytrzymać zamachnął się robiąc rumor, szklanka się zbiła i popłynęła woda.
D: Co się stało. - spytał zaniepokojony blondyn.
SV: Nic boli mnie głowa! - odwrócił się plecami.
D: Przynieś Ci lekarstwo pomoże.
SV: Nie ić sobie chce spać.
D: No dobrze tylko to posprzątam.
SV: Rób se co chcesz!
PovDominik:
Posmutniałem, ale wiem że on taki nie jest to choroba znim robi.
Czy chciałbym odzyskać dawnego Filipa? Bardzo bym chciał, ale jeśli już taki zostanie to i tak nie przestanę go kochać, nie zostawię go. Tak wiem będe cierpiał mimo wszytko chcę być przy nim choć by mniał mnie odtrącać do końca życia. Pozbierałem wszytko i starłem podłoge, zostawiłem go nie chce go denerwować bardziej niż jest wkużony namnie.
Wyrzuciłem szklankę do śmnietnika i umyłem ręce, potem ogarnołem jedzenie, ale jeszcze nie podgrzewałem. Jak już wszystko było zrobione udałem się do pokoju ubrać czystą koszulkę. mniędzy czasie rozproszył mnie SMS.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz