"Stan przed zawałowy"

38 2 0
                                    

Pov Smav:
Obudziłem sie dziś pierwszy i popatrzyłem sie na niego jak spał. Zazdroszcze Florkowi takich widoków rano. Dominik to taki słodziak i wiem już wiele razy podkreślałem , że nie powinienem ale mam już gdzieś. Chwile tak jeszcze popatrzyłem i stwierdziłem, że wstane po cichu i zrobie mu śniadanie. Musiałem delikatnie wydostać sie z obieć tego koali i żeby nie czuł braku mojej obecności dałem mu buziaka w skroń, ten tylko zamruczał i wtulił sie w moją poduszke.  Uśmniechnołem sie na ten gest i udałem sie do łazienki przebrać. Po 15min gotowy, pachnocy i piękny, dobra żartuje z tym pięknym.
W każdym razie wziołem sie za śniadanie i postanowiłem zrobić naleśniki.
Przygotowałem ciasto i zaczołem smażyć w  trakcie pokroiłem owoce i wyjołem krem do smarowania i bitą śmietane.
Jak już smażyłem ostatniego poczułem, że ktoś sie domnie przykleił z tyłu na co sie uśmiechnełem.
SV: Jak sie spało?
D: A bardzo dobrze, a Tobie?
SV: Spałem jak Aniołek, wiec to znaczy że dobrze.
D: Haha zapewne.
SV: Głodny?
D: Bardzo, a co robisz dobrego?
SV: Naleśniki, pokroiłem owoce i przygotowałem krem i bitą śmetane choć.
Chłopak spojżał na te przygotowane pyszności na stole.
D: Woow to moja ulubiona biała czekolada z charlotte.
SV: Wiem, też ją lubie.
D: Mamy dobry gust hahaha
SV: Prawda? To co jemy?
D: Taak
Nie moge sie napatrzeć jak chłopak zajada z taką rozskoszą.
SV: Komuś chyba smakuje?
D: Taaak bardzo, nie wiem kiedy ostatni raz naleśniki jadłem.
SV: Serio? To musisz do nas wpadać cześciej bo kiślu to fan naleśników i trzy - cztery razy wtygodniu muszą być.
D: Ooo to będe przychodził na naleśniki hahaha.
SV: Okej, trzymam cie za słowo. - uśmniechnołem sie.

Po jakiś 30min skończyliśmy posiłek, blondyn zaproponował że posprząta.
Nie chciałem mu na to pozwolić, ale sie uparł, więc poddałem sie i poszedłem uśiąść na kanape.

Pov Dominik:
Filip siedzi na kanapie, a ja mu posprzątałem. Wkońcu zrobił tak pyszne śniadanie to chciałem sie odwdzięczyć.
Puściłem jeszcze zmywarke i udałem sie do chłopaka. Popatrzał namnie jak tak podchodziłem nie wiele myśląc wskoczyłem mu na kolana i usiadłem okrakiem mocno sie wtulając.

SV: Nie zadużo już tego?
D: Nieee, stresuje sie i potrzebuje wsparcia.
SV: Wsparcia powiadasz? - przejechałem ręką po jego plecach i czułem jak przeszły po nim dreszcze.
D: Mmmmm to było miłe.
SV: Kiślu napisał, że bedzie za dwie godziny.
Chłopakowi ułożył sie cwany uśmiech.
D: To dobrze.
SV: Bo?
Odchyliłem sie od bruneta i spojżałem na niego chytrze, poczym wpiłem sie w jego usta, znowu zaczeliśmy sie zachłannie całować, byłem tak rozemocjonowany, że zaczołem mocno wbijać sie w bruneta poruszając biodrami, on to wyczuł i zacisnoł ręce na moich pośladkach.
D: Achhh - wydałem z siebie niekontrolowanie.
SV: To idzie za daleko nie m....
D: Cicho! - uśmiechnołoem sie mu w usta i pociągnołem na siebie.
Już nic nie mówiliśmy w tle było tylko słychać cmokanie wydobywane w trakcie walki naszych języków.
Nasze ciała wiły sie razem ze sobą w rytm każdego pocałónku. Chwile przerywaliśmy, łapaliśmy oddech i znowu szliśmy w ślne.
To było nie samowite czułem sie jakbym dochodził od samych pieszczot i ocierania sie o siebie, czasem delikatnie, czasem mocniej z dociskiem bioder.
Czułem coraz mocniejsze pragnienie tego czekolado okiego wemnie wśrodku, lecz niestety gdyby nawet mniało by sie coś wydażyć, usłyszeliśmy dźwiek domofonu w sesie tego, że ktoś wpisał kod otwrcia.

SV: Cholera kiślu!
D: Kurde, ten to ma wyczucie!
SV: Raczej dobrze, nie możemy sie posuwać za daleko, a itak już przegieliśmy.
D: Wiem, ale jesteś tak cholernie dobry że nie umniem sie opanować.
SV: Uwierz mi, że też żałuje że tak pyszny owoc jest zakazany.
D: Chciałbym nie być. - przygryzłem warge i wtedy ktoś odkluczał drzwi.
SV: Może kiedyś, a teraz już spokój i zapomnijmy.
D: okej. -Kiwnełem głową i odsuneliśmy sie od siebie.
K: O siema! Zaraz Cie odwioze Dominik tylko sie odleje.
D: Spoko.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz