"Co raz bliżej siebie?"

13 2 2
                                    

"Co raz bliżej siebie?"

PovDominik:
Obudziłem się od promieni słońca, dzień za oknem był piękny. Chciałem wstać ale Filip dalej kurczowo mnie trzymał. Położyłem dłoń na tej jego i poczułem jego usta na moim karku, przyssał się, a ja poczułem dreszcze.
D: Mmmm co robisz.
SV: Coś co widzę, że Ci się bardzo podoba.
D: Możesz mnie puścić?
SV: Dlaczego?
D: Dlatego, że chce mi się siku.
SV: Yyym trudno.
D: No weś ja naprawdę muszę do toalety. - chciałem się odwrócić, ale ten się podniósł i zaczął scałowywać mi twarz. - szalony puść mnie.
SV: Zjem cię zobaczysz.
D: Hej, Hej spokój hahaha się. - Jak mnie puścisz przygotuje dla Ciebie fajną kompiel.
SV: Mmm... mówisz, a jaką?
D: Z pianą i kulą do kompieli. - on mnie niechciał puścić, nie wiem co znim nie tak, ale serio zaraz się zesikam.
SV: hmmm.... a jaki zapach?
D: Dobra dość! - Uniosłem się i wyrwałem. -Ja już nie daje rady i się przez ciebie z sikam! - ubrałem kapcie  i wybiegłem do toalety prawie potykając się o jakiś but, wbiegłem do łazienki podniosłem deskę od sedesu i jaka ulga.
Stałem przed tym klopem jeszcze dobre pięć minut, oj serio musiało mi się bardzo chcieć.
Nie wiele myśląc po załatwieniu potrzeb fizjologicznych, umyłem się ogarnołem i na ręczniku poszedłem do pokoju się ubrać w telefonie wisiała wiadomoś.

Od Bee:
Stary mam problem musimy pogadać.

Przewróciłem oczami i odburknołem jak każdy yh. Poczym szybko odpisałem.

Do Bee:
Co się dzieje, znowu spodkałaś anioła.

Od Bee:
Taak! Jak Ty mnie dobrze znasz i muszę koniecznie z Tobą pogadać.

Do Bee:
Ja się na heteryczkach nie znam więc dużo nie pomogę. 😂

Od Bee:
No weś no, ale o sprawach sercowych co nie co masz pojęcie.

Do Bee:
Tak ogromne mój pięcio letni mąż ma demencję i okres buntu pieciolatka. Mysli, że przeleciał pielęgniarza i jeszcze nie daje mi się wysikać. Otto jak się znam.

Od Bee:
Coo?😂😂😂
To wpadnę i przyniosę Ci pampersy.

Do Bee:
Tak i jakieś dobre tabsy by nie dostać pierdolca.

Od Bee:
Dobrze przyniosę Ci pigułki "Mam wyjebki" 😆

Do Bee:
Wtakim razie zapraszam domnie moja Kochana. 💜😘

Od Bee:
Będę za 20min słodziaku 💋😂

Zaśmniałem się tylko na wiadomość od niej i odłożyłem telefon.
Szczerze nie znamy się długo ale jakoś Bee stała się dla mnie najlepsiejszą psiapsi jaką mógł mnieć gej.  Co nie jest łatwe znaleść bo niestety społeczństwo LGBT nie cieszy się zbytnią akceptacją.
Kończąc moje przemyślenia ubrałem koszulkę bo resztę mniałem już na sobie i udałem się sprawdzić co z Filipem. Leżał odwrucony do ściany i był spokojny, więc skorzystałem i poszedłem przygotować mu kompiel.
Dobra wszytko gotowe ide po niego, wchodząc do pokoju złapałem wuzek i podjechałem pod łóżko.
D: Hej Fifi choć zabiorę Cię do wanny umyjesz się.
SV: Nieee! Ić sobie!
D: Hej spokojnie jak się umyjesz zabiorę Cię na spacer.  - chłopak spojżał namnie płakał, byłem w szoku. - odrazu złapałem za chusteczkę i zaczołem wycierać mu twarz.
SV: Zostaw, odczep się!
D: Filip proszę uspokój się, wiem że krzyknołem ale ja naprawdę  bardzo musiałem siku. - Jeśli w jakiś sposób Cie to uraziło to przepraszam.
SV: .......
D: Dobrze jeśli nie chcesz nic mówić nie mów, ale umyć się trzeba choć.
Trochę się opierał ale wkońcu go przeniosłem na wózek.
Zawiozłem do łazienki i pomogłem przejść do wanny.
SV: Zostaw, nie dotykaj chce sam.
D: Dobrze więc pójde ogarnąć śniadanie, a Ty se posieć.
Wszedłem udając się odrazu do kuchni, wyjełem potrzebne produkty i usłyszałem huk. Przerażony pobiegłem do łazienki Filip leżał na posacce i się darł udeżając pieścią w kafelki, a obok rozbite szkło i stróżka krwi. Przeraziłem się !
SV: ODEJDŹ! ODEJDŹ! AAAAAAA
D: Filip - położyłem dłoń mniędzy jego łopatkami, na co się spioł.
- Hej spokojnie, zrobisz se krzywdę.
- podniosłem go tak by usiadł i spojżał mi w oczy, złapałem jego ręke i spojżałem. - muszę to opatrzyć.
SV: Nie! Nie ! Nie! Zostaw!
Wyrywał ręke jak w amoku.
D: Proszę uspokój się misiek. - nagle się zatrzymał, zrobiłem lekki uśmniech w jego stronę i przyciągnołem do siebie. Wiedziałem, że moja biała koszulka nie będzie już biała ale jeśli mniało go to uspokoić to wywalone.
- już ciiii cichutko. Zaczołem go kołysać on się uspokajał, jak był wyciszony zabrałem go na wuzek i okryłem ręcznikiem przeworząc szybko do kuchni. W tym momęcie zadzwonił dzwonek do drzwi, na co on wdrygnoł. - nie bój się spokojnie to tylko moja przyjaciółka, pójde otworze i zaraz wróce okej? - on tylko kiwnoł głową na tak. - podbiegłem do drzwi i otworzyłem szybko.
Bee: Hej Kochany nie było pampersów więc Ci nie przy.... - spojżała się na blondyna w szoku był umorusany krwią.  - No nie gadaj, że go zabiłeś?
D: Ty głupia jesteś, on jest w kuchni i dobrze, że jesteś bo trzeba mu opatrzyć ręke.
Bee: To po to tą apteczkę mniałam wziąć. - Dobra choćmy.
SV: Dominiiiiik!
Krzyk rozpaczy i chałas.
D: Filip już jestem, już Spokojnie.
- wtuliłem go w siebie. - Ciiiiii, już dobrze, zobacz to jest Bee i jest ratowniczką opatrzy Ci ręke.
Bee: Hej jestem Bee przyjaciółka Dominika, ja zobaczę tą ręke dobrze.
- opatrywałam mu ręke on nawet się nie odezwał, tylko się wtulał blondyna.
D: trzeba będzie szyć?
Bee: Nie obejdzie się ale chyba o powinien odpocząć, podam mu coś na uspokojenie.
D: Dobrze dziękuje. - sam zaczołem go tulać w siebie by tylko poczół się bez pieczenie.  - widzisz już dobrze, choć zabiorę cię do pokoju ubiorę i sobie odpoczniesz. - tak też zrobiłem zawiozłem, przebrałem i położyłem i gładziłem by zasnoł, ten znowu mnie kurczowo trzymał.
- Spokojnie misiek, spróbuj zasnoć i trochę odpocznij.
SV: Nie ić. - trzymał mocno ręke chłopaka.
D: Nie idę, jestem tu z Tobą.
- siedzieliśmy tak dobre 15 minut, aż wkońcu zasnoł. - wyszedłem pocichu i udałem się do kuchni.
Bee: Zasnoł?
D: Tak, dzięki za pomoc.
Bee: Spoko wiesz za bardzo się znim pieścisz i on to wykorzystuje.
D: Nie mów tak, on jest chory i to normalne, że potrzebuje więcej uwagi.
Bee: myśl se co chcesz, ale powinieneś znim porozmawiać.
D: Nie chce mu spawiać przykrości.
Bee: No i widzisz o tym mówie.
D: Weś tam, lepiej powiec co z tym Twoim nowym aniołem.
Bee: A tak, jest taki hot i jest przecudowny.
D: A co z Hubim?
Bee: On nie ma tego czegoś nic nie poradzę.
D: Czyli czego?
Bee: No wiesz dobrze zbudowany, szmaragdowe oczy i ten cudowny uśmniech przez który się rozpływam.
D: To co wy robiliście? - rozmawialiśmy, a ja przebierałem się.
Bee: Postawił mi drinka i umówiliśmy się na dziś.
D: A niepowinaś najpierw zakończyć jednego związku?
Bee: Jak Hubi przyjdzie to mu powiem.
D: Nieogarniam Cię serio.
Bee: Nie musisz, ale pomóż mi zdecydować ta czy ta? - pokazuje sukienki.
D: No ja bym wybrał małą czarną. - wiesz masz wtedy szansę na coś więcej. - poruszyłem sugestywnie brwiami.
Bee: Ty głupi jesteś! - trzasnełam go poduszką i zaczeczeliśmy się wygłupiać.
D: Hahahahaha nie myśl nie dam się. - leżałem na dziewczynie, a ta obejmowała mnie nogami
, wtedy zauważyłem Filipa.
- Cholera Filip, stój to nie tak. - biegłem za nim by go zatrzymać w ostatniej chwili go złapałem.
SV: Zostaw mnie! Zostaw mnie!
D: Filip my się tylko wygłupialiśmy spokojnie. - przykucnołem przed nim.
Bee: To prawda ja i Domiś tylko się przyjaźnimy.
SV: ..... - patrzał mordem w oczach.
D: Filipek zabiorę Cię na kanapę i będziemy sobie razem siedzieć co?
SV: Tak. - poleciała mu łezka, którą starł blondyn.
D: Choćmy pogawędzimy sobie.
Bee: wiecie ja już pójde Pa Domi, pa Filip.
D: Papa - Filipek zamknę tylko drzwi.
- kiwnoł głową, w ja zakluczyłem drzwi. - potem udaliśmy się do salonu.
Przełożyłem Filipa na kanapę  i usiadłem koło niego na co odrazu przyległ. - może zrobię jedzenie co?
SV: Dobrze.
D: To zaraz wróce.- poszedłem do kuchni przygotować wszytko i tym razem może to banalne, ale zrobiłem pizzę. Pokrojony placek zabiosłem do salonu. - mamnadzieję, że głodny.
SV: Bardzo.
D: Wtakim razie mamy pizzę. - wziołem kawałek i chciałem dać mu do ręki, a ten ugryzł tylko i niechciał wziąć.
SV: Pyszna jest.
D: Cieszę sie ale rączki masz zdrowe więc możesz se sam poradzić.
SV: Nie mogę bolą mnie.
D: Co ja z Tobą mam, no ale dobrze pokarmnie Cię. - karmiłem go, a ten był zadowolony.
SV: Było pyszne - zrobiłem dziubka.
D: Cieszę się słodziaku. - ujołem jego policzki i pocałowałem te cudowne usta.
SV: Pujdziemy do pokoju?
: A nie chcesz czegoś obejżeć?
SV: Chce się położyć.
D: No dobrze to wyniose naczynia i pójdziemy. - zebrałem wszytko i włączyłem zmywarke.
SV: Domiś idziesz?
D: już jestem marutko. - wziełem go na wózek i zawiozłem do pokoju. - przekładając go pociągnoł mnie tak, że wylądowałem na nim.
SV: Jesteś piękny.
D: Co? - rozszeżyłem oczy. - yyy dziękuje. - poczułem jak jego ręka wsuwa się pod moją koszulkę i wtedy nas przewrócił i zaczoł mnie całować od szyji w dół.
SV: Jesteś mój! - całował jak szalony.
D: Filip zwolni trochę, przestań. - zaczełem go odsuwać - uspokój się.
- wtedy wpadł szał.
SV: Co wolisz ją! Ona ci namnieszała w głowie.
D: Przestań uspokój się proszę.
- przeraziłem się uruchomiła się wnim taka agresja.
SV:  Masz być mój!
PovDominik:
złapał mnie za szyję i udeżył soczyście w twarz, poczym się odsunoł przerażony.
Ja nie wiedząc co robić uciekłem do swojego pokoju, policzek mnie piekł chciało mi się płakać.
Co się znim porobiło czemu on tak się zachowuje. Może powinienem znim pójść do lekarza kurde, wiem że to ta choroba on by mnie nie skrzywdził.
Wytarłem łzy i pobiegłem spowrotem do Filipa. Leżał na łóżku, płakał i jakby kotłował się, podbiegłem do niego i mocno wtuliłem w siebie.
Przylgnoł tak bardzo mocno i głośno płakał.
D: Już Ciiiiii misiek Spokojnie nic się nie stało, jestem tu i cię nie zostawie.
Proszę nie płacz, ja wszystko przemyślałem i poproszę bee by tu nie przychodziła. Będziemy tylko my tak jak lubisz, czułem że go to uspakaja. - Moglibyśmy zrobić se pilnik co ty na to i ogarnoć jakieś fajne atrakcje na spędzanie wspólnego czasu.
SV: Nie zostawisz mnie?
D: Nigdy prze nigdy.
SV: Dlaczego tak mówisz, jakbyś mnie kochał?
D: No ja, bo zależy mi na Tobie?
SV: naprawdę?
D: Tak i mogę Ci mówić kocham cię jeśli chcesz.
SV: Bardo chce. - patrzeli se prosto w oczy.
D: Mój kochany słodziaku. - ujełem jego policzek i pocałowałem, brunet pogłebił pocałunek tak, że wylądowałem pod nim.
SV: Mmmm... - zamruczał z przyjemności.
D: Podoba Ci się?
SV: Tak bardzo ja... - rzucił się na szyje chłopaka i scałowywał splatając dłonie.
D: Filip ja niew...
SV: Kochaj się zemną.
D: Jaaa no eee no dobrze. - wiem jestem uległy, ale nie chce go znowu zdenerwować. - pozwoliłem na to by mnie rozebrał, był bardzo delikatny i spokojny. Całował mnie poczym chwycił za udo i wemnie wszedł był dość szybki i trochę bolało.
D: Filip aaaaa proszę zwolnij. - ale on nie słuchał. - filo proszę aaaa.
SV: ach ach ach ach tak .
Chłopak był jak w hipnozie po chwili doszedł i opadł obok, spojżał na blondyna i się wniego wtulił.
D: Filip bo, no bo to było trochę zamocno.
SV: Przepraszam jestem beznadziejnym.
D: Hej nie prawda, wiesz co choćmy razem spać jutro zaczniemy od nowa, Ty wypoczniesz i zobaczysz będziemy mnieć super dzień.
SV: Dziękuje Domiś.
D: Tak bardzo Cię Kocham i wiem, że to dziwne dla ciebie i no Filip.
SV: Zzzzzzzz
D: No super gadam do siebie, to cóż Dobranoc Kochany.
Wtuliłem się w niego on mni objoł przez sen i tak zasneliśmy.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz