PovSmav:
Nazajutrz obudziłem sie obok Dominisia, chłopak leżał ma brzuchu.
Nachyliłem sie i czule muskałem go po karku i ramionach, ręką gładziłem po plechach on cicho mruczał.
SV: Wszytko okej.
D: Tak, nic mi nie jest poprostu spałem.
SV: Domiii
D: Hmmm?
SV: Tak se pomyślałem, że nasze relacje ostatnio to tylko seks.
D: Wiem, ale jakbyś chciał coś innego porobić to nie ma problemu.
SV: Wiesz, jest jedna rzecz którą możesz dlamnie zrobić.
D: Co takiego?
SV: Poszedł byś zemna na randke?
D: Cooo?
SV: Wiem, że nie powinien o to pytać.
D: Daj spokój, pewnie że pójde.
SV: Naprawde?
D: TAK, ale musisz mi opowiedzieć, jaką chciałbyś tą randkę.
SV: A może tak bym Cie zaskoczył?
D: Czyli randka niespodzianka.
SV: Tak coś w tym stylu.
D: Zgadzam się na wszystko.
SV: Słodziak jesteś.
D: Skoro jestem taki słodziak to mnie przytul i pocałuj.
SV: Jak sobie rzyczysz książe. - chłopak odwrócił sie domnie i patrzeliśmy se w oczy.
Obiołem go poczym przybliżyłem usta do Tych jego i mocno sie wpiłem wpraszając sie językiem do środka. Stróżki ślny leciały, wargi płoneły, a my zjadaliśmy siebie nawzajem. Oderwaliśmy sie na chwile dysząc uśmiechneliśmy sie do siebie, wtedy zadzwonił telefon blondyna.
D: to moja mama, czekaj.
Odebrał:
- Yhmm, tak tak
- dobra, tak już jestem.
- spokojnie mamo nie martw sie.
- o której ?
- Aaaa okej Paaaa.
SV: Coś sie stało?
D: Nie nic, chciała powiedzieć że bendą w domu o 16stej.
SV: Czyli jeszcze możemy poleżeć.
D: Tak i moge Cie skonsumować.
SV: Skonsumować mówisz? - A jak to zrobisz?
D: Naprzykład tak. - zaczołem całować Filipa jeżdżąc ręką powoli po jego ciele coraz niżej, aż chłopak jęknoł.
SV: Aaach Domiś.
D: Chciałbyś, żebym zrobił Ci dobrze?
SV: Bardzo bym chciał.PovDominik:
Na te słowa zanurkowałem pod kołdre mniędzy nogi chłopaka. Zajołem się jego męskością, zaczołem od przejechania ręką i naciągniecia skóry, potem przejechałem językiem okrężnym ruchem tak jakbym lizał loda, słyszałem jęki chłopaka i postanowiłem przejść do akcji i wziołem całą męskość chłopaka do buzi. Ssałem go i poruszałem głową im szypciej tym bardziej chłopak sapał. Poczułem ręke na moich włosach, która zaczeła dociskać moją głowe.
Nie przeskadzało mi to i robiłem wszystko by zadowolić chłopaka.
SV: Aaah aah już prawie aaaaah
PovDominik:
Chłopak ostatni raz jęknoł i doszedł w moich ustach, słona ciecz rozlała sie w mojej budzi i przełknołem, poczym wspiołem sie do góry, wykopując sie spod kułdry, szcześliwy chłopak mnie złapał i zaczoł krzyczeczeć.
SV: Skarbie jesteś cudowny! - poniosło mnie poczym wpiłem mu sie w usta.PovSmav:
Koniec końców wkońcu postanowiliśmy wstać. Obmyślałem jak nasza rantka ma wyglądać, więc zabukowałem stolik w pizzerni. Potem zrobimy se spacer i bedzie super, nawet mam więcej pomysłów.
Zbiegłem na dół rozemocjonowany.SV: Dooomiś mam pomysł na...
- wryło mnie stał z rodzicami.
D: Mamo, Tato to jest Filip.
TD: Nowy chłopak?
MD: Patryk! - spojżała na męża ostrzegająco.
TD: No co? -Dobrze wiesz jaka jest teraz młodziesz.
MD: Przesadzasz, dzień dobry Filipie.
SV: Dzień Dobry.
D: Filip to mój przyjaciel i przyjechał zemną bo Florian nie mógł.
TD: I u was to norma wszyty se tak zdrobniale mówicie?
MD: Patryk daj, że spokój chłopakom.
SV: Nie no luz u nas taka norma Floruś, Domiś, Stasiuś co nie?
D: Tak jeszcze jest Jasieniu i Rafałek.
TD: A Ty niech zgadne Fifuś?
D: Tatoooo to Filipek.
TD: Acha, Nie wnikam, byle był by dobry dla mojego synka.
D: Tato to tylko kolega.
TD: A nie mówiłeś, że przyjaciel.
MD: Patryk!
TD: No co? -Ja tam Swoje wiem, ale jak przyjdziesz po ręke tego ancymona, to bierz go ale chce dobre wino. - zaśmniał sie i puścił oczko.
MD: Nie słuchaj go on tylko żartuje.
SV: Spojojnie nic sie nie stało.
MD: Zjecie coś?
D: Wsumnie to mnieliśmy wychodzić.
MD: No dobrze itcie, ale nie wracajcie późno.
TD: Pamnietajcie, że nawet szerszeń może być jadowity, więc uważajcie.
MD: Patryk! Ohhh
TD: No co? Wnuków z tego nie będzie, ale coś tam przypałetać sie zawsze może.
MD: Wstydu sie tylko najem przez Ciebie, itcie już chłopcy.
TD: Etam... - machnoł rękom.
Mama blondyna przewróciła oczami i przeprosiła chłopaków, oni ubrali buty i wyszli.
D: Przepraszam Cie za mojego Tate.
SV: Daj spokój, on poprostu sie wygłupiał.
D: Wiem, ale nie każdy roumnie jego poczucie humoru.
SV: Ja sie nie obrażam i dba o Twoje bezpieczeństwo.
D: Dobrze, że nie słyszałeś jak przeprowadzał zemną rozmowe o przczółkach i kwiatkach.
SV: Chyba raczej powinno być tylko o przczółkach.
Zaśmniali sie jednocześnie łapiąc oddechy.
Po jakiś 15min byli na mniejscu, zajeli stolik w pizzerni, który zabukował brunet.
D: Głodny jestem i chyba zjem ogromną pizze.
F: Ja też, masz jakiegoś faworyta wśród pizz tutaj?
D: Nie, ale może postawie na pepperoni.
SV: Ja wezme hawajską z sosem i lemoniadą.
D: Też chce lemoniade.
SV: Dobrze zamówie Ci.
D: Dziękuje Ci.PovSmav:
Tak jak obiecałem, złożyłem zamówienie. Czekaliśmy z 20min i zaczeliśmy konsumować.
SV: Domiś...?
D: Hmmm?
SV: Bo mam problem.
D: Nie tutaj.
SV: Ale nie taki -zboczuszku.
Chłopak zrobił sie czerwony, jak sos pomidorowy na pizzy.
D: A jaki?
SV: Bo moje rzeczy są u Ciebie w pokoju, jak to wyjaśnimy Twoim rodzicą?
D: Powiemy, że oglądaliśmy całą noc filmy i zapomniałem Ci oddać.
SV: A jakie filmy?
D: A to nie ważne już.
SV: Jesteś niegrzeczny wiesz.
D: I dobrze, rano mnie ukrzesz.
SV: Rano to Ty masz mature chłopcze.
D: Relax przedmaturalny?
SV: Nie ma czegoś takiego.
D: Jest, ja wymyśliłem.
Zaczeli sie znowu śmniać. Bawili sie razem super i rozmowa sie im kleiła. Po zjedzonym posiłku poszli na spacer bezludnymi alejkami, by być tylko dla siebie.
Trzymali sie za ręce i całowali co jakiś czas nie martwiąc sie czy ktoś ich przyłapie bo byli sami. Nagle zaczoł padać deszcz uderzając twarze chłopaków.
SV: Moge prosić? - wysunołem ręke do przodu prosząc do tańca.
D: Z największą przyjemnością.
Blondyn złapał go za ręke i zaczeli tańczyć wśród spadającego deszczu. Trwało to wystarczającą chwile by byli mocno mokrzy i tacy przemoczeni biegli do domu.
Na mniejscu wbiegli do środka i przepychali sie o mniejsce w łazience.
Walke wygrał Filip i poszedł pierwszy, zaraz zanim blondyn. Przebrani zeszli na dól posiedzieć z rodzicami blondyna. Nie siedzieli jakoś długo bo jego rodzice poszli spać. Śmniali sie i pobiegli na góre, zamkneli drzwi od pokoju blondyna i zaczeli sie całować. Wylądowali na łóźku w transie macając sie i tocząc bitwe na języki, nagle wyrwał ich dźwięk telefonu.
Blodyn złapał urządzenie i przeczytał wiadomość, aż usiadł.
D: Kurwa!
SV: Co jest?
D: Florek napisał, że przyjeżdża.
SV: Co my teraz zrobimy?
D: Musze mu ten pomysł wybić z głowy, albo mamy przerombane.
SV: No pięknie.
D: Choćmy spać, jutro znim pogadam.
SV: Dobrze, ale nie ukrywam boje sie.
D: Ja też Fifi.
SV: Dobranoc
D: Dobranoc
-Tak poszliśmy spać i czekał nas trudny poranek i wyczyn specjalny by nas Florek nie zabił. Może uda sie by nie dowiedział sie o Nas!To jest ten sam rozdział co już był, zewzględu na to, że zjadłam jeden rozdział musiałam go cofnoć i dać prawidłowy.
Bardzo przepraszam za zamnieszanie i niespodzianka wracam spowrotem.
CZYTASZ
Gdy serce nie wie czego chce
FanfictionHejka jednak postanowiłam wstawić, tą książke jest to książka o Dominiku Rupińskim i jego początkach jak jeszcze prawdopodobnie był z skkefem. Przynajmniej w tej książce jest, jak Wam sie spodoba dajcie znać. Ps. Nie wiem co i jak było, więc treść...