"Nowe Życie Razem"

22 1 5
                                    


Mineł już jakiś czas, chłopaki mnieszkają na nowym gniazdku, ich rodziny wróciły do siebie. A oni poprostu cieszyli się sobą.

PovDominik:
Od kilku dni ja i Filip jesteśmy małżeństwem, jestem naprawde szcześliwy znim. Teraz postanowiliśmy wyjść na miasto coś zjeść, ale mojego męża wzieło na niespodzianki, więc czekałem na niego, a on gdzieś polazł.

F: Dominik?
Usłyszałem znajomy głos i nie myliłem sie to był Florian.
D: Czego chcesz? - Śledzisz mnie?
F: To nie tak, ja wracam z apteki i to czysty przypadek przysięgam.
D: Nie ważne, musze iść.
F: Czyli będziesz teraz udawać, że mnie nie znasz?
D: A czego odemnie oczekujesz?
F: Rozmowy, tęsknie za Tobą.
D: Prawie mnie udusiłeś, nie myśl że tak łatwo zapomne.
F: Byłem Pijany.
D: I to Cie ma usprawiedliwiać?
F: Nie, ale naprawde żałuje i bardzo chciałbym cofnoć czas.
D: Czasu nie da sie cofnoć, a ja Ci nie ufam, prosiłem byś sie ogarnoł, a Ty nie zrobiłeś nic. - Wolałeś pić na umór i odwalać.
F: A Ty?
D: Co ja?
F: Zawsze byłeś zemną szczery?
D: Co mi insynułujesz?
F: Od Kiedy skimś sie spotykasz?
D: Ja Ci sie nie musze z niczego tłumaczyć.
F: Ale mam prawo wiedzieć czy spotykałeś sie z kimś, będąc zemną.
D: Dobrze wierz, że nasza relacja już dawno sie psuła.
F: A może, to nie tylko ja tu zawiniłem?
D: Masz racje, ja już dawno przestałem czuć, ze nas co kolwiek łączy.
F: Czyli przyznajesz sie, że oddawna mniałeś kogoś na boku.
D: Raczej do tego, że to wogle nie mniało sensu, a ja mam prawo ułożyć sobie życie na nowo, znalazłem kogoś kto mnie rozumnie i nie traktuke mnie jak zabawki do zaspakajania swoich potrzeb.
F: Nigdy Cie tak nie traktowałem!
D: Ach niee?! Sam sie szantażowałem, że jak tego z tobą nie zrobie to znaczy, ze cie nie kocham.
F: Dobra raz mi sie zdażyło i wiem, że źle zrobiłem i przeprosiłem Cie za to, ale tobie mało.
D: Związek to coś więcej niż tylko łóżko i zaspakajanie małpich godów.
F: Przecierz o Tym Wiem i zawsze byłeś dlamnie ważny, kocham Cie.
D: Daj spokój musze iść! - odwróciłem sie i twedy zjawił sie Filip.
SV: Domiś patrz co dla Ciebie mam, ooo siema Florian.
F: Więc to ty! - złapałem go za koszulke i przyciągnełem!
SV: Co ja? - puść mnie!
F: Nie pal głupa, wiem że was coś łączy!
D: Zostaw Go! - Jesteś nie normalny i nie musze Cie prosić o pozwolenie z kim moge sie przyjaźnić i odwal sie od nas! - wiem, że ściemiłem, ale bałem sie jaką akcje może odwalić, więc wolałem sie nie przyznawać.
F: Nie wierze wam!
D: To Twój problem! - Choć Filip zostaw go i choćmy tam, gdzie chciałeś.
SV: Masz racje choćmy.

PovFlorian:
Myśleli, że odpuszcze, że niesprawdze o co w tym chodzi. Przecierz widze, że kręcą i na dłoni Dominika jest pierścień, oraz obrączka, próbował ją zakryć, ale i tak zauważyłem.
Postanowiłem ich śledzić, musze sie dowiedzieć co jest grane.
Szłem zanimi już kakieś 25min i wkońcu weszli do restauracji.
Naszczeście usiedli przy oknie i mogłem ich obserwować.
Napoczątek zamówili jakieś jedzenie, próbowałem coś wyczaić na dłoniach ale Cieżko było widać.
Zaraz tu nie daleko jest jarmark i jakiś fagas sprzedawał lornetki ide kupić.
Wróciłem po około 20min. Oni dalej tam siedzieli. Tym razem łapalali sie za ręce wiec spójżmy na ich dłonie.
Niee nie wierze Filip mniał tą samą obrączke, czyli obydwoje mnie okłamywali cały czas! A to śmnieć jeden! Jak on mógł tak przyjacielowi narzeczonego odbić, zajebie gnoja!
Albo nie zagram w Twoją gre i Dominik Bedzie mój!
Musze sprawić by Dominik pomyślał, że Filip go zdradził, a ślub nie jest przeszkodą, w końcu są rozwody.
Nie wiele sie zastanawiając postanowiłem wrócić do domu i obmyśleć plan.

PovSmav:
Po zjedzonym obiedzie postanowiliśmy wrócić do domu.
SV: Co tak smutny, coś cie martwi?
D: Niepokoi mnie skacz.
SV: Nie myśl onim, jakoś sie wkońcu z Tym pogodzi, że doniego nie wrócisz.
D: Wiem, ale jakoś mnie łapią dziwne odczucia.
SV: Napewno zanatto się przejełeś,
nie zamartwiaj się kochanie, wrócimy do domu i przygotuje Ci kompieli, to się trochę zrelaksujesz.
D: Filipek czy mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham.
SV: Coś mi świta ale nie wiem czy jestem pewny.
D: No weś, nie drocz się zemną małpo jedna.
SV: No żartuje przecież, ja ciebie też kocham blondasku. - Odrzekłem poczym weśliśmy do klatki schodowej naszego budynku.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz