"Mały Urlop"

9 1 0
                                    


Pov Dominik.

Spałem leżąc na brzuchu obudziły mnie pocałunki i czyjeś ręce obejmójące mnie i tak to był Filp. Czułem jak jeździ rękami po moim ciele i zachacza celowo o mój tyłek muskając ustami mój kark.
D: mmmm co ty robisz.
SV: Dbam o ciebie skarbie.
D: Budząc mnie?
SV: Zapewniając Ci czułości i ciepło miłości.
D: Macając mój tyłek.
SV: Nie macam to taki masarz.
D: Masarz mówisz? - to wymasuj mi lepiej plecki.
SV: Jak sobie życzysz słońce.
- zsunołem ręką na plecy, a ustami zjechałem za ucho chłopaka i zaczołem je maltrerować.
D: Mmm Filip przestań.
SV: Przecierz widze, że Ci sie podoba.
D: Moja mama jest za ścianą.
SV: Za ścianą jest łazienka, a ona jest w drugiek cześci mnieszkania.
D: Jesteś nieznośny wiesz. - odwróciłem sie na plecy i spojżałem  mu w oczy.
SV: Takiego mnie kochasz.
D: Bardzo, bardzo, bardzo mocno! - pociągnołem go na siebie i pocałowałem na co sie zaśmniał.
SV: Zjadł bym cie jak pyszne ciasteczko.
D: Mmm tak, a od której cześci byś zaczoł?
SV: Od szyji bo jest najsmaczniejsza.
- przysałem sie do jego szyji, aż mruczał i wydał cihutko jęk i wtedy zadzwonił telefon.
D: Kurwa Florian!
SV: To odbierz.
D: Uspokój sie na chwile.
SV: Dobrze. - ale mniałem niecny plan.
D: Halllo?
F: Hej kochanie przeszkadzam?
D: Niee spokojnie w łóżku jestem jeszcze.
F: Uuuuu nie wstałeś?
D: Jakoś nie - wtedy Filip przysał sie do mojej szyji i wsunoł mi ręke w gacie.
Próbowałem go odsunoć ale niechcący wydałem sapniecie - aach.
F: Co jest? - Co robisz?
D: Niiii ic a..w zagryzłem usta i walnełem Filipa ten tylko sie śmniał.
F: Tesknie za Tobą.
D: Ja za ttt tobą też. - złapałen ręke Filipa i ją zatrzymałem.
F: Co Ty sie dildo bawisz?
D: Moze?
F: Uuuu jakie ono jest?
D: Nie ważne nowy model nie słyszałeś onim. - oczywiście mniałem glośno mówiący, a ten pajac duśił sie powstrzymując śmniech.
F: Ale chyba nie nażekaż słysze, że przyjemność Ci daje, aż chciałbym być na mniejstu obok Ciebie.
D: Acha lepiej nie, znaczy lepiej byś był sam bez tego dilda.
F: No wiem co innego jest gdy ma sie obok siebie prawdziwego faceta.
D: No właśnie. - przywaliłem Filipowi poduszką i chwile sie uspokoił.

Pov Smav:
Więc tak sie chcesz bawić, ja ci dam poduszke namnie podnosić.
Wsunołem sie pod koudre jak ten sie skupił na rozmowie i przyległem ustami do jego majtek, muskając jego wybrzuszenie i drażniąc. Poczułem szarpniecie za włosy.

D: Ahym aaj sory jaaa.
F: Podoba mi sie to.
D: Aaaale co.
F: To jak sie tak bawisz rozmawiając zemna.
D: Alee.... (Chwile przestał) moze później pogadamy.
F: No co ty jestem sam w mnieszkaniu pobawmy sie razem.
D: Ty tak serio?
F: A co nażeczeonego sie wstydzisz?
D: Ja nie aaaah. - poczułem jak brunet wzioł do buzi moje przyrodzenie, zabije!
F: Co teraz robisz?
D: Zajmujeee aaach swoim hach przyrodzeniem.
F: Mmmm okej to wyobraź sobie, że Ci pomagam, a ja też zajme sie swoim.
D: Aaach mmmmm dobrze.
F: Aaaach jesteś cudowny.
D: Mi też ach jest cudownie. - przełoczyłem z trybu głośnego na normalny.
To było dziwne sprawiałem przyjemność blondynowi, a ten sapał do telefonu tamtemu. Zjechałem mniedzy pośladki blodyna i wsunołem w jego dziurke palce.
D: AAAAACH AAAAA.
F: aż tak Ci dobrze ?
D: Taaaak taaaak aaach.
F: Mmm słodziaku mi też aaaah bo wyobrażam sobie, że ty tu jesteś.
D: Jaaaa nie moge aaaah
F: Co takiego.
D: Wybacz aaaah... - rozłączyłem sie i wywaliłem telefon.
- Fiiilip!
SV: No co ty nie zdradzaj nas bo skacz usłyszy. Wyłoniłem sie z pod koudry.
D: Zamknij sie i pieprz mnie! - pociągnełem bruneta do siebie.
SV: A Twoja mama? Sam mówiłeś, że może usłyszeć. - chłopak wkurzony mnie odepchnoł i namnie wlazł skubany ma siłe.
D: Więc postaraj sie by nie usłyszała!
SV: Kocham Cie jak jesteś taki ostry!
Chłopak wbił sie w moje usta i poczułem jak jedną reką wyciąga mojego przyjaciela by zaraz sie naniego nadziać.
D: Achhh! - sapnołem mu w usta było mi tak dobrze.
Byliśmy blisko siebie, nasze oddechy sie łączyły, ja starałem sie tłumić jęki blondyna ten cały czas skakał. Zaczełem mu pomagać trzymając za tyłek przezco bardziej sie nadziewał namnie i potengowało to nasze doznania.
Wpewnym momęcie blondyn wyszeptał mi do ucha.
D: Filip aaach prosze ja juz nie moge.
SV: Już Ciiiii spokojnie, zwolni troche, a ja nas obróce dobrze. - chłopak tylko kiwnoł.
i wykonał to oco prosiłem. Teraz ja znalzłem sie nadnim, a ten obioł mmie swoimi nogami dośc mocno.
D: Filip przyspiesz aaah
Wykonałem to oco prosił sam doznając przyjemności.
D: aaa mmm aaaaa mocniej.
Robilem wszystko oco prosiła ta kruszynka, chłopak podemną sie wił i rozpływał.
D: Fiiiilip kurwaaa aaaah!
Chłopak wygioł sie w łuk co znaczyło, że doszedł i zaraz cały brzuch zalał sie białą cieczą.  Ja doszedłem zaraz ponim i opadłem nanim zmęczony.
D: Zabije Cie!
SV: To tak sie teraz dziękuje za najwspanialszy sex.
D: Przestań dobrze wiesz o co chcodzi.
SV: Ale sam musisz przyznać jak na dildo było nie źle.
D: Kocham Cie głubku, ale nastepnym razem nie rób mi loda kiedy roznawiam.
SV: No sory myślałem że to lizak.
D: W moich majtkach?
SV: No, a to nie była kieszeń.
D: Jesteś głupi.
SV: Ale i tak mnie kochasz. - poruszyłem sugestywnie brwiami.
D: Tak najbardziej na świecie. - pocałowałem go i czułem jak Fifi cały czas wemnie jest i lekko sie poruszył.
SV: Mmm , a czemu sie rozłączyłeś?
D: Bo wole duo od trio głupolu, a Ty nie masz już dość.
SV: Jakoś mi tak dobrze i niechce mi sie ruszać z mniejsca.
D: Wiesz, że tak raz po raz sie nieda już dośliśmy.
SV: Mam Swoje sposoby.
D: Tak, a jakie?
SV: Chcesz zobaczyć ?
D: Chce poczuć.
SV: Dobrze jak sobie rzyczysz książe.
Ruszałem sie powolutku i ocierałem nasze ciała, muskałem ustam jego usta zachaczając językiem, potem zeszłem do jego sutka podgryzałem poruszając sie wnim dalej.
D: Achh jesteś niemożliwy.
SV: Czyżby działa?
D: Działa i to jak.
SV: To co powiesz na drugą runde?
D: Drugą, trzecią, każdą byle by z Tobą.
SV: Kocham Cie! - poruszyłem sie mocniej.
D: Aaaach Ja Ciebie też.
SV: Wgryź sie wemnie.
D: Cooo?
SV: Zrób to. - Chłopak zrobił to oco prosiłem, a ja gwałtownie przyspieszyłem na co chłopak mocniej sie wgryzał próbując stłumić swoje silne podniecenie.
A ja nieustannie nabierałem tempa samemu brzyciskająć usta do blondyna, aż doszliśmy i odsuneliśmy sie od siebie.
D: Co to było, myślałem że zwariuje.
SV: To był podwójny orgazm.
D: Mamnadzieje, że nie zrobiłem Ci krzywdy ale to było takie dobre, ze jak bym sie nie wgryzł to by mnie w kosmosie usłyszeli.
SV: Nie musisz, aż tak podkreślać, że jestem taki dobry.
D: Filiiip no weś, nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - stałem sie dorodnym pomidorkiem.
SV: Nic mi nie jest nie martw sie pomidorku.
D: Nie jestem pomidorkokiem.
SV: No już dobrze spokojnie nie złość sie. - pocałowałem go czule. Leżeliśmy tak wpatrzeni w siebie i trzymaliśmy sie za ręce.
D: Filiiip.
SV: Hmmm?
D: Kocham Cie wiesz?
SV: Wiem Kochanie, ja ciebie też. - znowu skradłem mu buziaka.
D: Filiiip.
SV: Tak Wiem Kochasz mnie.
D: Nie to, znaczy to też ale chciałem powiedzieć, że jestem głodny.
SV: Dobrze ide sie ogarnoć szybko i zrobie śniadanie.
D: Jesteś najlepszy wiesz?
SV: Wiem słodziaku. - zaśmniałem sie, skradłem mu buziaka i wstałem.
Poszedłem do łazienki z ubraniami, wziołem szybki prysznic i sie ogarnołem.
Wychodząc z łazienki mijałem sie z Dominikiem i ukradłem se całusa.
Potem udałem sie do kuchni, a tam mama blondyna.
MD: O dzień dobry, ja przepraszam ale już nie spałam i postanowiłam, że śniadanie zrobie.
SV: Spokojnie, niech mnie Pani nie przeprasza to właściwie ja powinienem jest Pani moim gościem i powiniem wstać śniadanie zrobić.
MD: No coś ty, nie przejmój sie to ja Ci sie tu zwalilam na glowe to chociaż doczegoś sie przydam.
SV: Bez przesady ja tam bardzo Panią lubie.
MD: Ja Ciebie też Filipku i jak już jesteś to mógłbyś mi wczymś pomóc.
SV: Jasne, ale ładnie pachnie.
MD: Ciesze sie, że jesteś zachwycony,  jakbyś mogł to możesz wyjąć takerze zaraz zjemy tylko tego mojego ancymona jeszcze zawołaj.
D: Dzień dobry mamo.
MD: Ooo o wilku mowa.
D: Co?
SV: Hahahaha
MD: Nic nic siadaj jajecznice zrobiłam z kurkami.
SV: Ooo mniam
D: Ja tez lubie.
MD: To zajadajcie.
SV: Smacznego.
D: Dziękuje.
MD: Ja też dziekuje.
SV: Tak wogle to októrej chce Pani jechać.
MD: Myśle, że możemy po śniadaniu.
D: Ja musze po rzeczy podjecjać.
SV: Ja też musze sie spakować.
MD: To może niech Filip sie spakuje, a my pojedziemy po Twoje rzeczy?
D: Wsumnie czemu nie, no chyba że Fifi sie streści i pojedzie znamni.
SV: Mógbym jak ładnie poprosisz.
D:  Prosze streść sie, zadowolony?
SV: To nie było ładnie hahaha
Chlopak pokazał mi język.
MD: Jesteście nie możliwi  naprawde, wiesz co Filipku spakuj sie a do pomocy masz tu kawałek ciasta.
SV: Ooo dziekuje bardzo, to ciasto to niebo.
D: Ja też chce ciasto.
MD: Nie ma już to był ostatni kawałek, pozatym byłeś niegrzeczny wiec pomożesz mi sprzątać.
D: Ja nie grzeczny? - chyba on.
MD: Bierz sie za takerze synu. - zaśmniała sie.
D: To jest nie fair ja też chce ciasto.
SV: Trzeba było ładnie poprosić.
D: Trzeba było mi nie robić jak rozmawiałem L.... - nie dokończyłem bo ogarnołem co chce powiedzieć.
SV: Hahahahah pajac.
MD:  Oj synu synu żałujesz chłopakowi słodyczy nastepnym razem, Ty sie znim tez nie dziel jak on taki łasy na słodycze.
D: Co? - brunet sie lał, a ja go kopłem.
SV: Hahaha ała.
MD: Mówiłeś, że jak rozmawiałeś to zjadł ci lody, przynajmnie tyle z tego zrozumniałam.
SV: Hahahaha ała. znowu mnie kopnoł gnida mała. - no co?
D: Nic, yyy tak mamo zjadł mi mojego loda.
MD: Jak dzieci to następnym razem ty zjec jego i bedziecie kwita.
D: Nie będe taki jak on.
SV: Ja mu chetnie oddam mojego loda nie ma problemu hahaha
MD: No widzisz jaki Filipek jest kochany.
D: Bardzooo.
SV: Ja sie lepiej pójde spakować.
Udałem sie śmniejąc do pokoju, wziołem walizke i zaczołem sie pakować.
Przy okazji jadłem ciasto, gdy już konczylem pakowanie przyszedł blondyn.
Skożystał, że siedziałem i wlazł mi na kolana poczym sie wtulił.
SV: Co jest? - myślałem, że masz focha.
D: Nie mam powodu.
SV: Wszytko wpożądku? Blondyn odsunoł sie odemnie, złapał za policzki i sie uśmniechnoł.
D: Kocham Cie głombie.
SV: Ja Ciebie też słodziaku. - objołem go i skradłem buziaka. - gdzie Twoja mama.
D: Ogarnia rzeczy w pokoju by niczego nie zapomnieć.
SV: Ruzumniem czyli zaraz idziemy.
D: Pewnie tak.
SV: To musisz mi pomóc dokończyć ciasto ammm. - karmiłem Domisia ciastem, raz brałem kawałek ja , raz dawałem jemu.
D: Ale dobre było.
SV: Prawda.
MD: Chłopaaaki jedziemy już?
D: Tak mamo już idziemy. - zszedłem z kolan chłopaka i chciałem iść w strone drzwi, ale ten mnie pociągnoł do siebie i pocałował.
SV: Sorry nie mogłem sie oprzeć.
D: Pajac jesteś i czub.
SV: Miłość nie wybiera w takim mnie sie zakochałeś.
D: I wiesz nie żałuje.
SV: hahahaha.
MD: Co tam tak wesoło?
D: Filip ma głupawke.
SV: Ojtam on mnie rośmnieszył.
MD: Rozumniem to idziemy.
SV: tak tylko siegne jeszcze kosmetyczke.
D: To ja wezme twoją walizke i pójdziemy już do auta.
SV: Okej dobra ja zaraz zejde.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz