PovDominik:
Obudziłem sie sam w łóżku, spojżałem na telefon było koło 10tej.
Przeciągnąłem sie i wstałem poszukać mojego męża i jego brata.
Zaspany kroczyłem w strone tarasu, kiedy dobiegły mnie głosy z łazienki.
Na początku myślałem, że mi sie zdaje ,ale jednak nie. Weszłem do środka i ujrzałem Filipa z Antusiem w naszej wannie.D: Ty sie kąpiesz razem z dzieckiem?
SV: Przecierz mamy to samo. - zaśmniałem sie.
D: Filiiip no, ty głupi jesteś?
SV: Spokojnie mam bokserki, tylko sobie żartowałem.
D: Na szczęście, ale dlaczego siedzicie w wannie?
SV: Bawimy sie łódkami, też możesz jakbyś tyle nie marudził.
D: Ja wcale nie marudze, poprostu sie zdziwiłem tak.
A: Dobinik choć do nas.
D: Ja no nie wiem.
A: No weśśśśś plosieeee.
SV: Nie daj sie dziecku prosić, to tak jakbyś znami w jacuzzi siedział.
D: Ale to jest wanna.
SV: No i co? - Wchodź w gaciach i nie marudź.
A: Właśnie, no plosie, plosie,plosie.
D: No już dobra posunicie sie.
A: Jeeej!
SV: No wkońcu dzień dobry kochanie. - pocałowałem go krótko.
A: Dobinik to bedzie Twój. - wskoczył na blondyna.
D: Okej, ale uwarzaj.
Złapałem go bo sie poślizgnął, ale nic mu sie nie stało. Potem już tylko sie wygłupialiśmy zabawa była przednia.
Potem sie obrzucaliśmy pianą i chlapaliśmy wodą, oczywiście tak że woda została w wannie. Wkońcu postanowiliśmy wyjść i sie ubrać.
D: Macie ręczniki i weś Antka do pokoju i go tam ogarnij, a ja ogarne sie tutaj.
SV: Jasne oki, chodź Antek. - zabrałem brata do sypialni.PovDominik:
Chłopacy poszli, a ja sie ograniałem bo dziś są poprawiny.
Ale najpierw przejdziemy sie i sobie coś zjemy, może na mnieście bo rodzinka jeszcze chyba spi.
Ubrany i wypachniały wyszedłem z łazienki.
SV: Mmm... Kochanie jak ty seksownie wyglądasz, aż bym Cie shru...
D: Filiiip dziecko.
SV: Coo? - objołem go i chciałem pocałować, ten sie odsuwał.
D: Jajuszko, przestań!
SV: Przecierz jesteśmy już po ślubie, prawda Antek że już możemy.
A: Teraź juź tiak, ale z umnialem.
D: Słyszałeś? - cmoknołem go szybko w usta.
SV: Ej no co to było?
D: Słyszałeś brata, on tu rządzi.
A: Właśnie! - odpowiedział.
SV: Eej powinieneś trzymać strone brata, a nie jego! - Naburmuszyłem sie.
A: Dobla ide siku, to maś 2miniuty.
SV: Mmm... -tylko drzwi nie zamykaj.
A: Dobla! - poleciał do łazienki.
SV: Choć tu domnie mężusiu.
D: Oszalałeś przestań.
SV: Mamy dwie mimuty nie maruć! - pociągnełem mężusia na kolana i napoczołem pocałunek.
D: Mmm... - Filip Antek zobaczy.
SV: Poszedł sikać, więc nie zobaczy.
D: No dobra. - wpiłem sie brunetowi w usta zanużając ręce w jego włosy, jego ręce spoczeły na moich pośladkach, chyba wpadliśmy w trans.
SV: Uwielbiam Cie mmm mua mua
D: Mmm ja Ciebie. - pogłębilismy pocałunek i nagle.
A: Fijiiip choć tu!
SV: Serioo!
D: Nie marudź tylko ić. - zeszłem z niego.
SV: Jeszcze do tego wrócimy kochanie.
D: Ić już do Antka. - pokreciłem głową.
PovSmav:
Poszedłem sprawdzić co stało sie Antkowi, okazało sie ze stał i czekał by ktoś pomógł mu sie podetrzeć, bo nie siegał do papieru.
Umyslismy ręce i wyszlismy do Dominika.
SV: Idziemy?
D: A gotowi?
SV: Oczywiście że tak, on poprostu do Papieru nie sięgał.
D: Aaa no troche jest wysoko.
A: Dobinik, a gdzie pójdziemy?
D: Na dół i podjedziemy kawałek uberem i tam czeka sala na poprawiny.
A: Poplawiny cio to?
D: No takie drugie wesele.
A: Ooo łał, ale super.
D: No super choćmy. - złapałem Filipa za ręke, wraz z Antkiem udaliśmy sie na sale, oczywiście uberem najpierw musieliśmy dojechać.
SV: Ale tu mega powiem Ci.
A: Taaak aje nikogo nima.
D: Dopiero przyjadą wiesz.
A: Acha, to cio będziemy lobić?
SV: Ja bym coś zjadł.
D: To może zjecmy coś.
A: Taaak, ja chcem fjitki.
SV: lepiej coś śniadaniowego, może mają jakąś ofertę śniadaniową.
D: Napewno mają, sprawćmy.PovDominik:
Usiedliśmy przy stoliku i sprawdziliśmy menu.
D: wezmnę pankejki, a wy?
SV: Ja wezmę jajecznicę i bekon, a Antkowi też pankejki.
A: A cio to panejki?
D: To takie amerykańskie naleśniki.
A: Aje siupel!
D: Tak masz rację będzie pysznie, a Ty Filip dałeś znać rodzicą, że Antuś jest z nami?
SV: Tak Napisałem mamnie.
D: Mamnadzieję, że przeczyta mogłeś lepiej zadzwonić.
SV: Nie wiadomo co robią i jeszcze bym im przeszkodził.
D: Głupek jesteś, nie są tacy nie wyżyci jak Ty.
SV: A czemu Ja?
D: A kto mówił, że się przykleił do Mojej D... (Zapomniałem, że Antek jest i w ostatniej chwili zamknołem się)
A: Do ciego się przykleiłeś i ciemu?
SV: Tak się tylko mówi potocznie wiesz na dokuczanie i nadmierne przytulasy.
A: Ahaaa, ale ja też lubię się przytulać, to źle?
SV: No co Ty, przytulanie jest super no ale Dominik nie bardzo lubi.
D: Nie, że nie lubię tylko Twój brat czasami zamniast normalnie się przytulić to się wygłupia i wtedy się wkurzam.
A: Napsikłat scypie?
D: No naprzykład, albo łaskocze.
A: Ja nie lubię jak mnie łaśkocie i wtedy go gryzę.
D: I to działa?
A: Tajak hahaha
D: Dobrze wiedzieć, następnym razem spróbuje go ugryść.
SV: Ale wiesz z tobą może to zadziałać w inną stronę kociaku. - poruszyłem sugestywnie brwiami.
D: Przestań, dziecko.
SV: Mówi ten co sam prawie się wygadał.
D: Ja zapałzowałem się w tedy kiedy trzeba, a Ty się zapominasz.
SV: Nie powiedziałem przecież nic nie grzecznego.
D: Kto wie co by było gdybym cię nie powstrzymał.
SV: Oj bez przesady misiaczku.
A: To ja juź nie wiem. - zamachnoł rękami w geście poddania.
SV: Czego nie wiesz?
A: No ci Dobinik to kot ci miso?
SV: hahahaha
D: Wiesz ja też nie wiem bo już tyle ksywek mi dał, ale możemy coś dla Fifiego wymyśleć.
A: Mozie głuptok?
SV: Ej ej ej czemu tak?
A: bo ziawsie głupio gadaś i trąboliś głupoti.
D: Hahahaha ma rację, piona Antek! - wystawiłem dłoń i chłopczyk przybił mi piątke.
SV: Ja wam dam wy małe szuję tak namnie.
A: h*je?
SV: Szuje! - taki mały, a głuchy.
A: Taki duzi, a sepleni jak niemowlaciek o!
D: Hahahaha
SV: A bujajcie się małe farfocle i wam mówie doigracie się.
A: Mamy sie bać Dobinik?
D: Nie no co ty, on żartuje.
SV: Mniejcie lepiej oczy szeroko otwarte bo nigdy nic nie wiadomo.
D: Weś się uspokój i niestrasz go.
SV: Bo co?
D: Bo istnieje jeszcze coś takiego jak rozwód.
SV: Nie odważysz się, zabardzo mnie kochasz.
D: A chcesz się przekonać?
A: Taaak, potem jak ulośne to ja wyjdę zia dobinika.
D: Słodziak jesteś Antuś hahaha.
- poczułem dłoń oplatującą moją i zwrok bruneta wpatrujący się w moje oczy.
SV: Nie, bo nie oddam go nikomu, kocham go i wielbię całym sercem, całym sobą i całą swoją duszą.
D: Ooo Filip, jesteś cudowny - Ja także bardzo Cię kocham.
- chłopak nic nodp tylko pocałował moją dłoń.
Z transu wyrwał nas kelner z jedzeniem i Antek.
A: Ale mniami! - rzucił się na swoje naleśniki.
D: Hahaha cieszymy się tylko jec wolniej, nie zadław się.
A: Dobla, a ty maś takie siame?
D: Tak Antuś, mamy to samo jak siski hehe.
A: Jeeej! - jesteśmy siski.
PovSamav:
Zaśmnieliśmy się obaj z mojego brata i kontynułowaliśny jedzenie, po jakiś 15min ja skączyłem i poczułem zapotrzebowanie do toalety.
SV: Antek bądź grzeczny i słuchaj Dominika, ja zaraz wróce muszę do kibelka.
A: Dobla ić sobie.
D: Antuś nie mów tak do brata.
A: Psieplasiam, ale ić juś.
SV: Wygania mnie no mały szczyl. - zaśmniałem się i wyszedłem.
Kiedy już odsadziłem to co potrzebowałem w kibelku umyłem ręce i dobiegła mnie panika z za drzwi. Wybiegłem a tam zapłakana moja mama.
SV: Mamo co jest?
MSV: Filipku nie ma Antka, ktoś go porwał.
SV: A nie czytałaś smsa odemnie?
MSV: Czego?
SV: Napisałem Ci, że Antek jest z nami. Uciekł bo znowu oglądaliście film o fokach i się wystraszył.
MSV: Jak to, on to słyszał?
SV: Jak widać, choć my.
MSV: To wsztko twoja wina! - trzepneła męża torebką.
OSV: Myślałem, że śpi no co.
MSV: Stare i głupie.
SV: proszę uspokójcie się.
MD: Filipek ma rację to ich dzień, a wy się kłucicie.
MSV: Macie rację przepraszam synku.
SV: wpożądku nic się nie stało choćmy na ogród, wszytko gotowe.
MSV: Antuś...
A: Mamaaaaa.
Maluch podbiegł i wtulił się w mamę.
SV: To co zaczynamy?
D: Jak są wszyty to tak.
PovDominik:
Odpaliła się impreza, kelnerzy rozpalili grill, dj zapuścił muzykę i serio było super. W pewnym momęcie postanowiłem udać się do łazienki zapotrzebą, po udanym wyprużnieniu umyłem ręce i oparłem się o zlew.
Gdy już chciałem się ruszyć opletły mnie ręce i poczułem pocałunek za uchem.
D: Mmm... Goście czekają.
SV: To poczekają chwilę. - odwróciłem go i wpiłem mu się w usta, rękoma zjechałem do bioder, a ręce bolądyma oplotły mi szyję.
D: Uwielbiam Cię, ale nie możemy siedzieć tu cały czas.
SV: Jeszcze chwilkę, choć tu. - wpiłem się ponownie w jego usta, przegryzając wprosiłem się do środka.
D: Mmm... już dość wracajmy.
SV: ale ty jesteś.
D: Nie maruć, potem se to odbijemy.
SV: Mrry obiecujesz?
D: Tak kocie choć. - złapałem go za ręke i pociągnołem do ogródka.
- zabawa była przednia trwała do 21.
Po wszystkim wróciliśmy do hotelu, trzeba było się ogarnoć bo jutro wyjazd.
PovSmav:
Wróciliśmy do pokoju, Domi odrazu wzioł się za walizki, ale mu przeszkadzałem zachaczając o jego szyję.
D: Mmm no weś trzeba się spakować.
SV: Walizka nie zająć, nie ucieknie.
- kontynułowałem całowanie go po szyji.
D: Jesteś nie możliwy wiesz? - odsunołem go i wstałem podnosząc walizkę.
SV: A mam Ci przypomnieć Twoje słowa?
D: Pakuj się. - wcisnołem mu walizkę.
SV: Co nie? - że sobie odbijemy potem.
D: Dokładnie potem, a potem nie oznacza teraz.
SV: Co? - Nie rozumniem?
(Ciotka help on po jakiemuś dziwnemu domnie gada, jak jakiś sims)
D: Oj Filipku, mówie otym że najpierw obowiązki, a przyjemności potem.
SV: Oh serio, a ja uważam że walizki spokójnie poczekają i możemy zacząć od przyjemności. - próbowałem zbałamucić, ale ten się opierał.
D: Nieee i jak zaraz się nie ogarniesz przeniose się do rodziców.
SV: Nie zrobisz mi tego?
D: A chcesz się przekonać?
SV: Ale Ty jesteś Domiś noo
D: Nie marudź tyle, rano mamy wylot i musimy się zgarnoć.
SV: Ja tam bym zdążył rano się spakować, 5min mi wystarczy.
D: skoro starczy Ci te 5mi to udowodni i zrób to teraz.
SV: Dobra, a co z tego będe mniał?
D: Nie spędzisz nocy na podłodze.
SV: No wiesz ty co!
D: Wiem kochanie hahaha - cmoknełem go szybko w usta i uciekłem do łazienki.
SV: Eeej no super. - burknołem i wziełem się do pakowania.
Chcąc nie chcąc spakowałem się szybko i weszłem jeszcze do łazienki po resztę rzeczy.
D: Co tam?
SV: Prawie skączyłem.
D: Dużo Ci zostało?
SV: Jeszcze to i kosmetyczka.
D: Kosmetyczkę to rano schowasz jak się ogarniesz do wyjścia.
SV: Masz rację, a Ty skączyłeś.
D: Tak wsumnie idę jeszcze to zanieść i lecę się kompać. - byłem zdziwiony Filip nie próbuje wcisnoć mi się w plany z kompielą. -schowałem ostatnie rzeczy i poszedłem się kompać, nalałem wody i płynu i usiadłem w wanni tyłem do drzwi.
Po jakiś 5min poczułem kogoś za sobą i oplatające mnie ręce.
- Czy ja pozwoliłem Ci domnie dołączyć.
SV: Wsumnie nie, ale sam se pozwoliłem.
D: Głupek jesteś. - spojżałem na niego.
SV: Twój głupek skarbie. - musnołem jego usta na co mnie pociągnoł tak że wylądowałem w wannie na plecach.
Chłopak namnie wlazł i pogłebił pocałunek.
D: Kocham Cię skarbie.
SV: Ja Ciebie też tak bardzo mocno. - zjechałem rękoma wdół po jego plecach, aż do pośladków które ścisnołem.
D: Mmmm nie rób no weź.
SV: Ale o co Ci chodzi?
D: O to, że mnie drażnisz.
SV: Przecież to lubisz to więc wczym problem.
D: Jestem trochę zmęczony już i nie mam ochoty.
SV: Och ty marutko choć tu domnie. - wtuliłem w siebie chłopaka i jeszcze chwilę poleżeliśmy, potem wstałem zarzucając szlafrok i wyciągnełem mojego skarbka na pannę młodą.
D: Wiesz, że sam bym wyszedł.
SV: Wiem ale chcę się Tobą zaopiekować. - posadziłem go na takim kamiennym blacie i otarłem ręcznikiem, potem ubrałem mu szlafrok i wziołem na ręce zanosząc do łóżka.
D: Jak już tak zamnie wszytko robisz to podasz mi bokserki?
SV: Jasne. - siegnełem bokserki chłopaka, poczym kucnołem nasuwając na jego stopy i powoli przeciągając wyżej czułem jak chłopaka przeszły dreszcze.
D: Dalej może ja sam se poradzę. - wyrwałem materiał z rąk Filipa i sobie nałożyłem.
SV: Czego się boisz? - oparłem się napierając na minisia.
D: Niczego, nie wiem o co Ci chodzi ide spać branoc. - uciekłem pod kołdrę.
PovSmav:
Tak chcesz się bawić no to zobaczymy. Wsunołem się pod kołdrę przywierając do jego pleców oplotłem go ręką i zaczołem całować wzdłóż żuchwy na co odchylił głowe i złączyliśmy nasze usta. Ręką objoł moją głowe i pogłebił pocałunek.
Wtym czasie zjechałem ręką niżej, wsuwając pod cieniutki materiał bokserek mniędzy jego pośladki gładząc i wprowadzając palec prosto do jego dziórki.
D: Aaach Filip niee...
SV: Ciii boli? Przysunołem się bliżej.
D: Nieee aaa aah - przegryzłem usta, nie mogłem się mu oprzeć.
SV: Chcesz przestać? - nie chce nic na siłe. - poczułem tylko jak mnie pociągnoł i nagle przywarł do moich ust.
D: Nie nie przerywaj, kochaj się zemną.
SV: Jesteś pewny? - dopier.... - przerwał mi.
D: Tak, tylko nie zmieniaj pozycji, chce tak.
SV: Oczywiście kochany. - zsunołem trochę materiał z pośkadków mojego miśka, wziołem lubrykant na ręke i rozprowadziłem po mojej męskości poczym weszłem w chłopaka i zaczeliśmy się kochać.
D: Aaaa aaaah kochałam cię. - całowałem go, gdy zaczoł pogłębiać ruchy.
SV: Mmmmm aaaah jesteś wspaniały. W powietrzu było słychać nasze udeżające się skóry i jęki. Było cudownie, ja co jakiś czas przyspieszałem.
D: Filiiip mocniej proszę ahh
SV: Aaaah aaah aaah taaak
D: Aaaaah - wydałem z siebie ostatni jęk i doszedłem. - zaczołem dyszeć.
SV: Wszytko dobrze?
D: Tak byłeś cudowny, ale choćmy już spać.
SV: Dobrze choć domnie. - chłopak się domnie obrucił i wtulił.
Tak zasneliśmy i spaliśmy do rana.

CZYTASZ
Gdy serce nie wie czego chce
FanfictionHejka jednak postanowiłam wstawić, tą książke jest to książka o Dominiku Rupińskim i jego początkach jak jeszcze prawdopodobnie był z skkefem. Przynajmniej w tej książce jest, jak Wam sie spodoba dajcie znać. Ps. Nie wiem co i jak było, więc treść...