Na moim miejscu #39

95 11 2
                                    

Nathaniel

Nic nie szło tak, jakbym tego chciał. Sprawa wyjazdu za granicę męczyła mnie długi czas, nie wiedziałem, jak to powiedzieć Kastielowi. Na co liczyłem? Kiedy byłby odpowiedni moment, żeby mu o tym wszystkim powiedzieć? W dzień wylotu? Na co tak właściwie liczyłem? Po cichu spakuje swoje manatki, wylecę na rok i nikt nic nie zauważy? Nie mógłbym być bardziej naiwny, a przy tym tak potwornie samolubny. Zranione spojrzenie Kasa wciąż nawiedzało moje myśli. Mam wrażenie, że zbyt wiele rzeczy dzieje się ostatnio. Tragedia za tragedią, coraz ciężej było patrzeć mi na Kastiela... nie chciałem, żeby atmosfera pomiędzy nami była w tak żałosnym stanie. Rano, jak wstałem, jego już nie było. Nie wiem, o której wyszedł, ani czy w ogóle spał tej nocy w mieszkaniu. Jedyne, co wiedziałem, że spanie samemu nigdy wcześniej nie było tak samotne. Przewracałem się z miejsca na miejsce, licząc na to..., na co? Że przyjdzie do mnie? Że wyciągnie do mnie pierwszy dłoń?

Wzdychając ciężko przetarłem twarz. Czemu to wszystko było tak skomplikowane? Dawno nie czułem się równie beznadziejnie.

- Czemu tak wzdychasz? Dostałeś pierwszą w życiu czwórkę?

- Ha ha, - mruknąłem nie siląc się nawet na uśmiech – ja też miewam czwórki.

- I stąd cała ta rozpacz?

Melanii roześmiała się widząc moją skwaszoną minę. Usiadła naprzeciw mnie stawiając na stole dwie kawy.

- Czarna i gorzka, jak zazdrość Kastiela.

Zaskoczony podniosłem wzrok nie rozumiejąc, co ma przez to na myśli. Dziewczyna wydawała się w świetnym nastroju, chociaż nie pamiętam dnia, w którym była niezadowolona z wyjścia do baru. Istniała duża szansa, że procenty jeszcze z niej nie wywietrzały.

- Nie ma zazdrości słodkiej i w łagodnych kolorach. – Westchnąłem przyjmując od niej papierowy kubek – Dlaczego o tym wspominasz?

- Spotkałam go wczoraj w barze.

- To wcale nie jest, aż tak dziwne. – Wzruszyłem ramionami opierając się wygodniej na krześle – Kastiel tam pracuje.

- Wiem, - odparła kiwając powoli głową – zdziwiłam się tym, że odciągnął mnie od towarzystwa, żeby porozmawiać w cztery oczy.

Zaskoczony omal wytrzeszczyłem na nią oczy. Kastiel, jako pierwszy zaczepił Melanii? To nie było w jego stylu. Nerwowo obróciłem kubek w dłoniach. Czy to z tego powodu Kastiel mógł wyciągnąć sprawę z moją tajemnicą? Czy Melanii mogła mnie zwyczajnie sprzedać?

- Jestem pewna, że wyglądałam dokładnie, jak ty teraz, gdy mnie zaczepił – śmiech dziewczyny zwrócił uwagę kilku innych osób okupujących wolne ławki – Byłam przekonana, że uznaje mnie za wroga.

- Głupoty gadasz.

- Nie chrzań, Nat. – Prychnęła rozbawiona – Dobrze wiesz, jak na mnie patrzy. Jego brzydka zazdrość nie zmieniła się za grosz od czasów liceum.

Nie miałem konkretnej odpowiedzi w tym temacie. Ludzie nie byli zdolni do wielkich zmian osobowości. Nawet, jeżeli dojrzewaliśmy, niektóre cechy pozostawały niezmienne, a wręcz przybierały na sile poprzez negatywne i pozytywne bodźce.

- Ale nie o tym chciałam rozmawiać – mruknęła tracąc uśmiech – Wczoraj, jak zobaczyłam minę Kastiela, zdałam sobie sprawę z czegoś ważnego. Czasem jesteś naprawdę tchórzliwym dupkiem.

Zamarłem z kawą przy ustach, gorąca ciecz poparzyła mi wargę. Nie oczekiwałem takich słów od Melanii, choć jak najbardziej na nie zasłużyłem. Mogłem dzięki nim być pewnego tylko jednego, nie powiedziała mu kompletnie nic. Jej wkurzone spojrzenie świdrowało we mnie dziurę, tym ostrzej, im dłużej zachowywałem milczenie.

Brakuje mi Cię - Kastiel x Nathaniel 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz