Pomysł#55

45 10 1
                                    


Amber

Odbijając się od ścian nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Nieważne ile razy pukałam do drzwi, żadnego odzewu. Wiedziałam, że żył. Wielokrotnie zaglądałam do środka, Nathaniel od tygodnia nie wychodził z łóżka. Masakrując zębami swoje pięknie udekorowane paznokcie, nie mogłam znaleźć rozwiązania. Nat nie chciał rozmawiać... nic nie chciał robić. Całymi dniami gnił pod pościelą nie zaprzątając sobie głowy życiem codziennym. Jego telefon był nieaktywny, nikt nie mógł się z nim skontaktować. Stojąc obok niego też nie mogłam tego zrobić. Wyglądał, jakby naprawdę go nie było. Jakby wewnątrz jego ciała nie było żadnej duszy czy rozumu zdolnego do porozumienia się. Odmawiał posiłków i był głuchy na cokolwiek do niego mówiłam.

Zatrzymałam się słysząc na schodach ciężkie kroki, stanęłam naprzeciw nich. Ton w jakim zadałam pytanie zaskoczył nas oboje, byłam przepełniona złością, którą było bardzo ciężko ukryć.

- Rozmawiałeś z nim?

Kary zawahał się z odpowiedzią. Dłonią przejechał po zażelowanych włosach unikając kontaktu wzrokowego. Nic nie musiał mówić, przepraszający wyraz twarzy sam za siebie był wystarczającym sygnałem, nic mu się nie udało wycisnąć z tego gnoja. Mężczyzna chwycił mnie, gdy wściekła próbowałam zejść na dół.

- Co planujesz zrobić? – zapytał ciaśniej oplatając wokół mnie ramiona. Nie miałam, jak się uwolnić. – Chcesz mu natłuc rozumu do głowy?

- Może i tak! – zawołałam próbując go od siebie odepchnąć. – Jak będzie taka potrzeba, to tak zrobię!

- Nie uważasz, że są teraz ważniejsze rzeczy do zrobienia?

Surowy ton Karego nie działał na mnie najlepiej. Rozdrażniona uderzyłam go łokciem. Nie podobało mi się, że stawał w obronie Kastiela. Nie, kiedy Nathaniel od tygodnia zalegał w tym łóżku, niczym zawodowe zwłoki. Nie byłam wstanie tego wybaczyć. Nie mogłam wybaczyć, że Kas normalnie chodził do pracy i rozmawiał z ludźmi, gdy Nat... gdy on wyglądał, jakby stracił całą chęć do życia.

- W tej chwili powinnaś zostać z Nathanielem – mruknął znacznie łagodniej dostrzegając łzy w kącikach moich oczu. – To on cię teraz najbardziej potrzebuje.

- Myślisz, że tego nie wiem? – szepnęłam powoli rozluźniając się w jego objęciach. – Gdybym wiedziała, jak mu pomóc... myślisz, że stałabym tu, jak idiotka?

Mężczyzna oparł brodę o moją głowę nie dając mi się odsunąć. Czy on próbował wchłonąć mnie w siebie? Właśnie tak się czułam w tej chwili.

- Przecież nic nie musisz robić – westchnął wygładzając moje rozczochrane włosy. – Po prostu bądź.

- I to wystarczy? – zapytałam średnio przekonana jego słowami.

- Oczywiście – przytaknął zadowolony, że wreszcie go słucham. – Teraz potrzebuje czuć, że nie jest z tym wszystkim sam. Musi sobie przypomnieć, że jego życie to znacznie więcej, niż kiepsko zakończony związek.

Trawiłam jego słowa lekko zirytowana, jak dziecinnie przy nim wypadałam. Nagle olśniona uszczypnęłam jego ramię, zaskoczony mnie puścił. Z szerokim uśmiechem objęłam dłońmi jego twarz przyciągając na wysokość swoich oczu. Czekoladowe tęczówki wpatrywały się we mnie niepewne tego co urodziło się w mojej głowie. Miał prawo się obawiać, moje pomysły bywały szalone i ten mógł się do nich zaliczać.

- To doskonały pomysł.

Zbiegając ze schodów zostawiłam za sobą osłupiałego mężczyznę. Jego mina zdradzała, że odrobinę żałował swoich słów. Kary zapominał, jak nieprzewidywalna potrafiłam być. Pierwszy raz od tygodnia poczułam się pełna optymizmu. Wystukując krótkiego SMS byłam już w drodze do miasta. Brata miałam jednego, zamierzałam podnieść go na nogi, choćbym miała dla niego przewrócić cały świat.

Brakuje mi Cię - Kastiel x Nathaniel 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz