Strach#46

103 9 0
                                    

Nathaniel

- Czy możesz przestać wreszcie za mną łazić? - Zapytałem tracąc resztki cierpliwość - Nie możesz zwyczajnie usiąść w miejscu?

- Zabraniasz mi wyjścia do toalety?

Zirytowany wbiłem sztywno w niego wzrok, nie trzeba było być detektywem, żeby wiedzieć, o co chodzi. Wcale nie musiał iść do toalety, po prostu nie chciał puścić mnie tam samego. Ciężko wypuszczając powietrze usiadłem na plastikowych siedzeniach,

- Wiec idź - poleciłem wyciągając z torby książkę.

Kas zawahał się obserwując moją reakcję. Zagryzł wargę z dylematem wymalowanym na twarzy.

- Tak właściwie, aż tak bardzo nie potrzebuję - mruknął zajmując miejsce obok mnie.

Spojrzałem na niego niedowierzająco. Zachowywał się, jak pięcioletnie dziecko, inaczej tego określić nie potrafiłem.

- W takim razie ja idę.

- To ja też.

Ostro wciągnąłem powietrze z trudem powstrzymując się przed powiedzeniem czegokolwiek, zbyt dużo osób było wokół nas. Pokręciłem głową pozwalając mu na dalsze podążanie za mną. Nie mogłem zmienić jego zachowania, cokolwiek ubzdurał sobie w tej głowie, teraz musiałem to znosić.

Zadowolony Kastiel wziął nasze plecaki i zrównał się ze mną krokiem. Możliwe, że trochę dramatyzowałem. Po tygodniu takiego zachowania byłem zwyczajnie zmęczony, nie dawał mi chwili wytchnienia. Chodził za mną niczym cień, bez słowa czy konkretnego powodu.

- Czemu idziesz do kabiny? - Zapytał powstrzymując mnie przed zamknięciem drzwiczek.

- Chce wysikać się w spokoju, Kas.

- Przecież nie zamierzam ci przeszkadzać - powiedział marszcząc z niezadowoleniem brwi.

- Wystarczy, że patrzysz na mnie w ten sposób, samo to mi przeszkadza.

- Odwrócę się - odparł uparcie.

- Kas... - odetchnąłem ciężko rozbawiony całą sytuacją - czy to nie był twój pomysł?

Chłopak z niezadowoleniem odwrócił wzrok mamrocząc coś pod nosem. Pięść zaciskał na kabinie, wciąż uniemożliwiając mi skorzystanie z toalety.

- No był - odparł dość żałośnie po długiej przerwie.

- To, w czym problem? - Zapytałem ujmując w dłonie jego twarz - Chcesz wrócić do domu? Mam wszystko odwołać? Mam...

- Nie! - Zawołał w panice - Nie, nie odwołuje niczego. Chce lecieć... naprawdę chce.

I tu zaczynało robić się zabawnie. Kastiel wielokrotnie atakował mnie propozycją wspólnego wyjazdu, którą wiecznie odrzucałem, nie miałem czasu. Nie tylko to, łatwo jest znaleźć miliony powodów przeciw, jeżeli czegoś naprawdę nie chce się robić. Najlepiej czułem się w domu, nie lubiłem dalekich podróży. Ze względu na wszystko, co się ostatnio między nami i wkoło nas działo byłem gotów wyjść ze swojej strefy komfortu. Kupiłem dwa bilety i kiedy dawałem mu je na zapleczu, nie takiej reakcji oczekiwałem.

- Ty tak poważnie...? - Zapytał wpatrując się w nasze bilety.

- Wylot jest za tydzień.

- Egipt? - Przeczytał niedowierzająco podsuwając sobie kartkę pod same oczy, jakby z bliska mogła mieć inną treść.

- Mam dość zimna. – Wymamrotałem niezręcznie drapiąc się po karku - Nie podoba ci się mój wybór? Możemy jeszcze zmienić...

- Podoba... - przerwał mi nie odrywając wzroku od koperty, jakby miała zniknąć, jak tylko podniesie oczy - Po prostu się nie spodziewałem. Nic wcześniej o tym nie wspominałeś... nie wiedziałem nawet, że czegokolwiek szukasz.

Brakuje mi Cię - Kastiel x Nathaniel 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz