Smak miętowej pasty#15

991 60 10
                                    

 Jego szczupłe palce przeczesywały moje włosy, muskając delikatnie skronie. Zapach potu mieszał się z zapachem ściętej trawy, wyciskanych jabłek oraz kwiatowego odświeżacza do powietrza, który równo co piętnaście minut doprowadzał mnie do mimowolnego zawału serca. 

Zegar na piekarniku wskazywał wpół do drugą, gdy my w dalszym ciągu nie ruszyliśmy się z miejsca. W domu panowała całkowita cisza przerywana naszymi nierównymi oddechami. Trudno było mi uformować myśli w konkretne słowa ...czułem się jak zakochana nastolatka na pierwszej randce. Otworzenie ust mogło równać się z bezsensownym bełkotem albo ze zlepkiem dziwnych stęknięć.
Gdy ludzie są ze sobą spory czas to zapominają o wielu niezbędnych gestach okazywanych na początku. Nie powtarza się bezsensownie „Kocham Cię", ponieważ uważa się, że ta druga osoba o tym wie... ale uczucia kiedyś przygasają. Nie wiesz kiedy to się stanie. Po roku, po dwóch, czy może dziesięciu latach... ale nieokazywanie jej, wygasza ją przedwcześnie. Gdy na kimś naprawdę ci zależy, zastanawiasz się zbyt często czy aby na pewno to uczucie pomiędzy wami nadal funkcjonuje. Drobne oznaki, tak naprawdę nic nie znaczące, sprawiają że stajesz się podejrzliwy.
Nat poruszył się niespokojnie, gdy silny podmuch wiatru zamknął okno przy zlewie. Uniosłem głowę, by móc spojrzeć w jego cudowne złote oczy, lekko już podkrążone ze zmęczenia.
Dotknąłem jego pobladłego policzka, który zareagował dość płochliwie. Muskałem jego dolną wargę kciukiem, odchylając ją lekko. Jedynki blondyna były mocno zaciśnięte, co wprawiało mnie w rozbawienie. Uśmiechnąłem się smutno, przybliżając do niego swoją twarz. Nie odepchnął mnie, gdy prawie stykaliśmy się nosami. Zapach miętowej pasty chłopaka oddzielał nieznacznie nasze wargi. Uporczywie wpatrywałem się w jego oczy, a jednak on spuścił wzrok. Opuchnięte powieki zamknęły się, a jego dłoń spoczęła na mojej piersi słabo odpychając mnie w tył.
- Chyba powinieneś już pójść – szeptał wprost w moje usta, ale nie dość przekonująco, aby zmusić mnie do odsunięcia się – Kas ... - zaczął, jednak przerwałem mu przykładając swoje usta do jego. Nie zaprotestował, kiedy przyciągnąłem go bliżej siebie w żarliwym pocałunku. Zapach jego skóry pobudzał mnie, chciałem zamknąć go w uścisku już na zawsze, aby nie mógł oddalić się ode mnie na więcej niż pięć kroków.
Świerszcze akompaniowały nam, gdy desperacko szukałem jego dłoni, nie przerywając pocałunku. Pragnąłem go mieć całego i to właśnie w tej chwili ... i zapewne tak by się stało, gdyby na korytarzu nie rozległo się dość donośne skrzypnięcie drzwi.
Z mocno bijącym sercem odsunąłem się od chłopaka, pozostawiając go w nie małym oszołomieniu.
- Chciałam tylko wody – mruknęła sennie, podchodząc do kranu – Nie musicie się mną przejmować – ziewnęła przeciągle niezdarnie chwytając za pierwszą czystą szklankę – I już mnie nie ma – rzuciła na pożegnanie, wymykając się dość pośpiesznie.
Zaskoczeni spojrzeliśmy po sobie, a nieme pytanie zawisło w powietrzu. Bardzo trudno było mi udawać, że zaistniała sytuacja nie była dziwna, czy też zabawna.
- Czy ona lunatykowała ? – parsknąłem, nie wytrzymując w końcu.
Dziewczyna idealnie rozluźniła atmosferę pomiędzy nami swoim niespodziewanym przyjściem. Przyszłą po wodę, a jednak zapomniała jej nalać do szklanki.
- Zdarza się – pokiwał głową, wpatrując się w stronę drzwi – W taki o to sposób, wszystkie szklanki znajdują się u niej w pokoju – przyłożył dłoń do głowy, marszcząc przy tym brwi – Ale rano i tak powie, że to ja jej przynoszę kubki, a później udaje głupiego – kręcił głową z lekkim uśmiechem na twarzy – wiesz, że nawet gdy się wyprowadziłem, to dalej przy tym utrzymuje ?
Musiałem przyłożyć rękę do ust, aby powstrzymać się przed wybuchem głośnego śmiechu. Łzy stanęły mi w oczach, kiedy chłopak żalił się na swoją dziecinną siostrę.
- No proszę cię, przecież ty w środku w nocy wymykasz się z mieszkania, łapiesz najbliższą taryfę, wkradasz się do jej pokoju i ustawiasz szklaneczki w równym rządku – parsknąłem, widząc jego skwaszoną minę.
- A ja głupi myślałem, że nigdy tego nie zauważysz – uśmiechnął się lekko, wstając z krzesła.
- Ja zawsze zauważam wszystko co dotyczy ciebie – uśmiechnąłem się szarmancko, składając delikatny pocałunek na jego dłoni.
Blondyn zarumienił się nie komentując moich słów. Wyrwał swoją dłoń, wychodząc z pomieszczenia.
Z nasilającym się uśmiechem ruszyłem za nim, widząc jak czerwienią mu się nawet uszy. Gdy otworzył drzwi do swojego pokoju, pchnąłem go odrobinie niecierpliwie, cicho zatrzaskując za sobą wejście. Objąłem go w pasie, przywierając do ściany. Chłopak jęknął niekontrolowanie, gdy wgryzłem się w jego szyję.
- Kas ... jest już późno – zająknął się, próbując odsunąć moją głowę od siebie.
- Więc bądź ciszej – mruknąłem mu do ucha, przygryzając delikatnie płatek.
Dłonią błądziłem po jego torsie, ściągając granatowy podkoszulek. Drżał pod moim dotykiem, kiedy znaczyłem delikatne ścieżki, zatrzymując się tuż przy jego ciemnych szortach. Nat objął mnie za szyję, zmuszając do spokojnego pocałunku. Jego usta były miękkie, a smak miętowej pasty orzeźwiający. Muskałem jego sutki, odnosząc wrażenie jakby jego drżenie przechodzi na moje serce. Czułem się zniecierpliwiony, spragniony jego dotyku. Zsunąłem dolną partię jego ubrań, schodząc pocałunkami na jego pierś.
- Kas ... z-zostaw – jęknął, zakrywając dłońmi usta.
Trzęsły mu się nogi, gdy opierał się plecami o chłodną ścianę. Musiałem go przytrzymać, aby nie zjechał na ziemię. Uśmiech sam cisnął mi się na usta, gdy zaczerwieniona twarz chłopaka, próbowała ukryć się przed moim wzrokiem. Polizałem go po policzku, gdy próbował oderwać moją rękę z jego męskości.
- Spokojnie – szeptałem, całując go.
Muskałem jego główkę, przez co nie musiałem długo czekać, aż ciepła ciecz rozlała się po mojej dłoni. Zaśmiałem się cicho, pozwalając chłopakowi na wzięcie głębszego wdechu. Spojrzał na mnie nienawistnym wzrokiem, gdy wycierałem rękę w chusteczkę. Posłałem mu wredny uśmieszek, odsuwając od chłodnej ściany. Objąłem go, rozmasowując przemarznięte plecy.
- Robisz to sam gdy jestem w pracy ? – zapytałem zaczepnie, usadawiając go na swoich kolanach.
Blondyn wahał się z odpowiedzią, kiwając po pewnej chwili głową. Jego twarz płonęła, kiedy zostawiałem malinki na jego torsie. Ręce niezręcznie rozpinały kolejne guziki mojej czerwonej koszuli. Jego wieczna nieśmiałość sprawiała, że miałem ochotę się z nim droczyć. Jednak dziś postanowiłem mu odpuścić ... no prawie.
- A powiesz mi o czym wtedy myślisz ? – posłałem mu złośliwy uśmiech, gdy udało mu się uporać z małymi, czarnymi guziczkami.
Naparł na mnie, zmuszając abym opadł na łóżko. Szara pościel pachniała nowością, była też szorstka w dotyku.
Chłopak unosił się nade mną, składając delikatne pocałunki na moich ustach. W pokoju nie było za ciepło, a jednak od wewnątrz czułem wyżerający żar. Byłem zniecierpliwiony, a przede wszystkim podniecony. Odwróciłem nasze pozycje, czując że nie bardzo mam ochotę dłużej na niego czekać. Rozpiąłem skórzany pasek, muskając wrażliwą skórę jego ud.
- W szufladzie ... - szepnął ledwo słyszalnie, jakby miał się udławić własnym wstydem.
Unosząc łobuzersko brew do góry, sięgnąłem tam gdzie mi kazał. Nic w niej nie było poza niewielkim lubrykantem. Wyciągnąłem go, zastanawiając się przy okazji kiedy musiał go tam umieścić.
- Nie pytaj – syknął cały czerwony, jakby potrafił czytać w moich myślach.
Zaśmiałem się cicho, przygryzając czerwone uszy. Otworzyłem żel, umieszczając jego zawartość na palec wskazujący oraz środkowy. Wcisnąłem je powoli w odbyt Natha, na co zareagował dość gwałtownie wypuszczając powietrze. Zagryzł dolną wargę, chwytając za poduszkę. Próbował ukryć w niej swoją twarz, a na pewno głos.
Poruszałem palcami powoli, starając się go przyzwyczaić do swojej obecności ... w końcu dawno tego nie robiliśmy. Był ciasny, niezbyt zrelaksowany. Szeptałem mu do ucha zawstydzające rzeczy, przez co byłem wstanie usłyszeć głośne bicie jego serca.
Zerkał na mnie podnieconym wzrokiem, więc nie mógł mieć mi za złe, że jednak się trochę pośpieszyłem. Jego nieświadomie nieprzyzwoita mina sprawiła, że nie mogłem już dłużej czekać. Bokserki dawno zrobiły się za ciasne, uwierały mnie. Zsunąłem je, obracając blondyna. Podłożyłem dużą poduszkę pod jego brzuch, aby chociaż odrobinę zminimalizować przyszły ból. Dłoń zacisnąłem na jego ustach, wciskając swoje prącie w chłopaka. Zdławiony jęk ledwo wydostał się przez moje palce, gdy uniosłem go wyżej. Opierałem się o jego plecy, chcąc być jak najbliżej niego.
- Rozluźnij się – szepnąłem wprost w jego ucho, czując jak mocno się na mnie zaciska, sprawiając ból równie mi.
Chwilę trwało zanim udało mu się przyzwyczaić do mojej obecności. Pojedyncze łzy spłynęły po jego twarzy, gdy zacząłem się nieznacznie poruszać, starając się utrzymać kontrolę nad własnym popędem.
Ciche jęknięcia, zapach jego rozgrzanej skóry, ciepło drugiej osoby. Napalony wzrok i kilka bolesnych stęknięć, które zaczęły się zmieniać. Jego wnętrze było wilgotne i przyjemne. Nieświadomie przyśpieszałem, stymulując członka Natha. Chłopak wgryzał się w biedną poduszkę obrzucając mnie obwiniającym wzrokiem. Doszedł drugi raz z trochę za głośnym westchnięciem. Obrócił się na plecy, unosząc się do pocałunku. Przyciągnął mnie mocno do siebie, nie pozwalając abym się odsunął. Oplótł mnie nogami, nie zdając sobie sprawy, że tak może doprowadzić do naprawdę fatalnych skutków. Poruszał się w rytm pracy moich bioder, doprowadzając mnie do dziwnej ekstazy. Byłem bliski szczytu, a jednak nie mogłem tego tak szybko skończyć. Pocałunki z delikatnych stawały się coraz bardziej zachłanne i to nie ja nimi kierowałem. Nat przygryzł moją wargę do krwi, przez co czułem w ustach metaliczny posmak. Uśmiechnął się do mnie drapieżnie, zlizując nieznaczną ilość czerwonej cieczy, aby zatracić się w brutalności naszej bliskości. Poruszał się wbrew mnie, czym mnie zdecydowanie intrygował i zaskakiwał. Zacisnąłem mocno dłoń na jego pośladku, wykonując kilka mocniejszych ruchów, aby również doznać spełnienia tego wieczoru, wprost na brzuch złotookiego.
- Więc teraz z pewnością musisz iść się umyć – mruknąłem, przejeżdżając językiem po nadal sterczącej męskości – Powiedz mi, jak to jest, że czasami naprawdę trudno cię zaspokoić ?- zaśmiałem się, muskając kciukiem jego grzybka.
Chłopak rumienił się lekko, odchylając głowę do tyłu. Przymknął oczy, całkowicie oddając się przyjemności. Oglądanie go z tej strony zawsze napawało mnie satysfakcjom, ponieważ nikt poza mną, nie widywał go w takim stanie.
Wziąłem go do ust, czując kwaśny posmak. Nathaniel był dziś wyjątkowo pobudzony, co powodowało że bardzo szybko dochodził. Jego członek naprężył się ostrzegając mnie przed kolejną salwą pocisków. Odsunąłem od niego swoją twarz, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Uniosłem go do pozycji siedzącej, całując go zaborczo.
- Umyj się – szepnął niskim głosem, wypychając go z łóżka – I nie wracaj zanim tego nie zrobisz – dodałem już bardziej żartobliwie.
Nathaniel spojrzał na mnie unosząc jedną brew do góry. Na pożegnanie mruknął coś niezrozumiałego, wyciągając dwa ręczniki z szafki, jednym rzucił w moją stronę.
- Sam również śmierdzisz – żachnął się, zakładając na siebie bieliznę.
- Zapraszasz mnie do wspólnej kąpieli ?
- Nie, w łazience zbyt mocno niesie się echo – szepnął już zdecydowanie ciszej, rumieniąc się na powrót.
Byłem zmęczony. Naprzeciwko łóżka znajdował się czarny zegar ścienny. Wskazywał on prawie piątą. Zdecydowanie była pora aby położyć się spać, chociaż nie czułem jakbym miał prędko zasnąć. Teraz już tylko chciałem objąć go, aby zatonąć twarzą w jego puszystych włosach.     

**************


Brakuje mi Cię - Kastiel x Nathaniel 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz