010. TAYLOR

401 25 1
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                August trzymała uchwyt nad drzwiami samochodu, jakby od tego zależało jej życie, kiedy Belly skręcała. Kochała ją całym sercem, ale nie ufała jej za kółkiem. Cholera, ledwo co ufała samej sobie.

Jechali wzdłuż uliczki, a August czuła się, jakby zaraz miała zwymiotować. Nie chodziło o to, że Belly prowadziła — a może częściowo tak — ale droga była dość wyboista, a dziewczyna przez całe swoje życie musiała użerać się z chorobą lokomocyjną.

– Okej, powoli i spokojnie. Świetnie ci idzie – pochwalił ją Jeremiah. – Jedź dalej prosto, okej?

– Okej. – Zerknęła w lusterko wsteczne i przewróciła oczami. – Mogłabyś przynajmniej udawać, że jest dobrze.

Blondynka przewróciła oczami, po czym posłała jej wymuszony uśmiech.

– Dajesz, Belly! – zawołała, unosząc ręce, czego od razu pożałowała.

– Cieszysz się, że Taylor przyjeżdża?

– No jasne. Bardzo – odparła sarkastycznie Belly.

– Na pewno?

– Słuchaj, to moja najlepsza przyjaciółka, ale... Wiesz, jaka jest Taylor. Jak jakiś huragan.

August lubiła Taylor, choć czasem potrafiła być dość natrętna. Mimo to była wspaniałą przyjaciółką dla Belly.

– Ach, tak. Huragan Taylor. – Zaśmiał się chłopak.

– Po prostu zwykle czuję się przy niej jak bohaterka drugoplanowa i przez większość czasu to mi nie przeszkadza... – Belly wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od drogi.

– Ale masz urodziny – dokończyła pozostała dwójka, po czym wskazała na siebie z zaskoczeniem.

– To ty jesteś główną bohaterką, Belly, nie ona.

– Dzięki, Jer. – Odwróciła wzrok na niecałe trzy sekundy, ale to wystarczyło, by auto nagle wymknęło jej się spod kontroli.

August dramatycznie pisnęła i ponownie złapała uchwyt, odmawiając każdą znaną jej modlitwę.

– Ups – mruknęła jedynie Isabel.

– Babo, właśnie prawie mnie zabiłaś i mówisz tylko „Ups"? – Madden wsunęła twarz pomiędzy dwa fotele.

– Wcale nie.

Blondynka wyrzuciła ramiona w powietrze.

– Patrz, gdzie jedziesz, na litość boską.

Następnie wróciła na swoje miejsce, marząc o tym, by umarła i nie musiała dalej z nią jechać.


AUGUST ━ CONRAD FISHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz