3

1.8K 65 0
                                    

Zebranie się skończyło, a ja wykorzystałam moment, gdy Thomas rozmawiał z jednym, z udziałowców i cichaczem ulotniłam się stamtąd. Szybko dotarłam do swojego biurka i ciężko przy nim opadłam, uderzając czołem o jego blat.

- Niech mnie ktoś zabije! - wymruczałam.

- Lucy? - odezwała się Camila, a jej głos był dziwny.

Nie odrywając głowy od biurka, odwróciłam ją tak, by móc na nią spojrzeć. Pierwsze, co mi się rzuciło, to jej wybałuszone oczy, które patrzyły gdzieś nade mną.

- A tobie co? Zachowujesz się, jakbyś zobaczyła Adonisa we własnej osobie, albo lepiej, ojca swoich przyszłych dzieci! - zaśmiałam się, ale nie na długo.

- Ojca tak, ale twoich dzieci Lucy - usłyszałam głos za sobą.

Poderwałam się z miejsca prawie łamiąc sobie nogi przez te cholerne szpilki.

- Lucy? Co on tutaj robi? Ja rozumiem, że zapewne wczorajszą noc spędziliście intensywnie, ale dobrze wiesz, że nie możemy przyprowadzać obcych do firmy. Jak ta harpia Carrol go tutaj zobaczy, to cię zwolni! - Camila wpadła w słowotok. - A nie daj Boże ktoś doniesie prezesowi i będzie po tobie!

Patrzyłam na nią i próbowałam dać znak, żeby zamknęła tą jadaczkę, ale ciężko było do niej dotrzeć. Zanim zdążyłam zareagować, ona chwyciła Thomasa pod rękę i próbowała wyprowadzić z biura, co spotkało się z gromkim śmiechem z jego strony i ciekawskimi oczami wlepionymi w naszą trójkę.

- A ty, zapewne jesteś Camila? Szczerze mówiąc nie spodziewałem się ciebie tutaj zobaczyć po tym jakie groźby wystosowała wobec ciebie Lucy wczorajszego wieczoru. Myślałem, że hieny mają dziś ucztę - zaśmiał się i spojrzał na mnie.

- Ha ha ha! Bardzo śmieszne, panie przystojniak! Uważasz, że ta drobna istota byłaby w stanie zrobić mi krzywdę?

- No po tym, jak wczoraj elokwentnie wyrażała się na temat swojego nowego prezesa, śmiem uważać, że drzemią w niej emocje, którymi niejednokrotnie jeszcze nas zadziwi.

- Coś ty głupia nagadała temu gogusiowi? Nie masz lepszych tematów na randkę? Trzeba było milczeć i pozwolić jemu działać! Widać, że facet wie, po co nosi go w gaciach.

Spojrzałam na nią ogromnymi oczami i schowałam twarz w dłoniach, zawstydzona jej zachowaniem.

- No niestety, ale muszę ciebie rozczarować Camilo, bo Lucy uciekła, gdy tylko ją pocałowałem.

Teraz oboje wpatrywali się we mnie, nie wspominając o pozostałych osobach zebranych w biurze, które na ten moment postanowiły zrobić sobie przerwę.

- Idiotka! No idiotka! To ja odpuściłam sobie uwodzenie tego przystojniaka tylko po to, żebyś tak koncertowo spieprzyła?! I to dosłownie! Sorry gościu, ale ona to już tylko klasztor, bo pomiędzy nogami pająki uwiły sobie niezłe gniazdko z pajęczyn!

- Ja pierdole! Camila zamknij wreszcie tę jadaczkę, bo naprawdę cię poćwiartuję i zacznę od jęzora! Moje życie seksualne nie powinno nikogo obchodzić, a zwłaszcza ludzi zebranych wokół!

Wkurzyłam się na nią niesamowicie. W takich chwilach, jak ta zastanawiam się dlaczego w ogóle się z nią przyjaźnię. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem i chciałam wyminąć, żeby zejść z oczu tym wszystkim gapiom, którzy będą teraz mieli o czym plotkować, jednak zatrzymała mnie ręka, która owinęła się wokół mojej talii, zatrzymując w miejscu.

- Thomas, czego ty właściwie ode mnie chcesz? Pomijając już wywiad na temat prezesa, który wczoraj przeprowadziłeś, a z którego jak domniemam będę musiała się wytłumaczyć. Zaprosiłeś mnie na zebranie zarządu, tylko po co? Po to, by pokazać swoją wyższość nade mną? Co chcesz przez to osiągnąć?

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz