24

1K 45 1
                                    

Obudziłam się sama w łóżku i chyba w pokoju, bo Toma nigdzie nie było. Nawet nie potrafię przypomnieć sobie momentu, w którym zasnęłam. Musiałam spać dość długo, bo na zewnątrz było już ciemno. Zrobiło mi się zimno, spojrzałam pod kołdrę i z niemałym szokiem stwierdziłam, że jestem naga! Usilnie próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia, które miały miejsce po powrocie z nieszczęsnego spotkania, ale miałam wyrwę w pamięci zupełnie jakbym wcześniej się upiła. Docierały do mnie jedynie przebłyski świadomości i tego, co się działo.
Czy to możliwe, że oddałam się jemu i nic z tego nie pamiętam?! Gdzie on w ogóle jest?! Przycisnęłam do piersi kołdrę, objęłam rękoma kolana, a z oczu strumieniem płynęły łzy. Niepewnie rozglądałam się po pokoju i szukałam jakichkolwiek wskazówek. Co się ze mną dzieje?! Dlaczego nic nie pamiętam?!
Gonitwę myśli przerwał dźwięk otwierających się drzwi na co mocniej zacisnęłam materiał, by zakryć nagie ciało.

- Dobry wieczór kochanie. Widzę, że już się obudziłaś - wszedł uśmiechnięty do pomieszczenia, a w ręce trzymał bukiet pięknych, białych piwonii. - Lucy?! - rzucił się w moją stronę, gdy tylko zapalił światło i zobaczył, że płaczę.

Na jego gest automatycznie przybrałam pozycję obronną, odsuwając się od niego i zasłaniając ciało.

- Skarbie, co się dzieje?! Dlaczego tak się zachowujesz? - patrzył na mnie zdezorientowany.

- Co tutaj się stało?! Dlaczego jestem bez ubrań?! Czy ty.. ?! Czy my..?! - płakałam jeszcze bardziej.

- Lucy? O czym ty mówisz?

- Co tutaj się dzieje?! Ja nic nie pamiętam! - złapałam się za głowę.

- Jak to nic nie pamiętasz?! - patrzył na mnie zaskoczony.

- Mam tylko jakieś dziwne przebłyski, ale nie wiem co one oznaczają. Zupełnie jakbym była pijana i urwał mi się film.

- Podejrzewam, że to może być wynik stresu, jaki wcześniej przeżyłaś. A teraz uspokój się proszę, bo do niczego między nami nie doszło. No przynajmniej w sensie fizycznym - podszedł powoli i mnie przytulił.

- W takim razie nic już z tego nie rozumiem - kręciłam zrezygnowana głową.

- Po powrocie ze spotkania zamknęłaś się w łazience. Ja usiadłem na łóżku i przetwarzałem w głowie wszystko, to co się stało. Wtedy usłyszałem, że płaczesz. Musiałem wyważyć drzwi, żeby dostać się do środka, bo nie odpowiadałaś. Zastałem cię skuloną na podłodze w niekontrolowanym szlochu. Podejrzewam, że musiał wtedy zejść z ciebie cały stres. Wytarłem cię i nie bawiłem się w zakładanie ubrań. Po prostu położyłem do łóżka, okryłem pościelą i przytuliłem, pozwalając na to, abyś wyrzuciła z siebie wszystkie emocje, które się w tobie skumulowały. Powiedziałaś mi wtedy coś, co sprawiło, że serce zabiło mi tysiąc razy mocniej, że poczułem się szczęśliwy, jak nigdy dotąd. Jednak teraz wydaje mi się, że były to słowa wypowiedziane pod wpływem chwili i z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. Zapomniałem, że ludzie pod wpływem silnych emocji są w stanie powiedzieć wszystko, choć bardzo często rozmija się to z prawdą. Tak bardzo chciałem wierzyć, że to prawda...

Z wcześniejszej euforii, z jaką wszedł do pokoju nie pozostało już nic. Teraz na jego twarzy malował się smutek, a w oczach szalała pustka. Jednak wciąż tulił mnie do siebie, jakby w obawie, że mogę zniknąć.

- Tom? O czym ty mówisz? Co takiego ci powiedziałam?

- To już nieistotne. Nie zaprzątaj sobie tym głowy - pocałował mnie w czoło i wstał. - Te kwiaty są dla ciebie, wstawię je do wody.

- Thomas! - spoważniał, gdy usłyszał mój podniesiony głos. - Nie zbywaj mnie w ten sposób! Próbuję ogarnąć, co się ze mną działo przez ostatnich kilka godzin, a ty zatajasz przede mną, jak widzę ważne informacje. Skrzywdziłam cię? Zrobiłam coś złego? Jesteś na mnie zły o to, co zaszło na spotkaniu tak?

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz