35

879 36 3
                                    

Usłyszałam jakieś poruszenie w domu i na zewnątrz. Chyba przymknęło mi się oko, bo bolały mnie plecy od tej ławeczki. Usiadłam i z daleka widziałam, jak ochrona biega dookoła tak, jakby czegoś szukali. Zdziwiona i jednocześnie zaniepokojona podeszłam do Harrego, który właśnie wybiegł z domu.

- Harry? Co tutaj się dzieje? - patrzyłam na niego.

- Bogu dzięki nic pani nie jest! - przytulił mnie, ale od razu puścił, jakby bał się reakcji Toma.

- A miało mi coś być?

- Zniknęła pani dwie godziny temu i nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć. Pan Stone szaleje. Postawił na nogi wszystkich ludzi w mieście.

- Co?! Ja tylko chciałam odpocząć od tego całego bajzlu i musiałam zasnąć. Byłam tam, wśród piwoni.

- Chodźmy do domu odwołać alarm.

Weszliśmy do środka, gdzie od razu usłyszałam słowa odwołujące całe to poruszenie.
Thomas niemal natychmiast pojawił się przy mnie i mocno do siebie przytulił.

- Lucy, kochanie! Gdzie ty byłaś?! Tak bardzo się o ciebie martwiłem - głaskał mnie po twarzy i patrzył ze strachem w oczach.

- Byłam w ogrodzie, na naszej ławeczce, ale wychodzi na to, że trochę mi się przysnęło.

- Tak bardzo się o ciebie bałem. Myślałem, że komuś jednak udało się ciebie uprowadzić.

- Jak widzisz nic mi nie jest. Nie zapomniałam również o tym, że mi nie ufasz. A teraz wybacz, ale jestem głodna.

Chciałam go wyminąć, ale nie pozwolił mi na to i mocno do siebie przyciągnął.

- Przepraszam cię Lucy. Wiesz dobrze, że ufam ci bezgranicznie. Po prostu byłem nabuzowany jeszcze po przesłuchaniu tych typów, a gdy zobaczyłem, że inny mężczyzna cię przytula, to poczułem ogromną zazdrość. Bardzo cię przepraszam, ja wcale źle o tobie nie myślę. Harrego też już przeprosiłem. Wybacz mi proszę skarbie.

- Zastanowię się, a teraz puść mnie, bo idę coś zjeść.

Zrobiłam sobie herbatę i kanapki, bo na nic innego moje umiejętności kulinarne nie pozwalały, no i nie chciało mi się.
Kiedy zjadłam, usiadłam w salonie i włączyłam jakiś film. Nie bardzo mnie interesował, dlatego nie miałam nic przeciwko temu, gdy Kimberly zaproponowała ćwiczenia na strzelnicy. Nie lubiłam broni i miałam nadzieję, że nigdy nie będę musiała używać jej wobec człowieka, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

Gdy opróżniłam kolejny magazynek, usiadłam pod ścianą i zdjęłam słuchawki. Oparłam głowę o powierzchnię za mną i przymknęłam oczy próbując wyregulować oddech.
Nawet nie sądziłam, że jestem tak bardzo nabuzowana negatywnymi emocjami. Dopiero kolejne serie wpakowane w tarcze, pozwoliły mi na uwolnienie ich. Niestety przy ostatniej rozbolał mnie brzuch na tyle, że zaparło mi dech w piersi. Przestraszyłam się i to nie na żarty. Jednak stres, w jakim ostatnio żyłam nie wpływał pozytywnie na ciążę.

- Lucy? Co się dzieje? - pytała zmartwiona Kim.

- To nic takiego, zaraz mi przejdzie. Już tak miałam, choć teraz boli bardziej - trzymałam się za brzuch.

- Co ty mówisz?! Jak to boli i jak to już tak miałaś?! Tom wie o tym?

- Nie i nie chcę żeby wiedział.

- Lucy, a jeśli coś złego dzieje się z dzieckiem? Zdajesz sobie sprawę z tego, że w tym momencie ciąża może być zagrożona? On musi się dowiedzieć!

- Po co? Mało ma problemów przeze mnie? Z resztą nie mam ochoty na rozmowę z nim.

- Nie wiem, co się między wami wydarzyło, ale nie możesz tak istotnej sprawy przed nim ukrywać. Jesteś dla niego całym światem, ty i wasze dziecko.

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz