Wzięłam prysznic, ubrałam luźną koszulkę oraz majtki i usiadłam przy stole kuchennym analizując w głowie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Nie rozumiałam zachowania Toma. Dlaczego jest on wobec mnie taki zaborczy i co to za brednie, że należę do niego?! Gdyby rzeczywiście chciał być mój, to nie umawiałby się z tamtą kobietą i nie traktowałby mnie w taki sposób. Byłam na niego wściekła i postanowiłam, że nie odpuszczę dopóki mnie nie przeprosi i nie wyjaśni swojego zachowania.
Z myśli wybiło mnie walenie w drzwi. Pewnie znów jakiś sąsiad za dużo wypił i pomylił numer.
Otworzyłam je, ale nie zdążyłam ich zamknąć zanim intruz wtargnął do środka.- Myślałaś, że tak szybko ci odpuszczę?!
- Ja pierdolę!
- Nie przeklinaj i jeśli ktoś tu ma kogoś pierdolić, to ja ciebie.
- Zabawny jesteś wiesz? - prychnęłam. - Raczej przez jakiś czas żadnej nie będziesz w stanie zaspokoić.
Nie wiem, co mnie podkusiło i skąd we mnie ta bojowa postawa, ale chwilę później żałowałam, że w ogóle się odezwałam.
- Lucy Johnson nie znasz mnie i nie wiesz co potrafię i do czego jestem zdolny - wysyczał przez zęby, przyciskając moje plecy do ściany. - Myślisz, że zadałaś mi na tyle poważny cios, że nie dam rady zadowolić kobiety? Owszem zabolało, ale nie na tyle, by nie sprostać twoim wymaganiom.
- Czego ty ode mnie chcesz?! Nic poza pracą nas nie łączy, więc daj mi spokój i przestań mnie nachodzić! - próbowałam się wyrwać.
- Nie szarp się, bo nie dasz rady i nie próbuj żadnych sztuczek, bo inaczej porozmawiamy. Mówisz, że nic nas nie łączy? A ostatni weekend, to też było nic? Nic dla ciebie nie znaczył?
- Dla mnie?! Ty chyba teraz żartujesz! To ty zachowujesz się, jak skończony cham i kretyn. Przez te dwa dni, które spędziliśmy razem znów poczułam, że mam przy sobie kogoś, komu mogę zaufać. Kogoś, kto będzie mnie wspierał i pomoże uporać się ze stratą. Jednak byłam naiwna, bo bardzo szybko sprowadziłeś mnie na ziemię pokazując swoją zimną twarz. Być może straciłam wszystko. Kochającego tatę, firmę, majątek, dom, ale nie rozum. Przez moment byłam samotna i bezdomna, ale nigdy nikomu nie pozwoliłam i nie pozwolę deptać mojej godności. Dlatego zostaw mnie w spokoju i daj żyć własnym życiem.
- Lucy.. To wszystko jest nie takie, jak myślisz - spuścił z tonu, a w oczach dostrzegłam smutek.
- A jakie jest? Wiesz? Czasami wszystko, czego potrzebuję to ktoś, kto mnie przytuli i powie: - jeszcze nie wiem jak, ale razem na pewno damy radę. Myślałam, że tym kimś dla mnie jesteś ty, że zasługujesz na to, żebym dała ci szansę. Niestety pomyliłam się.
- Lucy..
- Zrób coś dla mnie. Zabierz to swoje zakłamane dupsko i opuść moje mieszkanie. Nie mam siły na przepychanki z tobą. Idź do swojej znajomej i spuść z krzyża, bo widzę, że coś cię w gaciach uwiera.
- Tutaj ciebie boli. Jesteś zazdrosna.
- Nie jestem, bo nie mam o co. Nie obchodzi mnie to z kim się spotykasz i z kim sypiasz.
- Odkąd poznałem ciebie nie spotykam się z żadną inną kobietą i z żadną nie spałem. A Kimberly, to moja stara znajoma, która w czymś ważnym mi pomaga. Interesujesz mnie tylko ty.
- No to trochę słabo ci wychodzi okazywanie tego. Dobra, zakończmy tę bezsensowną rozmowę, bo do niczego konstruktywnego ona nie prowadzi. Widzimy się jutro w pracy. No chyba, że znów wszystko zostawisz na mojej głowie, by miło spędzić czas w towarzystwie blondi.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...