Kolejne dni mijały nam w miarę spokojnie. Każde z nas zajęło się swoją częścią pracy. Ja kończyłam projekt, a Thomas ogarniał sprawy związane z naszymi organizacjami.
Johnson zapadł się pod ziemię, tylko co jakiś czas wypuszczał swoich szpiegów na rozeznanie. Kilku z nich udało nam się złapać, ale nic nowego nam nie mówili. Specjalnie wybierał takich ludzi, którzy byli odsunięci od niego. Jednak mimo wszystko wiedział więcej niż sądziliśmy, gdzieś miał dojścia i musieliśmy jak najszybciej je znaleźć.- Lucy? Dobrze się czujesz? - zapytał Tom, gdy wrócił ze spotkania.
- Tak, dlaczego pytasz? - spojrzałam na niego.
- Jesteś blada i masz podkrążone oczy. Za dużo pracujesz. Jadłaś w ogóle coś dzisiaj?
- Thomas. Czy ty odrobinę nie przesadzasz? Owszem, jestem trochę zmęczona, ale siedzę tu od rana. A co do jedzenia, to powinnam przejść na jakąś dietę, bo ostatnio przytyłam i w nic się nie mieszczę! Muszę pójść na zakupy, a tak bardzo mi się nie chce - oparłam czoło o biurko.
- Wybij sobie z głowy jakiekolwiek diety. Wyglądasz bardzo dobrze, przynajmniej kości ci nie wystają - uśmiechnął się.
Położył dłonie na moich ramionach i powoli rozmasowywał spięte mięśnie, na co cicho zamruczałam.
- Kochanie, jak nie przestaniesz wydawać takich dźwięków, to wezmę cię na tym biurku.
- Nie teraz, proszę - spojrzałam na niego w górę.
- Nie podoba mi się to, że jesteś przemęczona. Chodź, jedziemy do domu, a jutro weźmiesz dzień wolny i pojedziesz na zakupy, może jakieś spa? Zabierzesz ze sobą dziewczyny, na pewno się ucieszą.
- Ale ja nie wiem, czy mam ochotę na jakieś wyjście.
- Kiedy ostatni raz zrobiłaś coś dla siebie? Kiedy ostatni raz miałaś babski wypad?
- Nooo....
- No właśnie, więc bez dyskusji. Camila, jak się dowie, że ma do dyspozycji moją kartę, to żyć ci nie da, a wtedy nie będziesz miała wyboru - wyszczerzył zęby zadowolony ze swojego pomysłu.
- Może lepiej nie dawaj jej karty, bo puści cię z torbami - zaśmiałam się.
- Nie będzie tak źle. Poza tym jej też przyda się mała odskocznia i rekompensata za to, że przy nas trwa, pomimo całego tego syfu.
- Ty się o nią już tak nie martw. Ona ma w tym swój interes, a konkretniej interes Harrego - wybuchliśmy śmiechem.
- Lubię, kiedy jesteś taka radosna i się uśmiechasz.
- Ty tak na mnie działasz - dałam mu buziaka i wstałam. Chyba zbyt energicznie, bo zakręciło mi się w głowie.
- Dobra, zbieraj swoje rzeczy i jedziemy do domu. Musisz coś zjeść i odpocząć. Nawet twój organizm się buntuje przeciwko takiemu trybowi życia.
W domu przebrałam się w dresy i zeszłam do kuchni, gdzie mój mąż już coś pysznego gotował, bo zapach, jaki się unosił był nieziemski. Przytuliłam się do jego pleców i zaglądałam, co dobrego robi.
- Mmm już mi ślinka cieknie. Kiedy będzie gotowe?
- Już będę nakładał na talerze, więc siadaj do stołu głodomorku - cmoknął mnie w czoło i odsunął krzesło.
Postawił przede mną talerz, na którym była potrawka z kurczaka i duszone warzywa. Zanim on zdążył zjeść połowę swojej porcji, ja prosiłam już o dokładkę. Śmiał się, ze mnie, ale posłusznie nałożył mi dodatkową porcję.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...