Rano próbowałam się podnieść, ale gdy poczułam ból w podbrzuszu zaniechałam tego pomysłu, wracając z powrotem na swoje miejsce.
Odwróciłam głowę w stronę męża i spotkałam jego piękne, brązowe oczy i cudowny uśmiech. Przyciągnął mnie do siebie i położył dłoń na moim brzuchu, który delikatnie masował.- Boli cię prawda? - zapytał zatroskany.
- Prawda, ale nie żałuję - uśmiechnęłam się i pocałowałam jego pełne usta.
- Jesteś niesamowita wiesz? Do tego piękna, seksowna, niezwykle inteligentna i utalentowana w wielu dziedzinach - szeroko się uśmiechał.
- Naucz mnie gotować, to już w ogóle będzie ze mnie ideał - zaśmiałam się.
- Nie muszę, bo dla mnie już jesteś idealna.
Naszą chwilę przerwał głos synka wydobywający się z głośnika elektronicznej niani. Musieliśmy wstać i go nakarmić, co zrobił Tom, dając mi trochę czasu dla siebie.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni, gdzie rządzili moi dwaj mężczyźni.
Tom mieszał coś na patelni, a John leżał grzecznie w bujaczku na stole i bawił się pluszakami zawieszonymi nad nim. Podeszłam do synka i pocałowałam go w czółko, następnie wtuliłam się w szerokie plecy męża, obejmując jego wąską talię.- Jak się czujesz kochanie? - odwrócił się i spojrzał na mnie z czułością.
- Dobrze, a nawet bardzo dobrze - uśmiechnęłam się i cmoknęłam w czubek nosa, na co śmiesznie go zmarszczył.
- Cieszę się, a teraz siadaj do stołu, zaraz podam śniadanie.
Chwilę później konsumowaliśmy przepyszną jajecznicę na bekonie, z pomidorkami.
Ciszę przerwał Tom.- Rozmawiałem z Johnem w sprawie waszego spotkania - na te słowa spięłam się i uniosłam wzrok na męża.- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak, chcę mieć to już za sobą. Poza tym jest mi winien wyjaśnienia.
- W takim razie przyjdzie tutaj o trzynastej. Nie martw się kochanie, będę przez cały czas przy tobie - złapał mnie za rękę i kciukiem głaskał jej wierzch.
Niby mały gest, nic takiego, a dla mnie miało ogromne znaczenie. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa, a wszystko, co robił było z myślą o mnie i naszym synku.
---------------------
Zbliżała się godzina trzynasta, a ja byłam coraz bardziej zdenerwowana, co trochę odbijało się na małym Johnie, który idealnie wyczuwał moje nastroje.
Od rana nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca, byłam niespokojna i lekko mówiąc, podminowana.
Thomas chwilę temu uśpił dziecko, którym w razie czego miał się zająć Harry. Już nie raz zostawialiśmy Johna pod jego opieką, stąd wiedzieliśmy, że na pewno da sobie radę. Swoją drogą, jeśli wypali między nim, a Camilą, to będzie z niego dobry materiał na męża i ojca. Na ojca z wiadomych przyczyn, a na męża, bo ma anielską cierpliwość do tej wariatki. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl o szalonej przyjaciółce.Już chyba po raz setny przemierzałam gabinet, wydeptując ścieżkę od biurka do kanapy.
- Kochanie uspokój się, bo w ten sposób tylko niepotrzebnie się nakręcasz - Tom zatrzymał mnie i przytulił.
- Chciałabym mieć w tej chwili tyle spokoju, co ty. Boję się, bo mój tata nie żyje - poczułam piekące łzy pod powiekami.
Nie było dane dokończyć nam rozmowy, bo usłyszałam pukanie do drzwi. Choć od jakiegoś czasu mentalnie przygotowywałam się na spotkanie ze swoim zmarłym ojcem, to teraz na jego widok poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Na szczęście wciąż byłam wklejona w męża, który natychmiast zareagował i mnie podtrzymał.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...