8

1.5K 69 0
                                    

Tom odstawił mnie do domu i miał wrócić o dwudziestej. Zostały jeszcze trzy godziny, żeby zrobić się na bóstwo.
Pierwsze kroki skierowałam do szafy, by znaleźć coś odpowiedniego. Najchętniej wbiłabym się w jeansy i zwykłą koszulę. I tak też zrobiłam, tylko jeansy zamieniłam na czarne cygaretki, do tego biały krótki top na ramiączkach i czarna, ażurowa koszula.

Wskoczyłam pod prysznic, zrobiłam mocniejszy makijaż, ubrałam wcześniej przygotowane ubrania, a włosy związałam w wysokiego kucyka.
Nalałam sobie lampkę czerwonego wina i usiadłam na kanapie. Z racji tego, że miałam jeszcze godzinę do przyjścia Thomasa, postanowiłam trochę popracować nad projektem. W głowie kłębiły mi się różne rozwiązania i żeby mi nie uleciały zapisałam je na laptopie. Praca tak bardzo mnie pochłonęła, że nie zwróciłam uwagi na to, która jest godzina. Z transu wyrwał mnie dzwonek do drzwi, za którymi stał, jak zwykle przystojny Tom.

- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem coś pilnie załatwić i niestety przeciągnęło się. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

Spojrzałam na zegarek, dochodziła dwudziesta pierwsza.

- Nie, w sumie, to nawet nie zwróciłam uwagi na godzinę. Zajęłam się pracą.

- Ja rozumiem wszystko, ale nie chcę abyś swój wolny czas poświęcała na pracę. Pamiętaj, że poza nią też jest życie i czas na przyjemności.

- I mówi to sam prezes i mój szef?!

- Szefem jestem w firmie, a teraz mówię, jako przyjaciel, który chce spędzić z tobą miło czas. Swoją drogą, to bardzo ładnie wyglądasz, tak.. - szukał odpowiednich słów.

- Grzecznie, powściągliwie?

- To też, ale mnie bardziej interesuje twoja aura tajemniczości. Niby grzeczna, ale zmysłowa i uwodzicielska.

- Dobra panie przystojniak, wystarczy już tego słodzenia, bo cukrzycy dostanę - zaśmiałam się. - Wezmę tylko torebkę i możemy wychodzić.

- Uważasz, że jestem przystojny? - uniósł brew do góry.

- No jesteś, jesteś - puściłam jemu oczko i zniknęłam w sypialni.

Pół godziny później staliśmy przed już mi znanym klubem. Podeszliśmy do ochroniarza, który przywitał się z nami, ale zaskoczyły mnie jego słowa.

- Dobry wieczór szefie. Życzę udanej zabawy - uśmiechnął się i przepuścił nas w wejściu.

- Szefie?! - zrobiłam wielkie oczy.

- Tak. Ten klub należy do mnie.

Zaprowadził mnie na piętro, gdzie znajdowała się loża VIP z prywatną obsługą. Miałam stąd widok na cały parkiet i bar. Oparłam dłonie o barierki i obserwowałam bawiących się ludzi.

- Czego się napijesz? - zapytał tuż przy uchu, przez co poczułam silny dreszcz, który przeszedł po kręgosłupie.

- Nie wiem, może jakiegoś drinka. Tylko nie za mocnego, bo nie chcę na dzień dobry zezgonować - zaśmialiśmy się oboje.

Thomas złożył zamówienie, które otrzymaliśmy niemal natychmiast i stanął obok mnie.

- Chciałbym wznieść toast za wspaniałą pracownię, która okazuje się być moim asem w rękawie, a prywatnie cudowną kobietę. Za ciebie Lucy - uśmiechnął się szczerze i upił łyk alkoholu.

- Za nas i naszą współpracę - odwzajemniłam gest.

- Chodźmy zatańczyć - pociągnął mnie za rękę i chwilę później znaleźliśmy się na parkiecie.

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz