6

1.6K 66 0
                                    

Wściekła opuściłam gabinet i pierwszy raz od ponad roku udałam się na przystań, z której zawsze wypływałam z tatą. Usiadłam na pomoście, w miejscu, gdzie niegdyś cumowaliśmy naszą łódź i rozpłakałam się. To również był pierwszy raz od jego zaginięcia, gdy pozwoliłam sobie na aż takie emocje w miejscu publicznym, które wyniszczały mnie od środka.

- Tato! Tatusiu! Dlaczego mnie zostawiłeś?! Dlaczego pozwoliłeś, żeby moje życie stało się pasmem niekończących się upadków! Dlaczego?! - płakałam.

Patrzyłam na spokojną wodę, która dotąd mnie wyciszała, ale teraz powodowała, że jej widok rozrywał mi serce, a niezabliźnione rany otwierały się na nowo.
Nie wiem ile czasu tam spędziłam, ale słońce chyliło się ku zachodowi, a mnie co chwilę przechodziły dreszcze. Było mi zimno, ale czułam, że to coś więcej niż ogarniający chłód. W sumie było mi już wszystko jedno, co ze mną się stanie. Pracy już nie miałam, bo sama z niej zrezygnowałam. Tylko, czy postąpiłam słusznie? Czy awantura, którą zrobiłam Thomasowi była potrzebna?
Tak. Nikomu nie pozwolę, by traktował mnie przedmiotowo. Myślałam, że on jest inny, że z czasem może nawet dam jemu szansę na coś więcej. Kolejny raz pomyliłam się.

Wróciłam do domu cała przemoczona, bo postanowiłam wrócić na pieszo, co było złym pomysłem, ponieważ złapał mnie deszcz, a raczej ulewa.
Rzuciłam klucze na szafkę przy wejściu, zdjęłam te cholerne szpilki i dopiero teraz poczułam ogromną ulgę, a jednocześnie uświadomiłam sobie swoją głupotę, że w takim obuwiu szłam pieszo. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, próbując rozgrzać zmarznięte ciało. Po dłuższej chwili udało mi się osiągnąć cel, ale to był błąd, bo gorączka i wysoka temperatura wody spowodowały, że zaczęło kręcić mi się w głowie. Zdążyłam tylko założyć bieliznę oraz szlafrok i straciłam przytomność.
Usłyszałam jeszcze pukanie do drzwi, a potem już tylko ciemność.

Kiedy odzyskałam kontakt z rzeczywistością wciąż słyszałam pukanie, które teraz przerodziło się w walenie. Powoli, przytrzymując się futryny podniosłam się z podłogi i chwiejnym krokiem skierowałam w stronę miejsca hałasu, by uciszyć intruza. Źle się czułam i nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo. Jedyne o czym marzyłam to sen. Najlepiej taki, z którego nigdy się nie obudzę.

- Czego?! - wychrypiałam przez zaschnięte gardło.

- Lucy! Co ci jest?!

Dopiero teraz spojrzałam na osobę, która stała przede mną i bez pozwolenia wprosiła się do środka, biorąc mnie jednocześnie na ręce i kierując w stronę sypialni.

- Pan?! Co pan tutaj robi? - z wielkim trudem próbowałam skleić sensowne zdanie.

- Teraz nie jest ważne po co przyszedłem, ale widzę, że w odpowiednim momencie. Masz bardzo wysoką temperaturę, musimy jak najszybciej ją zbić. Masz na sobie coś więcej niż ten szlafrok?

- Tak.

- To idziemy pod prysznic.

- A-ale ja s-się kąpałam - patrzyłam na niego zamglonym wzrokiem i z całej siły próbowałam pozostać świadoma tego, co się dzieje wokół.

- Widzę, ale musimy zbić gorączkę, a chłodny prysznic w tym pomoże.

Ponownie wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Zdjął ze mnie szlafrok i głośno wciągnął powietrze, widząc moje półnagie ciało. Jednak szybko się opanował i pomógł mi usiąść na podłodze w kabinie. Sam w tym czasie pozbył się marynarki i krawata, podwijajac rękawy koszuli. Odkręcił wodę i skierował letni strumień na moje rozpalone gorączką ciało, które niemiłosiernie się trzęsło. Po chwili sprawił, że zderzyłam się z zimną wodą, a chłód jaki poczułam spowodował, że nie dawałam rady znieść tego uczucia.

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz