Obudził mnie nieznośny dźwięk budzika. Spojrzałam na telefon, by sprawdzić, która jest godzina. Miałam jeszcze sporo czasu na dojście do pracy, ale wolałam przygotować się do tego na spokojnie, niż biegać z jęzorem na wierzchu, by się nie spóźnić.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się przykro, że Tom nie odpisał nic na moją wiadomość, którą odczytał od razu. Myślałam, że zbliżyliśmy się do siebie, ale może zbyt dużo sobie wyobrażam. Może rzeczywiście był tak zmęczony, że zapomniał odpisać, a może ja źle zrozumiałam jego intencje wobec mnie. Jedno jest pewne, muszę się trochę zdystansować, bo czuję, że ten facet jest w stanie wywrócić mój świat do góry nogami i to dosłownie. Najlepsze, co mogę w tej sytuacji zrobić, to uciec w pracę. Na szczęście mam w co.Po porannej rutynie zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Założyłam kremowy kostium i brązową koszulę pod spód, do tego półbuty na koturnie, bo nie ukrywam, że po piątkowych tańcach wciąż bolą mnie nogi.
Na samo wspomnienie na moją twarz wkradł się uśmiech.
Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam do pracy.
W biurze byłam pół godziny przed czasem. Trochę liczyłam na to, że Tom też już będzie, dlatego kupiłam jego ulubioną kawę i pchnęłam drzwi, wchodząc do środka z dużym uśmiechem.- Dzień dobry szefie! - powiedziałam radośnie, gdy zobaczyłam go siedzącego za biurkiem.
Wyglądał, jak zwykle nieziemsko przystojnie. Dziś miał na sobie grafitowy garnitur i białą koszulę.
- Dzień dobry - odpowiedział, jak wyuczoną formułkę.
Okeey.. Pomyślałam, że może coś się stało, a może wstał lewą nogą.
- Widzę, że coś nie w humorze dzisiaj jesteś. Nie wyspałeś się? To postawi cię na nogi - podałam jemu kubek z kawą i usiadłam do komputera.
- Dziś mnie nie będzie - powiedział oschle. - Dzwoń tylko w sytuacjach kryzysowych. Wszystkie kontakty i potrzebne informacje przesłałem ci na maila. A i niepotrzebnie się fatygowałaś, bo piłem już kawę.
Siedziałam na swoim miejscu i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami, buzią pewnie też. Nie mogłam uwierzyć, że to ta sama osoba, która była przy mnie przez ostatnie dwa dni. Czułam, że musiało stać się coś złego, tylko jaki to miało związek ze mną?
-Tom?
- Wybacz, ale nie mam czasu, spieszę się.
Wyszedł, zostawiając mnie rozbitą i w totalnym szoku. Czy było mi przykro? Jak cholera! Jednak zagryzłam zęby i postanowiłam uciec w pracę. Miałam kilka pomysłów, dlatego od razu przystąpiłam do działania.
Oderwałam się od monitora dopiero, gdy poczułam ssanie w żołądku. Wydzwoniłam Camilę i razem poszłyśmy na obiad do baru obok budynku firmy.- No to opowiadaj - ściszyła konspiracyjnie głos.
- Ale co mam ci opowiadać? - zapytałam, choć wiedziałam o co jej chodzi.
- Ty już nie udawaj takiej świętej! Ślepa nie jestem i widziałam, jak ciągnęło was do siebie. A taniec w waszym wydaniu, to jak gra wstępna z setkami gapiów! Nie wiedziałam, że lubisz publiczność.
- Weź się ucisz wariatko - zawarczałam. - Dla twojej wiadomości nie spałam z nim. Miło spędziliśmy wieczór, a potem weekend, ale to wszystko. Żadnych pikantnych scen, przykro mi.
- Dobra pomińmy fakt, że jesteś skończoną idiotką, że mając takiego ogiera na wyciągnięcie ręki nic z tym nie zrobiłaś. Wytłumacz mi jednak, co ty do cholery robiłaś z tym przystojniakiem przez weekend?!
- W skrócie, to uczył mnie gotować, potem rozryczałam się i upiłam do nieprzytomności. Kolejnego dnia był niewyspany, bo całą noc przy mnie czuwał i drzemał na kanapie. Na koniec towarzyszył mi na cmentarzu i wspierał przez cały dzień. Zrobił to obcy facet, a moja najlepsza przyjaciółka nie pofatygowała się, by napisać choć głupiego smsa.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...