Rozmowa, którą odbyliśmy z Tomem kilka dni temu pozwoliła nam oczyścić atmosferę. Przynajmniej w moim odczuciu. Bardzo przywiązałam się do tego mężczyzny i zauważyłam, że gdy nie ma go przy mnie, to tęsknię. Lubiłam spędzać z nim czas. Często zabierał mnie na spacery i krótkie wycieczki, na których dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się, co jeszcze bardziej nas do siebie zbliżało.
Dziś poprosiłam go, żeby zabrał mnie do firmy. Chciałam zobaczyć miejsce, w którym to wszystko się zaczęło. Miałam cichą nadzieję, że powrót do znajomych miejsc pomoże mi w odzyskaniu pamięci.
Założyłam luźną sukienkę, bo w tej chwili tylko workowate ubrania na mnie pasowały. Za to Tom w garniturze wyglądał, jakby uciekł z planu zdjęciowego do magazynu modowego. Był niesamowicie przystojny, a gdy się uśmiechnął poczułam znajome mrowienie pomiędzy moimi nogami. Nerwowo poruszyłam się w miejscu i zagryzłam dolną wargę, by stłumić cichy jęk, który mimowolnie opuścił moje gardło. Niestety, jak już zdążyłam zauważyć nic jemu nie umknie. Czytał mnie, jak otwartą księgę.- Kochanie? - podszedł bliżej i musnął palcami wargę, uwalniając ją spod zębów. - Nie rób tak, bo nie będę umiał się powstrzymać. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym znów poczuć smak twoich ust.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, to był impuls, którego na pewno nie będę żałowała. Złapałam go za krawat i pociągnęłam do siebie tak, że nasze twarze dzieliły milimetry. Zawiesiłam dłonie na jego karku i wpiłam się w malinowe usta mężczyzny, który bez zastanowienia oddawał każde muśnięcie moich warg. Całował tak dobrze, że nie chciałam już nigdy przerywać tej chwili.
Niestety, gdy zabrakło nam tchu oderwał się ode mnie. Jedną dłoń położył na łóżku obok moich ud, a drugą na policzku, delikatnie pocierając go kciukiem. Oparł swoje czoło o moje i głęboko oddychał.- Kocham cię Lucy - wyszeptał. - Tak bardzo cię kocham.
----------------------
Do firmy dojechaliśmy godzinę później. Budynek z zewnątrz był naprawdę imponujący.
Zatrzymaliśmy się na podziemnym parkingu, gdzie Tom przeniósł mnie na wózek, który z dumą pchał. Zastanawiałam się, co jemu siedzi w głowie, ale chyba nie chciałam znać odpowiedzi, przynajmniej nie w tej chwili.
Weszliśmy do windy, która zawiozła nas na dwudzieste piętro. Po wyjściu na długi korytarz stanęliśmy przed drzwiami, na których wisiała tabliczka z naszymi imionami i nazwiskiem. Spojrzałam w górę na męża, który uśmiechał się promiennie. Po czym nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi, przez które weszliśmy. Tom zostawił mnie samą na środku pomieszczenia i usiadł na brzegu biurka, obserwując moje reakcje. Ja natomiast powoli rozglądałam się dookoła i chłonęłam każdy szczegół. Pierwszym miejscem, do którego podjechałam był ogromny pulpit z rozłożonym na nim arkuszem. Przejechałam po nim palcami i poczułam chęć narysowania czegoś. Wzięłam do ręki ołówek i zaczęłam kreślić coś, co wypływało ze mnie samowolnie. Kiedy dostrzegłam za plecami obecność Toma, oderwałam się od papieru i spojrzałam na niego przepraszająco.- Przepraszam, to był impuls. Mam nadzieję, że to nie były zbyt ważne plany i niczego nie zepsułam - spuściłam wzrok na palce, którymi się bawiłam.
- Zepsułaś?! Siedziałem nad tym od tygodni i wciąż czegoś mi tutaj brakowało. Już wiem, że brakowało ciebie. Skarbie, pasja do architektury jest w tobie tak bardzo zakorzeniona, że nawet utrata pamięci nie jest w stanie powstrzymać twojego talentu. A to, co zrobiłaś przez tę chwilę jest genialne - szeroko się uśmiechał i patrzył na projekt.
Zawstydzona odjechałam od niego w stronę ściany ze szkła, za którą rozpościerał się przepiękny widok na przystań, gdzie zacumowane stały łodzie i jachty, a za nimi był tylko ocean.
Ten widok sprawił, że coś mocno ścisnęło mnie w piersi, a z oczu poleciały łzy. Nie rozumiałam co się w tym momencie ze mną dzieje, dlaczego tak emocjonalnie reaguję.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...