Przebudziłam się zdenerwowana, coś głupiego mi się śniło. Chciałam przytulić się do Toma, ale nie było go w łóżku, a miejsce obok było zimne, czyli musiał wstać już jakiś czas temu.
Spojrzałam na zegarek, była druga, środek nocy. Pomyślałam, że skoro już nie śpię, to pójdę do kuchni czegoś się napić, a po drodze poszukam zguby.Założyłam szlafrok, kapcie i wyszłam z sypialni, gdzie na korytarzu natknęłam się na postawnego mężczyznę.
Przestraszona niemal przykleiłam się do ściany.- Proszę się mnie nie bać. Jestem tutaj po to, by pilnować, aby nic złego się pani nie stało. Potrzebuje pani czegoś?
- N-nie. Sama sobie poradzę.
Wyminęłam go i ruszyłam korytarzem przed siebie, by zaraz zejść schodami w dół do kuchni. Mężczyzna przez cały czas szedł za mną.
- Musi pan tak za mną chodzić? Ponoć w tym domu nic nie ma prawa mi się stać, więc pańska obecność jest zbędna.
- Dostałem rozkaz, żeby dbać o pani bezpieczeństwo. Dlatego przykro mi, ale jest pani na mnie skazana.
- Niech zgadnę, to sprawka Thomasa tak? - mężczyzna kiwnął głową. - Gdzie on jest?
- Nie mogę udzielić pani informacji.
- Co?! Możesz łazić mi za dupą na jego rozkaz, a nie możesz powiedzieć, gdzie jest?!
- Dokładnie tak.
- W takim razie zwalniam cię z tego obowiązku i nie życzę sobie, żebyś za mną łaził! A Toma sama znajdę i się z nim policzę! - warczałam na niego ze złością.
Pierwszym miejscem, jakie postanowiłam sprawdzić, był jego gabinet.
Szłam szybkim krokiem mijając kolejne pomieszczenia i kiedy zbliżałam się do miejsca docelowego usłyszałam podniesione głosy. Zwłaszcza jeden z nich sprawił, że przez moje ciało przeszedł dreszcz strachu. Stanęłam pod drzwiami i postanowiłam podsłuchać o czym rozmawiają osoby w środku. Mężczyźnie, który i tak szedł za mną dałam znać, że ma być cicho.- Kurwa! Gdybyście wtedy nie pozwolili jemu spierdolić, to dziś nie mielibyśmy na głowie Johnsona! Jak ja mam zapewnić Lucy bezpieczeństwo, skoro moi ludzie są tak niedołężni! Powinienem dla przykładu rozjebać kilku z was, to może reszta bardziej przyłożyłaby się do swoich zadań!
Tom brzmiał, jak ktoś pozbawiony ludzkich odruchów. Podejrzewam, że jego twarz i postawa również wyrażały złość, przed którą tylko głupiec by się nie pochylił.
Jednak, gdy usłyszałam dźwięk odbezpieczanej broni, to bez namysłu wpadłam do środka.- Nie! - patrzyłam z przerażeniem na to, jak Thomas mierzy z broni w głowę mężczyzny, którego widziałam tutaj zaraz po przyjeździe do tego domu.
Wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę. Tom opuścił broń i odłożył ją na biurko.
- Wszyscy wypierdalać stąd! Tym razem potraktujcie to jako ostrzeżenie. Do rana macie czas na zebranie informacji, kim byli ci ludzie i czego chcą!
Wszyscy opuścili gabinet, w którym została nasza dwójka i Kimberly, którą dopiero teraz zauważyłam. Leżała na kanapie cała poobijana, a jej koszulka przesiąknięta była krwią.
- Kim! - podbiegłam do niej. - Co ci się stało?! Trzeba wezwać lekarza! - spojrzałam na mężczyznę i na jego koszulce również dostrzegłam plamę krwi, która się powiększała.
- Uspokój się Lucy. Nic mi nie jest, to tylko kilka zadrapań - odpowiedziała kobieta. - Chyba gorzej jest z nim - wskazała na Toma, który próbował ukryć grymas bólu.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...