49

768 38 2
                                    

Otworzyłam oczy i próbowałam się podnieść z ławki, ale silny ból brzucha mi to uniemożliwiał. Przestraszyłam się, bo poczułam, że między nogami zrobiło mi się mokro. Nie mogłam wstać, a skurcze, które nadeszły zwiastowały jedno, zaczęłam rodzić.

- Pomocy! - krzyczałam ile sił w płucach. - Tom!! Aaaa!!!!!

Choć minęła chwila zanim pojawił się przy mnie jeden z ochroniarzy, to miałam wrażenie, że trwało to wieki. Zaraz za nim przybiegł spanikowany Thomas.

- Lucy?! Co się dzieje?! - ostrożnie pomógł mi usiąść, co było niezwykle trudne.

- Tom! - ścisnęłam jego ramię, gdy nadszedł silny skurcz. - Ja rodzę!

Spojrzałam w dół, a po moich nogach leciały wody, które już teraz na dobre odeszły. Mężczyzna wziął mnie na ręce i pobiegł do samochodu.

- Nie martw się skarbie, zaraz będziemy w szpitalu.

Usiadł ze mną z tyłu pojazdu, a Harry zajął miejsce za kierownicą.

- Tom, boję się! - patrzyłam w jego zmartwione oczy i zaciskałam palce na jego ramieniu, czując silny skurcz.

- Wiem Lucy. Jestem przy tobie kochanie. Nie uśmierzę twojego bólu, ale będę przy tobie.

Jakiś czas później znaleźliśmy się w klinice, gdzie od razu się mną zajęli. Tomowi kazano zostać na korytarzu i czekać, co napawało mnie obawą i strachem. Nie chciałam zostawać sama, przy nim czułam się bezpiecznie.
Po badaniu i przygotowaniu mnie do porodu pozwolono jemu wejść.
Natychmiast podbiegł do mnie i przytulił.

- Już jestem skarbie i nie pozwolę się więcej stąd wyrzucić. Jak się czujesz? Co mówił lekarz?

- Powiedział, że minie sporo czasu zanim urodzę, a ja już mam dość - płakałam. - Tak bardzo boli.

- Przykro mi kochanie, że tak cierpisz. Gdybym tylko mógł, zabrałbym cały twój ból. Chodź, pomogę ci wstać i trochę pospacerujemy.

- Ty chyba oszalałeś! Spacerów ci się zachciało?! - patrzyłam na niego, jak na wariata.

- Lucy, to ci pomoże. Dziecko szybciej przesunie się do kanału rodnego.

- Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie jesteś lekarzem!

- Po prostu wiem, zaufaj mi proszę.

Pozwoliłam się jemu podnieść i wsparta na jego ramieniu przemierzałam pomieszczenie w tę i z powrotem. W chwili, gdy dopadał mnie ból opierałam czoło o pierś mężczyzny i zaciskałam palce na jego ramionach. Był wobec mnie bardzo czuły i wyrozumiały, zwłaszcza, gdy zadawałam jemu ból, wbijając paznokcie w ręce.
Godzinę później przyszła położna, która chciała sprawdzić postęp.
Próbowała wyprosić Toma, ale nie pozwoliłam na to. Bałam się, a jego obecność sprawiała, że czułam się pewniej.

- Spacer znacznie przyspieszył akcję porodową. Widzę, że pan ma już w tej sytuacji doświadczenie, więc proszę pomóc żonie, masując plecy. Wrócę niedługo i zobaczymy, co dalej.

Patrzyłam na Toma, który przytakiwał kobiecie.

- Skąd ty to wszystko wiesz?

- Nie czas na tę rozmowę. Później na spokojnie ci o wszystkim opowiem. Teraz skup się na oddechu. Wdech nosem i długi wydech ustami. Gdy nadejdzie skurcz oddychaj szybko. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim.

Tak, jak powiedział godzinę później tuliłam do piersi naszego synka. Była to godzina okropnego bólu, który sprawił, że całkowicie opadłam z sił. Już nie wspomnę o kilku wcześniejszych. Gdyby nie obecność Toma, to nie wiem czy dałabym radę.
Teraz siedział przy mnie i płakał ze szczęścia, obejmując mnie i całując maleńkie rączki dziecka.

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz