Zapewne zastanawiacie się skąd znam prezesika i dlaczego tak na niego reaguję. Dlatego musimy cofnąć się w czasie do poprzedniego dnia.
- Lucy! No weź nie daj się prosić i chodź ze mną do klubu! - jęczała mi nad uchem już dobrą godzinę.
- Nie mam ochoty na bujanie się po klubach, zwłaszcza w środku tygodnia. Może w piątek? - próbowałam ją zbyć.
- Zramolała babo! Masz dwadzieścia trzy lata, a zachowujesz się, jak starsza pani. Korzystaj z życia dopóki możesz, bo potem mąż, dzieci, pieluchy...
- Ej! Ej! Twoja wyobraźnia wyraźnie zaczyna szwankować, bo nie przypominam sobie, żebym miała w swoim zasięgu jakiegokolwiek kandydata na męża i ojca moich przyszłych dzieci.
- No właśnie? Może właśnie dziś poznasz tego jednego, jedynego? - zastrzygła brwiami, co komicznie wyglądało.
- Jesteś niereformowalna wiesz?
- A ty za młoda na ciepłe kapcie i fotel bujany! Odmowy nie przyjmuję. Po pracy idziemy do mnie, robimy się na bóstwo, a wieczorem złamiemy kilka męskich serc!
Tak, jak zapowiedziała wylądowałyśmy w mieszkaniu Camili z torbą chińskiego żarcia, które po drodze kupiłyśmy.
Zjadłyśmy i dopadłyśmy do szafy dziewczyny w poszukiwaniu outfitu na wieczorne wyjście.
Niestety jej szafa pękała w szwach, ale wszystko, co znajdowało się w niej, to albo klasyka, która nadawała się tylko do pracy, albo zdzirowate sukienki, które więcej pokazywały niż zakrywały.- Ty chyba upadłaś na głowę, jeśli myślisz, że założę którąkolwiek z tych kusych sukieneczek! - patrzyłam na nią, jak na idiotkę.
- Nie przesadzaj! W końcu idziemy do klubu, a nie na stypę. Chcesz wyrwać jakieś ciacho? To nie marudź i wbijaj się w tę kieckę! - rzuciła we mnie czarny kawałek materiału.
- Zapomnij! Nie jestem dziwką i nie chcę, by ktokolwiek mnie za nią wziął. Sama znajdę coś dla siebie, bez twojej pomocy. Chociaż, jak tak patrzę na wnętrze tej szafy, to śmiem wątpić, że masz tutaj coś odpowiedniego dla mnie - skrzywiłam się i podeszłam, żeby zacząć poszukiwania.
W ostateczności zdecydowałam się na czarną sukienkę, która przylegała do ciała, jak druga skóra. Jako jedyna kończyła się lekko powyżej kolan, a nie tuż pod pośladkami.
Nie powiem, bo efekt końcowy nawet mi się podobał. Stanęłam przed lustrem, obróciłam się wokół własnej osi i uśmiechnęłam do swojego odbicia. Sukienka nie była krzykliwa, ani wyzywająca, ale idealnie podkreślała moje atuty w postaci dość sporego biustu i krągłych pośladków. Miałam 170 centymetrów wzrostu, szczupła, zgrabna i zaokrąglona tam gdzie trzeba. Długie kasztanowe włosy pozostawiłam rozpuszczone. Nic z nimi nie robiłam, bo naturalnie się kręciły, więc jedynie przeczesałam je palcami. Moje szmaragdowe oczy podkreśliłam ciemnym cieniem, do tego błyszczyk do ust i byłam gotowa.- Ugh! Jak ty to robisz, że założysz na siebie takie byle co, a wyglądasz, jakbyś zeszła z okładki magazynu modowego?! - krzywiła się Camila.
Nie wiem skąd w niej ta zazdrość, bo sama była zgrabną i ładną blondynką. Zawsze miała wokół siebie grupkę adoratorów.
- Nie przesadzaj. Doskonale wiesz, że w twojej szafie nie ma nic, co byłoby w moim guście. Poza tym myślę, że dziś znów wrócę sama do domu, bo jak zwykle upolujesz jakiegoś biedaka, który po wspólnej nocy skończy ze złamanym sercem.
- Nie wykluczone, że tak właśnie będzie - zaśmiała się. - Może powinnaś wziąć ze mnie przykład i zabawić się, a nie samotnie wracać do domu.
- Podziękuję. Idę tam tylko po to, żeby dotrzymać ci towarzystwa. No przynajmniej do czasu, aż nie znajdziesz obiektu westchnień. Potem zwijam się na chatę.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
De TodoLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...