- Lucy, Lucy, obudź się - usłyszałam głos, jakby z oddali, który przybierał na sile.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Thomasa, który pochylał się nade mną i głaskał po ramieniu.
- Tom? Dlaczego mnie budzisz? Stało się coś? - wymruczałam wtulając się bardziej w poduszkę, która nim pachniała.
- Oooj jak słodko - uśmiechnął się i odgarnął włosy z mojej twarzy. - Przepraszam, że cię obudziłem, ale musisz wziąść leki. Powiedz, jak plecy? Tylko mów prawdę.
- Bolą, ale już jest w miarę znośnie. Bardzo pomagają mi twoje masaże.
- To kładź się na brzuch.
Zrobiłam, jak kazał i chwilę później poczułam na sobie jego magiczne dłonie, które powodowały, że moje ciało się rozluźniało.
- Jesteś bardzo spięta. Teraz skupię się na miejscu, gdzie cię boli, a jak będziemy kładli się spać, to zrobię ci masaż całego ciała.
Kiedy skończył, ubrałam się i zeszliśmy do kuchni, gdzie czekała na nas kolacja.
- Ty gotowałeś?
- Nie tym razem, ale obiecuję, że jeśli będziesz chciała, to osobiście będę dla ciebie gotował.
- Nie musisz się tak dla mnie poświęcać.
- To nie jest poświęcenie, tylko przyjemność. Lubię gotować, a zwłaszcza dla ciebie - złapał mnie za rękę i kciukiem głaskał wierzch dłoni.
- Thomas mam kilka pytań.
- Odpowiem na wszystkie, ale najpierw spokojnie zjedzmy.
- A Kimberly z nami nie zje?
- Nie. Ona pojechała sprawdzić pewne informacje, ale spokojnie. O nic nie musisz się martwić, zadbam o ciebie.
Po pysznej kolacji Thomas oprowadził mnie po domu. Był on naprawdę duży i robił wrażenie. Jak się później dowiedziałam, sam go zaprojektował i urządził. Ma facet naprawdę dobry gust, no przynajmniej wpasował się w mój.
- Masz ochotę na spacer po ogrodzie? - zapytał.
- W sumie trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi. Zwłaszcza po tym czasie, który więziłeś mnie w domu - udałam obrażoną.
- Ty tak na serio? - patrzył na mnie nie wierząc w to, co słyszy.
- Przypomnę ci, że na własne życzenie uziemiłaś się w domu.- Oj no dobra. Ty wszystko bierzesz zbyt dosłownie.
- Wychodzi na to, że brak mi poczucia humoru.
- Wcale nie. Już nie raz udowodniłeś mi, że z tobą zabawa jest świetna.
- Cieszę się, że dobrze czujesz się w moim towarzystwie. Lucy? - zatrzymał się na ścieżce i wskazał na ławkę, żebyśmy usiedli.
Choć był późny wieczór, to było dosyć ciepło i przyjemnie spacerowało się po zadbanym ogrodzie. Wzdłuż ścieżek stały latarnie w stylu paryskim, trawa równiutko przystrzyżona, a rabaty z kwiatami wypielęgnowane. Obok ławki, na której usiedliśmy rosły krzaki piwoni, których zapach przywoływał wspomnienia o tacie. No właśnie, okazuje się, że wcale nie znałam mężczyzny, który mnie wychował. Całe życie byłam karmiona kłamstwami. Zdaję sobie sprawę z tego, że na wiele pytań nigdy nie poznam odpowiedzi, ale na niektóre z nich mogę.
- Tom, opowiedz mi dokładnie, czym zajmował się mój tata? Jaki on był? Bo okazuje się, że nie znałam go, a myślałam, że byliśmy blisko ze sobą.
CZYTASZ
Zabójcze przeznaczenie
RandomLucy, wzięta pani architekt wiedzie normalne i w miarę spokojne życie, dopóki nie poznaje jego. Thomas zabójczo przystojny prezes firmy, który wywróci jej życie do góry nogami, ściągając na nią jednocześnie ogromne niebezpieczeństwo. Czy Lucy da sza...