Opiekunowie

35 3 2
                                    

- Ale jesteś stara - powiedziałem do Alicji, pamiętając, co ona powiedziała mi w moje 16 urodziny.
- A ty za niecałe pół roku będziesz miał już 17 - odparła z uśmieszkiem.
- Trudno, przynajmniej teraz oboje jesteśmy starzy.
- Rok temu byliśmy wtedy na obozie... - przypomniała sobie Alicja.
- Niedługo znów będziemy...

Ostatni rok w naszej drużynie obfitował w różne zajęcia. Na weekend przed Bożym Narodzeniem byliśmy na biwaku, później na zimowisku w czasie ferii. Na wiosnę zaliczyliśmy kolejny biwak i rajd. Nie nudziliśmy się. Wojtek finalnie został, uwaga... zastępowym, tak, zastępowym i ogromnie mu to służy. Trudno znów zobaczyć w nim małego urwisa, którym był jeszcze całkiem niedawno.

Leon finalnie nie opuścił naszej drużyny, choć się nad tym zastanawiał. Tak naprawdę problem rozwiązał się sam, bowiem "Metanoja" nie przetrwała próby czasu i takim sposobem nasza drużyna na nowo przyjęła pod skrzydła wędrowników. Z rzeczy, które się nie zmieniły na pewno warto wymienić, że ja i Alicja nadal jesteśmy przybocznymi.

- Kamil już się pakuje na wyjazd - powiedziała Alicja, widząc swojego brata grzebiącego w garażu. - Cieszy się jak małe dziecko.
- Damian na razie spokojnie. Ale to w sumie nic nowego.
- Nie mogę uwierzyć, że oni jadą z nami na obóz.
- A ja nie mogę uwierzyć, że w ogóle Zuzia wpadła na taki pomysł, żeby poprosić ich o bycie opiekunami.
- Tak szczerze, wolę ich niż jakąś wredną mamuśkę czy, co gorsza, nauczycielkę - stwierdziła moja przyjaciółka. - Potrafią sobie poradzić z Julkiem i Domiśkiem, to poradzą sobie z trochę mniej wymagającymi opieki harcerzami.

Alicja nie urządzała przyjęcia urodzinowego. Oświadczyła, że nie chce bawić się w imprezy, świętowanie i takie tam. Siedzieliśmy więc w jej ogródku, patrząc na bawiących się miękkimi klockami Dominika i Julka. Na razie nie pałali do siebie jakimś niezwykłym uwielbieniem, ale też sobie nie przeszkadzali. W ogóle, czemu mamy tego od nich oczekiwać? Te dwa szkraby za kilkanaście dni skończą dopiero roczek.

- Leon przyjdzie? - zapytałem.
- Nie, miał jechać gdzieś do Warszawy... Albo do Wrocławia... Nie wiem, na pewno coś na "W".
Czyli Alicja się niczego nie domyślała. Mogłem z czystym sumieniem poinformować Leona, że jest totalnie niespodziewany.

- Alicja, my oboje możemy już zostać instruktorami - przypomniałem sobie.
- Racja - westchnęła. - Chciałbyś?
- Chyba szkoda marnować taki potencjał wychowawczy... - zażartowałem. - Wiem, słaby dowcip.
- Trochę prawdy w tym jest... - zamyśliła się. - Wojtek bycie zastępowym zawdzięcza właśnie tobie.
- Tak? Jakim cudem?
- Podobno rok temu na obozie powiedziałeś mu, że czas dorosnąć. Tak go to ruszyło, że całkowicie się odmienił...
- Koloryzuje...

- Co nie zmienia faktu, że wszyscy cię lubią i szanują. Chciałabym tak.
- Przecież ciebie też wszyscy uwielbiają...
- Nieprawda.
- To niby kto cię nie lubi?
- Tośka.
- Nią się nie przejmuj. Po co martwić się zdaniem tych, którzy nie są tego warci?

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz