Sinusoida

14 3 3
                                    

Mętlik. Tym jednym słowem mogę opisać, co działo się w mojej głowie. Mój stan psychiczny jest jak jedna wielka sinusoida. Raz dobrze, raz wspaniale, jeszcze kiedy indziej słabo albo w ogóle beznadziejnie. Takie rozdarcie w środku jest strasznie męczące. Wiem, że nie powinienem tak bardzo ulegać emocjom. Czasami się jednak po prostu nie da. Będę miał ze sobą ciekawie.

Deszcz trwał jakąś godzinę. Słońce nadal się nie pokazało, ale nie mogłem już dłużej czekać. Zbliżał się wieczór, a wypadało przygotować się na jutrzejszy szkolny dzień.
- Pamiętaj, co ci powiedziałem - zwrócił mi uwagę dziadek.
Pożegnałem się. Miałem mieszane uczucia co do naszej rozmowy. Pierwszy raz zdarzyło mi się nie rozumieć samego siebie.

Zamknąłem za sobą furtkę. Wyjechałem na pobocze drogi, gdy nagle zaczepiła mnie sąsiadka dziadka. Ta sama, która jakieś 2 lata temu chciała zabić mnie, Alicję i Zuzię widłami lub siekierą.
- Janek, maleństwo, co ci się stało? - zapytała pani Halina. Dlaczego?Przecież cała wieś doskonale wiedziała, co się mi stało. Pewnie jeszcze lepiej niż ja.
- A, taki wypadek - odparłem prędko. - Potrącił mnie samochód.

- Ja bym dała temu nicponiowi, ja już bym mu pokazała! - zawołała, energicznie wymachując ogrodniczymi grabkami. - Do samochodu by nie wsiadł więcej, czort jeden!
Uśmiechnąłem się delikatnie. Chciałbym to zobaczyć. Chociaż może lepiej nie...

- Do widzenia - powiedziałem kulturalnie, zabrałem się do "odjazdu", lecz znów zostałem powstrzymany.
- Chwilkę, maleństwo złote, może kiedyś odwiedzisz mojego wnusia? - odezwała się pani Halina. - On sam taki siedzi, do mnie się wcale nie odzywa, kolegów w szkole pewnie też nie znajdzie...
Zdziwiłem się. Nigdy nie słyszałem, żeby przyjeżdżały do niej dzieci. Tym bardziej wnuk. I to na stałe...
- Dobrze, może kiedyś... Przy okazji.

- Janku, złotko, a gdzie ty chodzisz do szkoły, perełko?
- Tutaj, do liceum.
- O, patrz ty się, to ten mój Maciuś też tam będzie chodził! Taki niski, blondasek, jak go znajdziesz na korytarzu, to mi powiedz, czy się do kogoś odzywa w ogóle!

Sprawa z nowym kolegą w klasie na 90% się wyjaśniła. Nowy Maciek okazał się Maciusiem-blondaskiem, wnukiem ekscentrycznej sąsiadki mojego dziadka. Nazwisko by się zgadzało - Halina Snopek, Maciej Snopek. Próbowałem doszukać się podobieństwa. Trochę nieskutecznie.
- Yyy... Dobrze... Do widzenia! - zawołałem i nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, pojechałem w stronę domu.

Kilkanaście minut później Janek, maleństwo, maleństwo złote, złotko i perełka w jednym zameldował się w domu.
- Wróciłem - powiedziałem, po czym pojechałem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Nie zobaczyłem tam maleństwa ani perełki. Złoty był jedynie łańcuszek na mojej szyi.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz