Nowość

5 2 0
                                    

- Nie śpisz o tej porze? - zapytałem Maćka. - W weekendy większość ludzi wykorzystuje brak szkoły.
- Taaa, jasne, śpię - odburknął. - Jak codziennie o 5.10 babcia słucha godzinek w radiu na cały regulator, to nie da się spać...
Zaśmiałem się w duchu. Wiedziałem, że pani Halina jest religijną kobietą, ale że nie daje przez to spać wnukowi? Ciekawe.

- To co robisz tak rano, jeżeli nie śpisz? - zaciekawiłem się.
- Czytam. Zazwyczaj zwykłe książki, czasem e-booki.
- Ooo... Jaki gatunek lubisz? - postanowiłem wykorzystać dziwną gadatliwość Maćka.
- Nie powiem - odwrócił głowę i znów w pełni skupił się na pokrywaniu płotu czarną emulsją.
- To tajemnica? Ja czytam głównie psychologiczne i raczej wszyscy o tym wiedzą... Książki to książki...

Maciek nie chciał odpowiedzieć, a ja nie naciskałem. Na około 10 minut pogrążyliśmy się w ciszy. Co jakiś czas ulicą przejeżdżał jakiś samochód bądź rower. Obaj wzbudzaliśmy zainteresowanie miejscowych rowerzystów. Mnie wszyscy znają, ale Maciek ciągle może być dla niektórych "nowością". Jeśli w wiosce pojawiają się nowi mieszkańcy, a już w szczególności dzieci, najczęściej są to noworodki. Maciek był ewenementem i wzbudzał ciekawość zwłaszcza wśród starszych.

- Romanse - wypalił nagle. Ściągnąłem brwi, bo w pierwszej chwili nie skojarzyłem, o co mu chodzi. - Czytam romanse.
Znów próbowałem powstrzymać wybuch śmiechu. Wydobyłem z siebie tylko ciche prychnięcie.
- Aha, to stąd się wziął ten wiersz "Lubię, kiedy kobieta...", wszystko jasne...
- Bawi cię to? - zapytał poważnie Maciek.
- Mnie? Skąd... Ani trochę - skłamałem. Mimo wszystko czytający romanse nastolatek (w dodatku płci męskiej) to rzadkość.

- Poza tym, to ładny wiersz... "Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu..." - rozmarzył się.
- Dobra, dobra, nie cytuj go - uprzedziłem. - Proszę...
- Nie znasz się na dobrych wierszach. Sam Mickiewicz powiedział, że to dobry wybór.
- Nie lubię literatury romantycznej - powiedziałem. - Tak właściwie niczego natury romantycznej.
- Zauważyłem - uśmiechnął się.  Zacisnąłem zęby i powstrzymałem się od złośliwego komentarza. Obok w domu jest Halina Snopek, obok w domu jest Halina Snopek...

- Interesujesz się czymś jeszcze oprócz sprawami miłosnymi? - zmieniłem temat. - No wiesz... jakieś hobby, zainteresowanie? Zajęcia dodatkowe?
- Nie... W Kanadzie oprócz angielskich książek tak naprawdę nie ma nic ciekawego... - stwierdził. Serio?
- Nie chodziłeś nawet na jakieś korepetycje, lekcje instrumentu, sport? Piłkę, hokeja, kosza?
- Wyobrażasz sobie mnie grającego w koszykówkę? - zapytał chyba retorycznie. - Z takim wzrostem?

- Okej, sorry. Nie chciałem cię urazić.
Poparzyłem na Maćka całkowicie skupionego na malowaniu. Nie wyglądał na obrażonego. Był ubrany w stare ubrania, przypominające te, które widziałem na zdjęciach rodziców z młodości. Na nogach miał śnieżnobiałe tenisówki. Ciekawe, czy nie bał się ubrudzić ich farbą.

- Byłem ministrantem i w ostatnim czasie to tak właściwie tyle - znów przyznał się po chwili. - Ale tu nie ma się czym chwalić.
- Wstydzić też czego nie - odparłem. - Też kiedyś byłem ministrantem. Tu w Polsce to zupełnie normalne. A u nas na wsi to nawet prestiż.
- Nie chciałbyś do tego wrócić? - zapytał, a ja zrozumiałem aluzję.

- Byłem ministrantem, chwilę lektorem i nawet kilka tygodni w scholi - powiedziałem. - Ale teraz to już raczej nie dla mnie. Natomiast jeśli ty chcesz... Mogę pójść jutro z tobą do księdza i pogadać. To fajny gość.
- Nie myślałem, że chodzisz do kościoła. To raczej bycie ateistą jest teraz modne - westchnął.
- Z zasady nie robię rzeczy modnych - powiedziałem. - I wcale się tego nie wstydzę.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz