Klasztor

8 2 0
                                    

- Cześć, tato - rzuciłem, wchodząc do domu. Tata siedział na kanapie w salonie i czytał jakąś gazetę z wiadomościami sportowymi. Julek leżał na macie i bawił się piankowymi klockami.
- Ooo, cześć synu. Nie mieliście wrócić później? - zapytał tata.
- No, mieliśmy, ale Kuba zapomniał, że ma mecz i tak jakoś wyszło.
- Fajnie było?
- Mam być szczery? Nie bardzo...
- Czyli dobrze, że przyjechaliście wcześniej.

Poszedłem do pokoju i rozpakowałem rzeczy. Większość ubrań wrzuciłem do kosza na pranie. Wziąłem prysznic i od razu poczułem ulgę. Nienawidzę zapachu dymu, a od obozu w Januszkowie nie znoszę go jeszcze bardziej. Gdy przyszedłem z powrotem do salonu, tata bujał na rękach zasypiającego Julka. Pora drzemki mojego brata to w domu czas ciszy i odosobnienia niczym w klasztorze...

No, może z tym przesadziłem. Po prostu wyłączamy głośne urządzenia, przyciszamy głos i staramy się nie robić niepotrzebnego hałasu. Usiadłem na kanapie obok taty. Podobno jestem do niego bardzo podobny. Ja jakoś nie mogę dostrzec tego uderzającego podobieństwa.

- To dlaczego nie było za bardzo fajnie? - zapytał mnie tata. Szeptem oczywiście.
- Po prostu nie pasuję do takiego towarzystwa - odpowiedziałem. Przecież nie powiem tacie, że zwyczajnie wkurzają mnie rozmowy chłopaków.
- To kto tam z tobą był?
- No wiesz... Taki Nataniel i Przemek, ich na pewno nie znasz, Kuba Piotrowski...
- Kuba? Ten z twojej klasy od tej trochę szalonej mamy?
- Dokładnie tak. No i jeszcze Leon, tak, ten Leon.

- I co?
- Co: co?
- No, jak się dogadywaliście?
- Jak zawsze, czyli średnio.
- A Damian słusznie go nie lubi?
- Tato...
- Ojej, synu. Przecież nikomu nie powiem, wiesz o tym.
- Damian nie lubi Leona, bo uważa, że jest niemiły.
- A ty nie lubisz Leona, bo...
- Tato!
- Bo...
- Bo jest głupi i traktuje Alicję jak swoją własność, zasłaniając się "wielką miłością".

Mina taty zmieniała się bardzo często. Raz się uśmiechał, raz się krzywił, raz przyjmował obojętny wyraz twarzy. Ta rozmowa z tatą niewątpliwie była z serii tych wstydliwych i żenujących. Nie lubię, gdy rozmawiamy o moich znajomych, kolegach i tym podobnych. Dlaczego? Bo mój świat i świat taty się od siebie różnią, i to nie dlatego, że jesteśmy z innego pokolenia i innych czasów. Po prostu różnimy się charakterami. Moooże wyglądamy podobnie, ale w tym akurat na pewno się różnimy. Bo ja "z charakteru" jestem zupełnie podobny do nikogo.

- Leon wygląda jak standardowy zakochany młody chłopak - ocenił tata. - No, może trochę bardziej. Po Alicji aż tak tego nie widać, ale też można zauważyć.
- Jasne, to że jest zakochany oczywiście tłumaczy, że Alicja ma czas tylko i wyłącznie dla niego - mruknąłem sarkastycznie. - A on za jej plecami może robić sobie co tylko chce...

Tata przeczytał, o co może mi chodzić i zmierzył mnie poważnym wzrokiem. 
- I co z tym zrobisz? - spytał.
- Na razie nie muszę nic z tym robić, skoro Alicja się do mnie nie odzywa.
- A jeśli jednak się zreflektuje, że jesteś dla niej ważny, przyjdzie do ciebie i przeprosi?
- Nie wiem - odparłem szczerze po dłuższej chwili namysłu.

Na niektóre pytania człowiekowi nie jest dane poznać odpowiedzi.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz