Śmierć

2 1 0
                                    

O godzinie dwudziestej trzeciej dwadzieścia osiem siedziałam na werandzie obok Janka.
- Będziesz chciał pójść na pogrzeb? - zapytałam go.
- Poszedłbym, ale Zuza mówiła, że rodzice Daniela pochodzą gdzieś ze Śląska i tam go chcą pochować... Jest im wstyd za to, co się stało, choć zupełnie nie mieli na to wpływu.

- Masz żal za to, co się wydarzyło wtedy na złazie?
- Ja? Nie... Nie po tym wszystkim... To nie była jego wina. To nie był on. Daniel może nie był idealnym drużynowym, ale sam czegoś takiego na pewno by nie zrobił.
- Wiesz, nieczęsto ludziom przykładają noże do gardła, a ty miałeś taką okazję - zauważyłam. Trudno nie zauważyć.
- Tak po prostu miało się stać... Swoją drogą, to była niezła okazja, aby w ciągu tych paru minut zastanowić się nad swoim życiem. Bo mogło się chwilę później skończyć.

Spokój Janka pocieszał mnie z jednej strony, z drugiej jednak trochę przerażał. Mógł wtedy zginąć, umrzeć, a nawet nie jestem pewna, czy jego rodzice o tym wiedzą. Przeszliśmy z tym do porządku dziennego. A ja przez kilka miesięcy od tamtego wydarzenia wciąż się na niego gniewałam.

- A Januszkowo? Jak on się tam w ogóle dostał? Nie był przypadkiem skierowany na oddział psychiatryczny?
- To już nie są potwierdzone informacje, tylko plotki, więc nie bierz tego całkowicie poważnie, ale podobno Daniel uciekł z zakładu i autostopem dostał się do Januszkowa.
- To trochę abstrakcyjne... - stwierdziłam.
- Dlatego mówię, że to tylko plotki... Raczej nigdy nie poznamy prawdy.

Znów zaczął padać deszcz. Na sobie miałam swój polar i koc od Janka. Było mi ciepło, dużo cieplej niż wczoraj.
- Dlaczego tacy młodzi ludzie muszą umierać? - powtórzyłam pytanie Mikołaja. To bardzo dobre pytanie, a jednocześnie rwące za serce.
- Śmierć jest wszędzie, Alicja. Wszyscy kiedyś umrzemy. Nikt nie ma pewności, ile lat jest mu dane. Tak już jest.

- Nie wiem sama... - mruknęłam cicho.
- Rozumiem, "tak już jest" to nie jest satysfakcjonująca odpowiedź... Po prostu w szpitalu przekonałem się, że ludzie umierają częściej niż nam się wydaje. Umierają w ciszy, a później słychać tylko stukot kółek łóżek, którymi zawożą ich do kostnicy. Czasem słychać płacz bliskich. Samo umieranie jest ciche.

- Musisz dużo o tym myśleć, Janek.
- Nic dziwnego, skoro ledwo 3 miesiące temu ja stałem na granicy życia i śmierci.
- Dlatego jesteś taki spokojny?
- Dlatego jeszcze bardziej żałuję tego, co zrobiłem źle. Bo tak naprawdę mogło mnie już nie być. Sama doskonale o tym wiesz.

- Życie jest za krótkie, aby wyrządzać komuś krzywdę...
- Wiem o tym, Alicja.
- Ludzi trzeba kochać, Janek. Sensem życia jest miłość, a sensem śmierci... życie.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz