Kula

3 2 0
                                    

Geografia o 7.10 w piątki to zdecydowanie nie jest najlepszy pomysł. Przynajmniej według mnie. Nauczycielka, nazywana przez wszystkich uczniów w szkole "Modnisią", na każdej lekcji usilnie próbowała skłonić nas do myślenia. Niezbyt często się jej to udawało.

Tym razem miałem lekcję prawie indywidualną. Na pierwszą godzinę oprócz mnie pofatygował się tylko Maciek. Mieliśmy oglądać jakiś film. Projektor odmówił posłuszeństwa. Pani Modnisia odpuściła.
- A, róbcie co chcecie - machnęła ręką. Do dziennika elektronicznego wpisała nam po piątce. Gdyby ze wszystkich przedmiotów tak łatwo było zdobywać dobre oceny...

Myślałem o wczorajszej rozmowie z Damianem. Mój brat ani nie brzmiał, ani nie wyglądał na zadowolonego. Nieznalezienie pracy przez nieco ponad 2 tygodnie to przecież nie koniec świata, a on i tak bardzo się tym przejmował. Z drugiej strony, dostałem kolejną (mocno zasłużoną) lekcję na temat dobrego wychowania i oszukiwania innych.

Układanie treści przeprosin to nie jest łatwa sprawa. Ostatni raz poważnie przepraszałem Alicję, może ze dwa miesiące po moich 15. urodzinach. Teraz jestem dwa miesiące przed siedemnastymi. Nieczęsto mam za co przepraszać. Tylko jeśli już jest taka okazja, to muszę prosić o wybaczenie dość okropnych spraw.

Modnisia 15 minut przed końcem lekcji wyszła sobie do pokoju nauczycielskiego.
- Siedzisz jak na jakimś pogrzebie - zauważył Maciek, który w końcu wyściubił nos z kolejnego polskiego romansu. Może nie powinienem był mu mówić, że mieszkając w Polsce należy czytać polskie utwory?
- Dziękuję za troskę, ale wszystko ze mną w porządku - odparłem. - Czytaj sobie dalej.

- Jeszcze do tego kłamiesz. Znów pokłóciłeś się z Alicją?
- Nie pokłóciłem - mruknąłem, zamiast po prostu go ignorować.
- Czyli sprawa z tą Tonią już rozwiązana?
- Nie, nie rozwiązana... - westchnąłem. - CHWILA, skąd ty o tym wiesz?
- Tak po prostu połączyłem kropki - wzruszył ramionami. - Ona od ponad tygodnia chodzi jak poparzona, ty jesteś chodzącym wyrzutem sumienia, a wcześniej często widziałem przez okno, jak do niej idziesz.

Nie, nie, nie. To musi być jakiś sen. Nie było, nie ma i nie będzie człowieka, który śledziłby każdy mój krok i grymas. Chyba że... Halina Snopek rzeczywiście jest czarownicą i przekazała swojemu wnukowi tajemne moce...
- Janek, zachowałeś się jak... Aaa, sam wiesz. Nawet ja bym się po tobie tego nie spodziewał.
- A ja nie spodziewałem się, że ktoś będzie czytał mi w myślach albo widział moje życie w szklanej kuli.

- Akurat to nie było takie trudne do zrozumienia bez użycia czarnej magii - prychnął. - Przeprosisz i będzie okej. Widocznie nie byliście dla siebie stworzeni.
- Od początku to wiedziałem - odparłem. Dopiero sekundę później dotarło do mnie, że nie powinienem się sam zdradzać. Zawsze mądry po szkodzie.
- Noo... - zamyślił się. - Teraz i mi się wydaje, że ktoś inny jest ci przeznaczony. I chyba wiem kto...

Nie spodziewałem się, że tak się ucieszę na widok Kuby. Mój poprzedni prorok, który jednak nie umywał się do blondwłosego wnuka lokalnej wiedźmy, gwałtownie wparował do sali równo z dzwonkiem kończącym lekcję. Pokręciłem głową i zasłoniłem twarz dłońmi, chcąc ukryć niekontrolowany bolesny uśmiech.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz