Obowiązek

9 2 1
                                    

Opowiedziałem z grubsza historię tego krótkiego wyjazdu. Nie było sensu wdawać się w szczegóły. Lepiej dla chłopaków, aby Zuza ani Radek nie dowiedzieli się o niektórych sprawach. Nie chcę być złośliwy, mściwy czy fałszywy. Ich rozmowy były infantylne, żenujące i poza granicami dobrego smaku, ale nieszkodliwe. Nikomu przez nie nie stanie się krzywda.

- Skoro prawdopodobnie nie wiedzą, że ich podsłuchałeś, to dlaczego nagle wszyscy czterej zrezygnowali z drużynowego biwaku? - zapytała mnie Zuza. Niespodziewanie poczułem coś w rodzaju satysfakcji.
- No, może obrazili się za to, co im powiedziałem - westchnąłem. Drużynowa zmierzyła mnie wzrokiem.
- Tak? To co im powiedziałeś?
Ach tak, przyboczny przecież ma być zawsze uśmiechnięty, zawsze kulturalny i nigdy nie sprawiać, aby ktoś na niego się obrażał.

- Dobrze im powiedział - stwierdził Radek i poklepał mnie po plecach. - Świetnie powiedział. Ich problem, że się obrazili.
- Co ja z wami mam? - Zuza pokręciła głową. - No dobrze, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Przyjmijmy, że nastąpił konflikt interesów i rozbieżność sumień... To znaczy, puszczam to mimo uszu i nie będę robić wam pouczających kazań.

Uznałem to za dobry znak. Nie ma co rozdmuchiwać takich rzeczy. Obiektywnie i tak nie stało się nic złego. To, że ja uważam takie rozmowy za okropne i idiotyczne, nic nie znaczy. Nie jestem sędzią rozgraniczającym dobro od zła i nie ma konstytucyjnego obowiązku zgadzania się ze mną we wszystkich kwestiach. Najlepiej zostawić to w spokoju. Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny.

Radek podpisał mi wszystkie dokumenty wymagane do otworzenia próby przewodnikowskiej. Nasz hufiec zdecydowanie mógłby wymyślić ich jeszcze więcej...
- Tu jest porządnie - skomentowała Zuza. - A ja od Alicji nie mogę się doprosić czegokolwiek od jakichś trzech tygodni. Nie ma szans, że otworzy próbę na najbliższej komisji...
- Trudno - Radek wzruszył ramionami. - Jej strata. Będzie musiała czekać na następną do grudnia.

Tego bym się nie spodziewał. Przecież wydawało mi się, że Alicja niczego nie zaniedbuje. Jak zawsze prowadzi zbiórki, jak zawsze ma dobre oceny, a w dodatku podciągnęła w nauce Leona.
- Ciekawe, czy bez Leona w ogóle pojedzie na biwak - szepnąłem, ale prędko tego pożałowałem. Zuza szybko podłapała temat.

- No weź, nie przesadzajmy - upomniała mnie. - Jest w końcu przyboczną...
- Tak, ale jeszcze nie było wyjazdu, na którym była bez Leona - odparłem.
- To teraz będą dwa: najpierw biwak, a później kurs przewodnikowski - oświadczyła Zuzia. - Janek, nie przeżywaj.
Jasne, Zuza, łatwo ci mówić, pomyślałem.
- Jeżeli w grudniu nie otworzy próby, nie przyjmą ją na kurs - uśmiechnął się cierpko Radek. - Nie wiem, co tu się święci, ale z tej strony Alicji nie znałem.

- Nie siejmy od razu paniki... - drużynowa zwróciła uwagę tym razem Radkowi. - Może po prostu trzeba zapytać, o co chodzi. Janek, pogadasz z nią?
- Ja? - odezwałem się jakby wyrwany z amoku.
- A kto? Przecież to z tobą najlepiej się dogaduje - odpowiedziała z taką pewnością w głosie.
- No... Okej - mruknąłem po chwili wahania. - Ja już sobie pójdę...

- Ej, odwiozę cię, Janek - zaoferował się Radek. - Przecież to jakieś pół godziny piechotą.
- Właśnie - powiedziałem. - Potrzebuję spaceru. Dzięki za wszystko, cześć!

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz