***PERSPEKTYWA ALICJI***
Spacer zajął nam jakieś półtorej godziny. Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni. Gdyby nie Leon, pewnie nigdy nie dowiedziałabym się, że połączenie sorbetu porzeczkowego i lodów o smaku słonego karmelu jest takie dobre. Od tamtych wakacji, gdy właśnie pierwszy raz spróbowałam tego połączenia, nie kupuję niczego innego.
Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do domu.
- Ooo, wróciłaś już? - zdziwiła się moja mama. - Świetnie, mam dla ciebie bojowe zadanie.
- A przypadkiem to nie tata jest od dawania bojowych zadań?
- Mama ma upoważnienie! - zawołał tata z kuchni.
- Zajmij się, proszę, Dominikiem. Muszę poodkurzać. Chyba, że ty chcesz to zrobić...
- Yyy... - zawahałam się. - Nieee, wolę pierwszą opcję.Stawiające pierwsze kroki dziecko w domu jest doskonałą motywacją do sprzątania wszystkiego, co niepotrzebne, małe i przede wszystkim niebezpieczne. Każdy pokój był idealnie wysprzątany, a drobne przedmioty fantastycznie ukryte. Po chwili mój brat zauważył, że mama oddaliła się w bliżej nieznane mu miejsce.
- Mama...
- Mama za chwilę przyjdzie - odpowiedziałam. - Pobawimy się razem.Wyciągnęłam z kartonu jego ulubione klocki. Dominik na początku nie wydawał się nimi zainteresowany. Zaczęłam sama łączyć je w wyższe wieże. Jakaż radość malowała się na buzi mojego brata, gdy zauważył, że ręką można strącić klocki i wtedy spadają z wielkim hukiem.
- Teraz wiesz, jak się czułem, gdy ty rozwalałaś mi budowle - ni stąd, ni zowąd pojawił się Kamil.
- Ja tam się świetnie bawię - odparłam. - Domiś też, tak?
Maluch układał już klocki obok siebie. Nagle wskazał na Kamila.
- Ja też mam się z wami bawić? - zapytał. - Dobra.Nawet nie spodziewałam się, że rodzinne układanie klocków może nie być nudne. I wcale nie miało znaczenia to, że ja i Kamil niedawno skończyliśmy odpowiednio 16 i 19 lat. Wiek nie ma znaczenia, prawda?
- Ej, co fotografujesz, hm? - oburzył się Kamil.
- Na pamiątkę - wyjaśnił tata. - Nieczęsto was można zaobserwować na dywanie, tym bardziej w towarzystwie klocków.Chwilę później tata zabrał Dominika do kąpieli. Pozbierałam klocki z dywanu. Przypomniałam sobie, co jeszcze powinnam dokupić przed obozem. Na tablicy suchościeralnej dopisałam kolejną pozycję.
- Ciekawe, skąd wezmę na to kasę... - szepnęłam do siebie. - Może wypłata ze stypendium zdąży przyjść...Powoli odkładałam rzeczy do zabrania. Na szczęście nie potrzebowałam tylu rzeczy, co przed rokiem. Do tego doświadczenie organizacyjne - co "może" się przydać, ale niekoniecznie - nie trafia do plecaka. Sytuacje awaryjne zdarzają się raz na milion, ale można je wtedy rozwiązać tym "milionem" na koncie. Pod warunkiem, jak już wspominałam, że przyjdzie wypłata.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy 2
Dla nastolatkówSzarooka przez swojego przyjaciela Alicja i ten właśnie przyjaciel Janek są harcerzami. Dla siebie są jednak przede wszystkim przyjaciółmi. Nie zawsze jest cukierkowo - życie to nie bajka. Leon, Tośka, bracia, rodzice, koledzy, harcerze - kto utrudn...