Migowy

11 2 2
                                    

No, musisz się odważyć, Jasiek. To tylko kilka słów. Tylko dwa słowa, które przecież znasz. Lepszego momentu już nie będzie.

- Musimy pogadać - powiedziałem, po czym nie czekając na reakcję, przysunąłem krzesło stojące przed następną ławką. Maciek nie odezwał się ani słowem. - Chyba musimy zacząć zastanawiać się nad projektem.
- A, po co - odparł lakonicznie. - Dostaniemy po pale i po kłopocie.
Jego założone na krzyż ręce i wyraz twarzy wcale nie motywowały mnie do dalszych prób wyegzekwowania od niego czegokolwiek.

- Co jak co, ale z Mickiewiczem tak się nie robi - stwierdziłem. - Prawda, Kubuś?
- No... Albercik zniesie wszystko, nie nauczyłeś się, spoko, nie ogarniasz tematu, spoko, ale jak będziesz miał go w dupie, to ty wylądujesz w polonistycznym piekle - opisowo wyjaśnił Kuba, który przed chwilą fortunnie pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Przewróciłem oczami. Cóż, no miał rację.

- To nie wiem - odezwał się Maciek. - Zrób sam, wtedy tylko ja będę miał problem.
Już chciałem się odezwać. Otworzyłem usta, jednak uprzedził mnie Kuba.
- Gościu, jesteś tu nowy! Serio chcesz iść na noże z facetem od polaka i jednocześnie naszym wychowawcą? Zepnij się, Janek nie ma minusowego IQ, jeden wieczór i zrobicie ten durny projekt - powiedział jednym tchem.

- Ja nie jestem zbyt dobry z polskiego, mieszkam tutaj od miesiąca - tłumaczył się.
- To nic - odparłem. - Umiesz chociaż ładnie pisać albo rysować?
- No, coś tam potrafię... - szepnął.
- No, to widzicie, dogadacie się! - krzyknął Kuba. Jedną rękę położył na moim ramieniu, drugą na ramieniu Maćka.

Wróciłem na swoje miejsce. Naszym "migowym" podziękowałem Kubie. Kuba to Kuba, jest jaki jest, ale czasem bywa niezastąpiony.
- Dzieciaki, na miejsca, na miejsca! - zawołał zziajany Mickiewicz, który niespodziewanie wszedł do klasy bez spóźnienia. Rozłożył swoje rzeczy na biurku i tym razem sprawdził obecność nie na szkolnym sprzęcie, ale na swoim laptopie, który również wyjątkowo działał.

- Jeszcze raz sprawdzam dwójki do projektu o Młodej Polsce - rzekł Albercik i zaczął grzebać w swoim kajecie. - Rafał i Eryk!
- Tak, zgadza się - potwierdził jeden z duetu kujonów, Eryk.
- Bartuś z Sebciem!
- Tak! - odpowiedział "Sebcio", którego łatwiej jest chyba przeskoczyć niż obejść dookoła. Podnoszenie ciężarów zobowiązuje.
- Wiktor i Oskar!
- No... - mruknął jeden z nich. Powiem szczerze, że tych dwóch delikwentów zdarza mi się pomylić. Dziwni są, bardzo dziwni.

- Tomuś i Piotruś!
- Zgadza się - odparł Piotrek. On i Tomek z naszej klasy są chyba najzwyklejsi. Po prostu nie wyróżniają się niczym złym.
- Kubuś i Krystian!
- Tak! - o tym duecie chyba nie muszę nic mówić. Piłkarz i koszykarz. Po prostu.
- Alicja i Leon. Dobra, tego nie sprawdzam - zaśmiał się Albercik. - Oczywiście...
Jak by nie było, Mickiewicz jest jedynym nauczycielem, który domyślił się, że Alicja i Leon są razem.

- No i na koniec, Maciek i Janek, tak?
Kiwnąłem głową.
- Aha, jeszcze jedno - przypomniał sobie nauczyciel. - Konkurs ortograficzny jest. Ktoś się zgłasza? Pięknie, las rąk widzę. Dobrze, to z klasy wyznaczam... A, po kolei z dziennika. Janek. No, to jest poważny kandydat! To zostań po lekcji, Janeczku.

Pewnie, jeszcze konkursu ortograficznego mi brakowało do szczęścia...

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz