Gała

4 2 0
                                    

Dzwonek kończący lekcję angielskiego w końcu wybrzmiał. Opuściłem głowę na swoją ławkę. Miałem nadzieję, że wszyscy wyjdą z sali i będę miał okazję spędzić 10 minut przerwy w ciszy. Nic z tego. Poczułem stojącą przy mnie postaxć. Jęknąłem w myślach i spojrzałem, kto postanowił zakłócić mój spokój.

- Przyjdziesz do mnie dziś po osiemnastej, to zrobimy ten projekt - powiedział bezceremonialnie Maciek.
- Pytasz czy wiesz? - odburknąłem.
- Słyszałeś pytajnik? - uniósł brwi. Choć nie był najwyższy, czułem, że akurat nade mną górował.
- A skąd wiesz, że akurat dziś o osiemnastej mam czas?
- Przecież wiem, że masz - wzruszył ramionami. Jego obojętność w tym wszystkim chyba zawsze będzie mnie zaskakiwała.

- Powiedzmy, że tym razem się zgadzam - powiedziałem, jednocześnie wstając z krzesła. Wtedy pewny siebie Maciek stał się filigranowym Maciusiem.
- Aha, jeszcze jedno - przypomniał sobie nagle i zarzucił plecak na lewe ramię. - Nie wiem czy wiesz, ale teraz mamy wf.
Po chwili i trzaśnięciu drzwiami zostałem w klasie sam.

U nas w szkole raczej żaden nauczyciel nie pilnuje sal podczas przerw. Tak naprawdę mogłem siedzieć w niej do momentu, w którym następna klasa przyjdzie tu na lekcję. Powoli spakowałem zeszyt i piórnik do plecaka i poszedłem w stronę sali gimnastycznej. Z wiadomych względów, przebierać się nie musiałem. Zostawiłem plecak w szatni i usiadłem na ławce pod oknem.

- Chłopaki, znowu gała? - stęknął nasz wuefista, młody, niedoświadczony jeszcze nauczyciel. I do tego pełen zapału, aby pokazywać nam najróżniejsze sporty, zaczynając na siatkówce, przez rugby, kończąc na zapasach. Przynajmniej tak zapowiadał na początku roku. Z naszą klasą to jednak nie przejdzie. No, może gdzieś koło grudnia Krystek przemówi kolegom do rozsądku i roztrzaska ich podczas gry w koszykówkę.

Po drugiej stronie sali swój wf miały dziewczyny. W tym roku tak się złożyło, że lekcje mamy łączone z klasą humanistyczną. Dokładnie tą, w której są Filip (ten od szyszek, lasu i tym podobnych) oraz Tośka, która na moje oko znów wymigała się od ćwiczeń, żeby zająć miejsce na ławce obok mnie. Z przyzwyczajenia nawet nie spojrzałem na kolegów, którzy stroili pewnie jakieś głupie miny.

- Hej, co tam? - zaczęła spokojnie Tośka. Znów wyczułem od niej te mocne perfumy, które podobno reklamuje jakaś znana influencerka.
- W sumie to nic, po staremu - odparłem lakonicznie.
- Jak tam twoja ręka? - zapytała.
- Zdążyłem się przyzwyczaić przez te kilka dni, nie jest źle - wyjaśniłem i zdobyłem się na delikatny uśmiech.

- Kurczę, no, nie będę przedłużać - westchnęła po dłuższej chwili milczenia z obydwu stron. - Mogę cię o coś zapytać?
- Tak, jasne - odpowiedziałem.
- Może przyszedłbyś do mnie dziś, tak po prostu? Zrobię jakieś muffiny, ty weźmiesz bierki...
- Sorry, Tonia, ale dziś jestem już umówiony - odmówiłem tej propozycji.
- Hmm... Umówiony?

- Znaczy... Źle dobrałem słowa... Po prostu muszę zrobić projekt z takim Maćkiem z klasy, bo kończy nam się czas...
- Aaa, okej... - odetchnęła z ulgą brunetka, której teraz intensywnie i z głupolowatym uśmieszkiem przyglądał się Kuba, za co zgromiłem go wzrokiem. - Ale może kiedy indziej?
- No... Może? - szepnąłem, nie znajdując lepszej odpowiedzi na to pytanie.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz