- A ile syn ma lat? - zapytała starsza pani. Podejrzewam, że to jedna ze stałych bywalczyń przychodni lekarskiej.
- Niedługo skończy 17 - grzecznościowo odpowiedziała moja mama. Ona też już wiedziała, że za moment czeka ją niezbyt chciana rozmowa z zupełnie obcą kobietą.Uznałem, że lepiej przejść się po korytarzach szpitala. Wziąłem kule do rąk. Tak, w końcu pozbyłem się wózka! Nikodem w piątek stwierdził, że jestem już na tyle sprawny, aby pożegnać mojego czterokołowego towarzysza. W piątek wózek, dziś, mam nadzieję, gips. Już niedługo całkiem będę mógł zapomnieć o wypadku.
Szybko obejrzałem cały oddział ortopedyczny. W szpitalu nic się nie zmieniło, odkąd do niego trafiłem. W sumie minęło dopiero jakieś 7 tygodni, a mi wydaje się, jakby to była wieczność. Tak naprawdę całkiem szybko wszystko przejdzie do normalności. W szpitalnych salach na pewno leżą ludzie, którzy znaleźli się tu jeszcze przede mną.
Wróciłem pod właściwy gabinet i dosłownie kilkanaście sekund później zostało wyczytane moje nazwisko.
- No, chwila prawdy - szepnąłem do mamy, po czym grzecznie przywitałem się z lekarzem. On przejrzał moją dokumentację, robiąc przy tym kilka dziwnych min. Nie obyło się bez charakterystycznego dla niego stukania długopisem.
- Złamanie otwarte, śpiączka 10 dni... Badania kontrolne okej... - mruczał do siebie lekarz. - Prześwietlenie z wczoraj też niczego sobie... Dobra, młody człowieku, zdejmujemy.Z lekkim niepokojem patrzyłem na piłkę oscylacyjną przykładaną do mojej nogi. Piłowanie gipsu zajęło kilka minut. Wreszcie moja "zbroja" w jednym kawałku wylądowała na podłodze. W końcu wolny.
- Jak długo syn jeszcze nie będzie mógł normalnie chodzić? - zapytała mama.
- 2, 3 dni z kulami, a potem już normalnie - odparł lekarz. - Kość się ładnie zrosła, noga musi się znów przyzwyczaić do chodzenia.- I dużo rehabilitacji, dużo rehabilitacji! - dodała już wiekowa pielęgniarka, pomoc mojego lekarza.
- Tak, dokładnie, pani Wiesiu - westchnął zmieszany. - Rehabilitacja, rehabilitacja i jeszcze raz rehabilitacja.
Lekarz chyba nie był zadowolony, że pani pielęgniarka Wiesia tak go wyręczyła. No cóż.- Kiedy możemy zgłosić się do kontroli?
- A, może tak z pół roku. Wszystko jest dobrze. Nie ma co się po szpitalach szwędać - powiedział lekarz i do mnie mrugnął.
- W takim razie bardzo dziękujemy, do widzenia.
- Do widzenia - powiedziałem. Mama zamknęła za nami drzwi.
- Czy ty musisz na wszystkie pytania odpowiadać za mnie? - zapytałem jej już w samochodzie.
- Oj, Janek. U lekarza trzeba szybko, a nie jak ty, dostojnie.
- Jak pani Wiesia, mamo. Jak pani Wiesia.Co tam staruszka rodem z sali przesłuchań, co tam lekarz, co tam moje dostojne mówienie.
Najważniejsze, że niedługo będę wolny.
2 dni. 48 godzin.
Za 48 godzin będę wolny.
CZYTASZ
Szary mundur, szare oczy 2
Novela JuvenilSzarooka przez swojego przyjaciela Alicja i ten właśnie przyjaciel Janek są harcerzami. Dla siebie są jednak przede wszystkim przyjaciółmi. Nie zawsze jest cukierkowo - życie to nie bajka. Leon, Tośka, bracia, rodzice, koledzy, harcerze - kto utrudn...