Zasięg

14 2 6
                                    

Na plecach gigantyczny plecak, w ręce karimata, a na głowie ciemnozielony kapelusz z ogromnym rondem. W głowie pewnie kilkaset pomysłów, w tym może ze 3 nieidiotyczne. Gdy tylko przyszedłem pod busa Radka, aby zapakować do bagażnika rzeczy, wcześniej opisany Kuba rzucił mi się na plecy. Wrzesień już się skończył. Nie muszę przed nikim udawać, że jestem niezadowolony.

- Złaź ze mnie - warknąłem. - Ile ty ważysz?
- 72 kilogramy przy moim wzroście to odpowiednia wartość - odparł nasz klasowy śmieszek, a harcerski męczybuła. - Jedziemy, Janek! Jedziemy!
Nataniel i Przemek zachowywali się naturalnie. Do nich nie mogę mieć żadnych pretensji. Są naprawdę w porządku. No i mają widocznie anielską cierpliwość. Nie wiem, jak wytrzymują z nim zbiórki zastępu i nie mam pojęcia, jakim cudem przeżyli 14-dniowy obóz śpiąc z nim w jednym namiocie. Ogarnęło mnie współczucie i podziw jednocześnie.

Typowo polskie zachowanie - narzekanie. Tak jak już wcześniej wspomniałem, skończył się wrzesień, skończył się zakład z Alicją, który jedynie honorowo wypełniłem do końca. Tak właściwie to Alicja od tamtej wstrętnej środy nie odezwała się bezpośrednio do mnie ani jednym słowem.

Kuba potrafi być pocieszny. Ostatnio jednak zrobił się okropny. Zachowuje się gorzej niż Wojtek na samym początku. I co z tego, że lokalna okręgówka ruszyła już pełną parą, a Kuba stał się podstawowym zawodnikiem Orłów Dziedzięlów. Cały czas ten brązowooki człowiek ma dużo energii. Za dużo.

Zająłem miejsce z przodu, obok kierowcy, czyli Radka. Jak dobrze, że to on z nami będzie. W innym przypadku chyba bym zdezerterował.
- Ej, druhu przyboczny, głowa do góry - szepnął do mnie. Żałośnie się uśmiechnąłem. - Będzie fajnie.
- Obyś miał rację - odpowiedziałem.
- Zobaczysz, pierwsze koty za płoty, a potem takie wyjazdy wpiszą się w tradycję tej drużyny.
- To już chyba beze mnie - westchnąłem, a Radek się zaśmiał. To nie tak, że nie chciałem, aby miał rację. Niech ma. Naprawdę, niech ma tą głupią rację!

7-osobowy bus Radka miał 3 rzędy. W środkowym usadowili się Nataniel z Przemkiem. W ostatnim rzędzie były 3 siedzenia. Usiedli tam Leon i Kuba, środkowe miejsce zostawiając wolne. Tak na wypadek, gdyby Kuba nie zaczął gryźć czy coś... Leon zapiął tylko pas bezpieczeństwa i z powrotem utopił nos w ekranie smartfona. Radek chyba to wyczuł.
- No, chłopaki. Ostatnie wiadomości do mamy, taty i dziewczyny, bo na miejscu nie ma żadnego zasięgu - zakomunikował.

- Nawet nie wiecie, jak jestem podjarany - powiedział Kuba. Przełknąłem ślinę, aby tylko się nie zaśmiać.
- Kuba, ile ty masz lat? - zapytał go Radek.
- He, he... Siedemnaście - zarechotał.
- No właśnie. Jadę na biwak z siedemnastolatkami i oczekuję siedemnastoletniego zachowania - uprzedził Radek. Widziałem w lusterku, jak mina Kuby rzednie, a Leon niechętnie wyłącza telefon. Jedynie Natan i Przemek rozmawiali jak ludzie.

Ahoj, przygodo.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz