Wyzwania

8 2 1
                                    

Wróciliśmy wcześniej niż przewidywała drużynowa. W pokoju z kominkiem rozwiesiliśmy sznurki na ubrania, bo po drodze złapał nas deszcz. Czarne polary naszej drużyny nieco przemokły. Z butami niektórych harcerzy też nie było najlepiej. Odbywało się zbiorowe suszenie wszystkich i wszystkiego.

Słuchaliśmy stukotu deszczu opadającego na dachówki. Gra terenowa musiała poczekać. W mokrych butach i niedosuszonych ubraniach można wygrać co najwyżej przeziębienie. Na taką pogodę jak znalazł było nasze autorskie harcerskie monopoly. Oczywiście mieliśmy też karty. Wojtek i spółka zabrali się za nauczenie najmłodszych chłopaków gry w pokera. Spojrzałam na Janka. Ciekawe, czy już żałuje, że pokazał im tę grę.

Tylko Zuzia była jakaś nie w sosie. Nerwowo zerkała za okno, przyglądając się bliżej nieokreślonym obiektom.
- Hej, wszystko okej? - zapytałam. Drużynowa delikatnie się wzdrygnęła.
- Chyba nie do końca... - westchnęła ciężko. - Porozmawiamy wieczorem, Alicja, dobrze? Wieczorem wszystko wam wyjaśnię.
Nie naciskałam, ale trochę się wystraszyłam. Postanowiłam zostawić Zuzię w spokoju.

Usiadłam w kącie. Na wyjazd zabrałam ze sobą różne harcerskie papiery. Moja próba przewodnikowska w domu leżała odłogiem. Tak naprawdę miała być już otwarta. Tymczasem nadal głowiłam się nad kilkoma zadaniami.
- No, no... Widzę, że jednak z tą próbą tak na poważnie - drwił Janek.
- Ojej, znalazł się pan idealny.
- Pomóc ci?
- Yhm...

- "Pogłębia swoją wiedzę i rozwija swoje zainteresowania" - Janek przeczytał na głos zadanie, z którym miałam największy problem.
- Nie mam zainteresowań - stwierdziłam.
- Nie żartuj. A fotografia?
- Janek, proszę cię. Żadna ze mnie fotografka.
- Ale to lubisz, można to uznać za twoje hobby - wzruszył ramionami. - No i w ramach tego możesz poszerzyć swoją wiedzę o fotografii i... na przykład zrobić własną wystawę fotograficzną.

Mimowolnie się zaśmiałam.
- Gdzie, w harcówce? - zapytałam. - Przecież w życiu mi tego nie zaliczą...
- Nie miałem na myśli harcówki.
- W szkole też na pewno nie wyjdzie - mruknęłam, wyobrażając sobie dyrektora pozwalającego mi na wystawę fotograficzną na szkolnych korytarzach. Trochę abstrakcyjne.

- No ale wiesz... Teraz w Dziędzielowie powstała ta kawiarnia młodzieżowa... Może tam powinnaś spróbować? Podobno właściciele są sympatyczni i lubią pomagać...
To nie był głupi pomysł Janka. Wystawa zdjęć mojego autorstwa w klubokawiarni? Trudne do zrobienia. Ale...?
- Dużo roboty.
- Idealnie na próbę przewodnikowską - odparł.
- Okej. Robię to.
Trzeba w życiu akceptować wyzwania.

Przeczytałam całość od początku do końca. Janek pewnie też zerkał na wszystkie moje zapiski.
- Jestem całkiem zadowolona - oświadczyłam.
- Ooo, pomagasz Alicji? Super, Janek - nagle pojawiła się Zuzia, po czym oddaliła się, ale chwilę później znów wróciła. - Chwila, a czy przypadkiem to nie opiekun próby powinien pomagać w pisaniu próby?

Całkiem trafna wskazówka, mój opiekunie próby. Szkoda tylko, że już po wszystkim. Myślę jednak, że komisja stopni instruktorskich przymknie na to oko.

Szary mundur, szare oczy 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz