Hej, hej!
Przed rozpoczęciem czytania epilogu mam dwie rzeczy.
1. Czy jest tu ktoś to zajmuje się w robieniu okładek i mógłby się ze mną skontaktować na Twitterze (link jest na moim profilu).
2. Od dłuższego czasu nie piszemy już z Olą opowiadań przez zapracowanie, ale ostatnio za tym zatęskniłam... Czy jest tu ktoś, kto chciałby popisać ze mną opowiadania na luzie? (Też możecie pisać na spokojnie na Twitterze, ponieważ wattpad usunął niepotrzebnie wiadomości).
Czas leciał, aż do pierwszych urodzin chłopców, które zbiegły się z finałem sezonu, którego Louis nie mógł sobie odpuścić. Mecz odbywał się w Londynie, więc takim sposobem wylądowali w hotelu, tak samo jak ich najbliżsi, którzy chcieli wspierać Alfę, ale również pomóc trochę ze szczeniakami.
Nie planowali żadnej imprezy, wiedząc że dzieci nie będą pamiętać tych urodzin, a raczej mieli po prostu w planach spotkanie z bliskimi.
Frank już ładnie potrafił robić kroczki na swoich pulchnych nóżkach, a Kenzo jeszcze sporo do tego brakowało, wolał być trzymany w ramionach mamy.
Chłopcy jak zawsze mieli na sobie koszulki w barwach drużyny ze swoimi imionami na plecach. To miało swój urok i Harry nie zapomniał zrobić im pamiątkowego zdjęcia, które stało się już tradycją na meczach.
Frank szukał ciągle wzorkiem taty, powtarzając "tata, tata", a dzielny dziadek Des próbował mu wytłumaczyć gdzie się Louis znajduje i co robi.
Sekcja vip dosłownie została wypełniona jego rodziną, przez co przez chwilę czuł się źle, wykorzystując tak swojego trenera i managera. Jednak nie wyobrażał sobie finału bez tych wszystkich osób, które wspierały go na jego ścieżce. Zbyt wiele znaczyła dla niego rodzina.
- Dajesz Lou! - Harry zawołał w głos, co nawet i do alfy doszło, przez chwilę się nawet zmartwił o głos młodszego.
Zaraz ponownie skupił się mocniej na grze, szukając dobrej okazji do zbliżenia się do bramki. Grał zespołowo, nigdy nie próbował być gwiazdą murawy.
Bycie pępkiem świata sprawiłoby, że drużyna mogłaby tylko na tym ucierpieć. Tutaj liczyła się taktyka i współpraca.
Koniec końców drużyna alfy wygrała po raz kolejny, a na koncie Louisa zawitał jeden gol, jednak był on znaczący w całej grze. To był zdecydowanie dalej jego czas, nawet przy mniejszej ilości meczy.
Tym razem nie ominął też wywiadu, ale prosto od ludzi z adidasa, którzy chcieli go złapać. A on mając z nimi kontrakt musiał się zgodzić.
- To był naprawdę dobry mecz dla całej naszej drużyny. Jesteśmy jednością i każdy dokłada tutaj coś od siebie - skomentował alfa.
- Mimo twojego licznego braku w meczach, widać że wciąż grasz na tym samym poziomie, jak nie lepszym... - pochwalił go reporter - Czy w następnym sezonie będziesz już normalnie grał? Wiemy, że masz dwójkę małych wymagających szczeniąt z mężem, gratulujemy.
- Dziękujemy - skinął z uśmiechem - Mam nadzieję być bardziej aktywny w drużynie, jednak muszę najpierw porozmawiać z mężem. On również ma parę marzeń zawodowych, musimy to pogodzić.
- Harry Styles - pokiwał głową - Piosenkarz i piłkarz, to dwa odmienne światy, ale trzymamy za was mocno kciuki.
- Przeciwieństwa się podobno przyciągają - zażartował Louis - Na pewno jakoś pogodzimy nasze obowiązki.
- W takim razie, myślę że my jak i fani życzymy ci dobrej regeneracji i powrotu w następnym sezonie mniej lub bardziej - szczerość była widoczna na twarzy mężczyzny, który przeprowadzał z nim ten krótki wywiad.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...