Epilog
Karoca wolno wspięła się na Dębowe Wzgórze i z ochrypłym zgrzytem kół zatrzymała się tuż przy starym dębie.
- Pora wstawać kochanie. Do uszu Dalii dotarły, jak przez gęstą mgłę ciepłe słowa babci. – Jesteśmy na miejscu. Dalia?! Obudź się! - Halinka mocno potrząsnęła wnuczkę za ramię.
- Na miejscu? – dziewczynka powtórzyła sennie przecierając oczka. Rozejrzała się po wnętrzu karety. – A Ali?! – rozpaczliwie krzyknęła. – Przecież mieliśmy wstąpić po Aliego?!
Zerwała się na równe nogi, otworzyła drzwi karocy i wyskoczyła na miękką, zroszoną perłową rosą trawę. Halinka chwyciła leżący na podłodze, tuż pod jej stopami plecak i wyskoczyła za Dalią. Osioł ze szczurem prostowali grzbiety.
Jeden ze stangretów bez pośpiechu odpinał konie, a foryś prowadził je, jeden po drugim na malowniczą polanę utkaną dywanem świeżej i soczystej trawy. Drugi stangret spokojnie, na tyłach karocy szykował dla koni worki z owsem.
- Daaa - liaaa?! – z całych sił zawołała Halinka. – Daaa – liaaa!!! Osioł ze szczurem jak poparzeni spojrzeli na Halinkę i czym prędzej do niej podbiegli. Halinka pokazała im plecak.
- Daaa – liaaa!!! – wydarli się we trójkę.
Dziewczynka, która biegła w stronę oślego domu zatrzymała się, odwróciła i spojrzała na nich. Halinka machała do niej plecakiem. – Ali jest z nami!!! – krzyknęła, po czym ponownie pomachała plecakiem.
Dalia odetchnęła, uśmiechnęła się od ucha do ucha i co sił w nogach przybiegła do Halinki, osła i szczura.
- Yhy, yhy, yhy – dyszała próbując złapać miarowy oddech. – Nie mo...yhy, yhy, yhy...mogłaś...yhy, yhy, yhy...powiedzieć mi w... - wzięła głęboki wdech i mocno wypuściła powietrze - ...w karocy, że masz Aliego?! – spytała wreszcie z wyrzutem.
- A dałaś mi szansę? Wybiegłaś jak szalona! I podała jej plecak. – Sama sprawdź czy pluszak jest w środku.
Dalia chwyciła plecak i nie otwierając głównego zapięcia, lekko poluzowała zamykający
go dodatkowy sznurek i zerknęła do wnętrza, po czym z powrotem zacisnęła sznur. – Jest! – odpowiedziała radośnie i zarzuciła torbę na plecy, a osioł wydął dolną wargę w geście „ i o co tyle hałasu?". Na co Baltazar tylko wzruszył wątłymi ramionami.
Halinka zaśmiała się. – No kochani przyjaciele. Skoro już wszyscy jesteśmy w komplecie, to uważam, że nadeszła już pora na pożegnanie – powiedziała i spokojnie podeszła do osła, szczura i mocno ich przytuliła na do widzenia. Dalia za przykładem babci zrobiła to samo, tyle że dodatkowo ucałowała ich w policzki.
Osioł rozpłakał się serdecznie. – Jak ja nie znoszę pożegnań! – zachlipał. – Jak ja nie znoszę pożegnań! Baltazar krzepiąco poklepał go po ramieniu. – To przecież nie jest pożegnanie, prawda? – zwrócił się do dziewczynek ocierając mimowolnie spływającą mu po policzku łezkę.
- Szczera prawda Baltazarze. To dopiero początek – odpowiedziały Halinka z Dalią, spokojnie podeszły do starego dębu, chwyciły się za rączki i dotknęły jego chropowatej kory.
Osioł ze szczurem w skupieniu i ze łzami w oczach przyglądali się dziewczynkom. Zresztą nie tylko oni. Stangreci z forysiem, którzy odpoczywali tuż przy karocy także spoglądali z zaciekawieniem.
Halinka mocno ścisnęła Dalię za rączkę.
- Babciu? – cichutko spytała dziewczynka.
- Tak kochanie?
- A czy zdążymy na świąteczny obiad do pani Anieli?
Halinka ciepło uśmiechnęła się do wnuczki: - Ależ oczywiście – wyszeptała i mocniej chwyciła ją za rączkę: – Czujesz?
Dalia wciągnęła nosem powietrze. – Czuję. Zupełnie jak wtedy w domu – odpowiedziała, a niewidoczna struga pachnącej mgiełki owinęła się wokół jej, jak i Halinki stóp i coraz wyżej pięła się w górę oplatając je niczym niewidzialny, aromatyczny bluszcz. Uśmiechnęły się do siebie, jeszcze raz spojrzały na Edmunda i Baltazara, po czym rozpłynęły się jak we mgle.
Osioł zamyślił się i znacząco zacmokał.
Koniec?
❤❤❤
CZYTASZ
Po drugiej stronie kufra
FantasyJest Dalia. Jest babcia. Są Święta Bożego Narodzenia i cała ich magia. Jest i kufer na stryszku, który za pomocą cudownego zapachu lawendy przenosi bohaterki, a wraz z nimi i Was do Lawendowej Krainy. Świata pełnego magii, wspaniałych bohaterów i i...