CZĘŚĆ 54 - c.d.

46 17 12
                                    

Pudel powachlował się chusteczką.

- Oj tak. Cieszyć. To teraz dobre słowo. A jak krzaczki lawendy, które ci podarowałam Halinko? Rosną i pachną w twojej krainie?

- Rosną i pachną Lulano. Są przecudne. Nie ma sąsiadki, która nie zechciałaby małej szczepki. To znaczy rozsady.

- To chyba dobrze? – zapytała.

- Bardzo dobrze Lulano.

- Yhym, yhym... - zakaszlał pudel. – Pragnę przypomnieć, że czas nie stoi w miejscu królowo. Czekają na nas goście, stwory...yhym, yhym,yhym...no i oczywiście bal.

Spojrzała na niego lekko zirytowana: - Bal może jeszcze zaczekać, przed nami cała noc.... A ja w końcu, jakby nie było jestem królową. Beze mnie nie zaczną.

Skłonił się wpół i wycofał za nią.

- Trutututu, trutututu, trutututu – zabrzmiały fanfary. – A nie mówiłem – dodał półgłosem tak, aby wszyscy usłyszeli.

- Prawdę mówiąc Ser del Pudell ma rację Lulano... - Halinka zamyśliła się - ...nam też zbyt dużo czasu nie pozostało na przebywanie w Lawendowej Krainie. Już długo w niej bawimy. Powiedziałabym, że o wiele za długo, niż zamierzałyśmy, a przynajmniej ja zamierzałam i obawiam się, że jeżeli jeszcze dzisiejszej nocy nie wrócimy do naszego domu, to źle się to dla nas, a i jak sądzę i dla was, to znaczy Lawendowej Krainy może skończyć.

Pudel spojrzał na nią zdumiony.

- Aaaa... - królowa strachliwie przytkała usta. – Nie pomyślałam. Przecież ktoś może was szukać?

- Właśnie Lulano. Halinka zerknęła na zmartwioną jej słowami wnuczkę. – Ale z miłą chęcią zostaniemy na oficjalnej części balu, kiedy nadasz honory trollom, ogrom i ropuchom, prawda Dalio? Bardzo chciałybyśmy to zobaczyć, zanim wrócimy do domu?

- No gdzie ja mam głowę!? – chwyciła się ostentacyjnie za czoło. – Przepraszam. Jak mogę być aż tak samolubna. Już idziemy. Pozwólcie tylko, że jeszcze raz wam serdecznie pogratuluję. Przywróciliście sens nie tyko mojemu życiu... - spojrzała na pudla i służki - ...ale i Ser del Pudllalla i wielu, wielu innym mym poddanym. A ja. Zgodnie z obietnicą hojnie was wszystkich, włącznie z pozostałymi oczywiście waszymi kompanami wynagrodzę.

- Ale to już po balu – stanowczo wtrącił pudel. Ponownie zabrzmiały fanfary. Królowa westchnęła. – Nawet we własnym pałacu nie mogę mieć chwili oddechu...

- Pozwól o Pani, że wyjdę na salę jako pierwszy i cię zaanonsuję – pudel służalczo zamrugał rzęsami. – A kiedy będziesz gotowa zastukaj proszę trzykrotnie kołatką o drzwi.

- Tak zrobię. Dziękuję ci Ser del Pudllallu za pomoc. Co ja bym bez ciebie zrobiła. Pudel ukłonił się jeszcze raz uniżenie i wyszedł. Zabrzmiały głośne fanfary, a po chwili nastała cisza.

- W takim razie szybko przejdę do rzeczy. Mam dla ciebie Halinko...- spojrzała na Dalię - ...i dla ciebie równie dzielna, co Halinka Dalio te oto wisiory. Wystawiła dłoń, po czym jedna z dam dworu szybciutko podała jej błyszczący przedmiot. – Proszę Halinko. To dla ciebie. Lulana dumnie zapięła na szyi Halinki łańcuszek z przepięknym, dość dużym i wypukłym kryształowym wisiorkiem w kształcie serca ciasno oplecionego bluszczem. Po chwili taki sam zapięła na szyi Dalii.

- Dziękujemy – odpowiedziały zaskoczone.

- To dla mnie bardzo wyjątkowe wisiory. Mogłabym nawet śmiało rzec, że mają w sobie trochę magii – spokojnie powiedziała Lulana. – W środku jest zasuszony lawendowy kwiat. I to nie byle jaki, ale ten pierwszy...

Po drugiej stronie kufraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz