- NICHOLAS -
Wjechałem na wille rodziców gdzie nie było mnie przez parę dobrych miesięcy. Odkąd ja i ona rozstalismy się. Nie byłem tutaj i miałem swoje powody. - Nicholas, jak miło cię znów widziec! Marianne, gosposia rodziców która jest bardziej matka dla mnie niż moja krzyknela kiedy weszlem do środka.
- Mnie też trochę czasu minęło. Nie miałem za bardzo czasu.
- Nawet dla mnie? Czuje się raczej urażona.
- Przepraszam Marianne.. Nawet nie wiesz jakie to męczące jest byciem szefem. Jutro znowu jadę do Londynu.
- Ostatnio też byłeś, ale tym razem coś jesteś bardziej zadowolony z tego powodu niż przedtem. O co chodzi?
- O nic......nie mogłem skończyć kiedy moja matka weszła do środka. Marianne była bardziej jak matka dla mnie niż moja własna. Stanęła jak zawsze w najlepszych i drogich ciuchach jakie mogły być.
- Masz kogoś co? Zapytała tak po prostu. Ona nie okazywała nikomu miłości. Może właśnie dlatego byłem taki jaki jestem...zimny i oschły. Ona całe życie taka była. Odkąd wiem. Nigdy choć raz nawet mnie nie przytuliła.
" Przestań beczeć głupi dzieciaku! Całe życie taki będziesz!"
- Tak mam kogoś. I co ci do tego co?
- Kto to?
- Nie wiesz kto to i się nie dowiesz. Nie będzie zepsuta przez ciebie tak jak każda inna z którą byłem. Nie będę opowiadać ci o tej z którą jestem. Chcę żebyś przestała mieszać mi w życiu. Wiem że spotkałaś się z Vanessa.
- Przyszła i przeprosiła mnie za to co ci zrobiła. Naprawdę żałuję tego. Nie mogłybys jej wybaczyć?
- Nie, nie mogłybym bo nie jestem tobą. Nie będę z kimś tylko dlatego że ty tego chcesz. Chce być z kimś kogo pokocham.
- Pokocham? Prychnela. - Miłość się nie liczy.... Wiem bo przez to preszlam. Miłość nie jest na pierwszym planie tylko z kim dzielisz życie.
- No tak, bo przeciez o to chodzi. Vanessa jest z bogatej rodzinki, jak wyjdziemy za siebie to zapenwe dostaniecie coś w zamian, a moja żona będzie leżeć i pachnieć czekając aż dostanie kartę kredytową. O to chodzi.
- Nicholas.....
- Nie chce on niej więcej słyszeć. Chcesz to przyjaźni się z nią, wychodźcie razem na lunch i spotkania ale ja nie chce z nią mieć nic wspólnego.
- Jesteś taki sam jak ojciec! Durny zakochaniec. Lepiej żeby ta twoja dziewczyna była chociaż z dobrej rodziny!
- Z takim nastawieniem w życiu jej nie poznasz.
- Mam swoje sposoby. Krzyknela za mną. Poszłem pożegnać się z Marianne której jako jedynej powiedziałem o Maji. Ona rozumie czego nie powiem o matce. Kiedy późna ja nic się nie zmieni. Będzie dalej taka jaka jest teraz. Zimna i oschła.
Dojechałem do mieszkania później niż myślałem. Miałem dużo na głowie a jednak nie mogłem przestać myśleć o mojej matce. Zawsze była taka zimna i oschła. Nigdy nie okazywała nikomu żadnej miłości. Nie była też wcale miła czy dobra. Wszystko było tak jak ona chciała. Mój ojciec nigdy taki nie byl. Zawsze próbował zobaczyć jakas dobroc w matce choć zadmej nie było. Dla niej liczą się pieniądze i jej firma.
- MAJA -
Następnego ranka czekałam jak na szpilkach aż przyjedzie po mnie Nicholas chyba że któryś z jego ludzi to zrobi. Nie lubialam kiedy tu przyjeżdżał ale on nie powiedział nic złego na mój temat. Ani gdzie mieszkam. Był dobry nawet bardziej niż myślałam. Wzięłam trochę rzeczy jak ostatnio ale nie za dużo. Ubrana byłam w biała sukienkę i beżowy płaszczyk. Włosy spielam w koka i zrobiłam lekki makijaż. Spojrzałam przez okno widząc że samochód podjechał. Serce mi tak szybko biło kiedy był blisko mnie lub kiedy miałam go zobaczyć. W ręku trzymałam teczki które miałam wziąść i wyszłam na dwór. Naprawdę po mnie przyjechał osobiście. Nie spodziewałam się tego ale ucieszyłam się. Boże, może to co robię to grzech? Może wcale nie powinnam być z moim szefem? Może to naprawdę był błąd?
- Widzę że jesteś rozkojarzona dzisiaj. Usłyszałam jego głos. Kierował się w moja stronę. - Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu się nie wyspałam.
- To jest nas dwoje. Uśmiechnal się przyciagjac do siebie. Jeżeli to co robię jest złe to dlaczego tak mi z tym dobrze? Nicholas nie jest taki jaki zawsze był. Jest miły i dobry. Potrafi być dominujący i oschły ale ma serce. O którym nie wiedziałam. A teraz wiem... I chce go bardziej niż przedtem.
Godzinę później znaleźliśmy się w Londynie. Pogoda tutaj była piękna. Piękniejsza niż w domu. Londyn byl piękny. Cieszyłam się że przez tyle lat nauczyłam się angielskiego i nie miałam żadnego problemu żeby się dogadać.
Nicholas zabrał nas do tego samego hotelu co przedtem. Czasami to ja bookowalam hotele jako jego asystentka a czasem on lub Zach. Tym razem mnie nie po prosił więc raczej zrobił to on. Widziałam jak te recepcionistki się slinily do niego. Każda kobieta tak robiła. Czasami czułam się taka mała... Nie atrakcyjna. Byłam inna.... Nie nosiłam tego co noszą kobiety z którymi był. Nie lubialam wyzywających ciuchów gdzie wszystko było widoczne.
- Możemy iść... Jego głos wyrwał mnie z zamyslenia podążajac do windy za nim. - Mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko ale wzialem jeden pokój.
- Nie mam nic przeciwko.
- To dobrze. Uśmiechnal się do mnie wyzywająco biorąc mnie za rękę. Tym razem wszystko jest inne. Inne niż przedtem. Weszliśmy to wielkiego pokoju który wyglądał jak apartamentowiec. Wieszky niż poprzedni. A widok byl jeszcze piękniejszy niż przedtem. Poczułam ręce Nicholas wokół mojej talii, całując moja szyję delikatnie.
- I jak? Podoba Ci się?
- Tak, bardzo.. Widok jest piękny i to bardzo.
- Widok jest bardzo piękny. Powiedział spoglądając na mnie. Czułam się jak mała dziewczynka przy nim. Nicholas był mężczyzna który wiedział co chce, starszy niż inni z którymi byłam i to mi się podobało w nim. Czułam się przy nim bezpiecznie i bardzo szczęśliwie. Odwrocilam się do niego czując jego czoło oparte o moje. - Wszystko dobrze?
- Tak, wszystko jest dobrze.. Po prostu nigdy bym się tego nie spodziewała. Tego wszystkiego.....
- Ja też nie, ale nie żałuję. Jedynie żałuję że tak długo zajęło mi zrozumieć co czuje do ciebie. Nie chce tracić więcej czasu.
- Ja też nie.... Dawno nie czułam się tak dobrze jak teraz z tobą.
- Cieszę się że jesteś szczęśliwa ze mną. Wiem że potrafię być oschły i czasami nieznośny.
- Przyzwyczailam się do twoich humorków. Nie przeszkadzaja mi. Uśmiechnęłam się czując jego usta na moich....przyciagnelam go bliżej czując jak jego ręce oplotly mnie jeszcze mocnej wokół talii. Droczył się ze mną całując i przestając aż nie mogłam więcej mu się oprzeć i nie chciałam. Jego ręka wędrowala aż do zamka sukienki delikatnie ciągnąć za niego aż moja sukienka zsunela się na podłogę. Oderwał się ode mnie patrząc na mnie tak.... Dziko i ze spojrzeniem pełnym pozadania tak jak ja. Poczułam jak mnie podnosi aż moje nogi oplotly go w talii. Jego rękę czułam na moich majtkach droczac się ze mną.
- Jesteś tak kurewsko piękna....jestes taka nie zwykła i cała moja.... Nikogo więcej tylko moja.
- Tylko moja. Szepnąłam w jego usta czując jak gwałtownie wbił się w nie aż jeknelam. Odciągnąl mnie od siebie patrząc mi w oczy.
- Nie zrobię nic na co nie jesteś gotowa. Poczekam.
- Jestem gotowa... Chce tego.. I to bardzo. Nic więcej nie musiałam mówić bo chciał tego samego. Położył mnie na łóżka czując jego usta na moim ciele........
- To wszystko..... Szeptał pomiędzy pocalunkami...- Należy do mnie.. Ty jesteś cała moja.
- Jestem... Tylko twoja...
Ta noc była inna... Pełna pożądania i szczęścia... Nigdy w życiu nie czułam się tak kochana, I tak dobrze.... Nigdy nie czułam się lepiej. Nikt na mnie nigdy tak nie patrzał jak Nicholas. Nikt nie był taki dominujący ale i delikatnie wobec mnie.. Co mi się podobało. Byłam bardziej pewna jak nigdy że chce z nim być.. Że czuję do niego więcej niż myślałam. Zauroczyłam się... Ale czy on też? Czy mnie pokocha? Ja wiem jedno, jestem w stanie go pokochać o ile to się nie zdazylo już.

CZYTASZ
Stworzeni Dla Siebie
RomanceMaja White piękna i skromna kobieta która nie zawsze miała lekko w życiu. Ale mimo wszystko czerpie z życia tyle ile może. Jest aż za dobra i stawia wszystkich na pierwszym miejscu.. Nicholas Knight jest najbardziej przystojnym i bogatym mezczyna w...