Rozdział Czterdziesty

253 3 0
                                    

                           - MAJA -

- Więc zgadzamy się oby dwoje z tą kwota tak? Spytałam czując jak się do mnie przysuwal. Byliśmy tutaj od godziny i naprawdę mialam dosyć tego jak przystawiał się do mnie i miał niestosowne komentarze.

- Tak zgadzamy.. Może i zgadzamy się w innych sprawach nie sądzisz? Szepnął mi do ucha dotykając mojego uda tak mocno że nie mogłam zdjąć jego ręki. Ale wreszcie to zrobiłam.

- Nie, przepraszam cie ale mógłbyś sie do cholery odsunąć? Warknelam na co on tylko zaśmiał się ale nie ruszył.

- Lubie takie jak ty... Niedostępne i trochę dominujące.

- Mam narzeczonego.

- I? Narzeczony to jeszcze nie mąż i można go szybko zmienić nie sądzisz?

- Nie, nie sądzę. Chyba żadna kobieta jeszcze ci nie odmówiła co? Spytałam zamykając teczki i laptop. Miałam dosyć i skończyliśmy.

- Nie żadna nie próbowała....idziesz gdzies śliczna?

- Tak skończylismy już. Wracam do hotelu. Przyciągnął mnie spowrotem do siebie. Nie był paciagajacy czy miły. Był chamski arogancki i chciał swoje.

- Może zabawimy się co? Spytał znów doytakajac mojego uda.

- Zabaw się sam ze sobą. I mnie daj spokój do cholery.

- Gdybys zmieniła zdanie wiesz gdzie mnie szukać. Krzyknął kiedy wyszłam czujac się tak okropnie po tym jak siedział tak blisko i dotykał mnie kiedy mówiłam nie. Na Boga czy mężczyźni nie wiedza co to do cholery nie? Byłam wkurzona bardziej niż myślałam. Nikt nie chcial dzisiaj wkurzać mnie jeszcze bardziej.

Szofer zawiózł mnie do hotelu gdzie naprawdę chciałam zapomnieć o dzisiaj i tym odrazajacym gościu. Nigdy więcej nie biorę takich zleceń jeżeli nie znam typa.

- Majka poczekaj! Spojrzałam że w recepcji stoi nie kto inny jak Vincent. Jeszcze tego brakowało. To był najdłuższy dzień w moim życiu.

- Vincent co ty tu robisz?

- Musze z tobą pogadać o nas.

- O nas? Nie ma żadnych nas Vincent. Przepraszam ale mam ochoty więcej gadać.

- Musimy być razem Maju. Pasujemy do siebie.

                          - NICHOLAS -

Skończyłem spotkanie później niż myślałem. Weszlem do hotelu chcąc zadzwonić do Maji czy wróciła ale zamiast tego widzę jak Vincent ja całuję. Wszystko się we mnie spielo widząc jak on ja.... Zanim mogłem cokolwiek powiedzieć odsunęła go od siebie chwytając za koszule. Była zła... Przysięgam że nigdy nie widziałem żeby Maja była zła.. Nie wkurwiona.

- Na Boga dajcie mi spokój. Czy wy mężczyźni nie rozumiecie co to kurwa nie?

- Maja....

- Nawet nie próbuj kiedy mówię nie to znaczy nie! Krzyknela odchodząc od niego do windy. Poszłem za nią widząc jaka zła była.

- Co to było? Spytałem kiedy spojrzała się na mnie z takim wkurzeniem w oczach.

- Nic pocałował mnie bo nie rozumie co to znaczy nie. Warknela. - I nie, nie chciałam tego. Odpowiedziała wychodząc z windy do pokoju. Weszła do środka rzucajac teczki na stolik. Kiedy coś z nich wypadlo. Spojrzałem na małą karteczkę z numerem telefonu jakieś gościa i adres jego domu.

- Co to do cholery jest? Krzyknęłam podając jej ta kartkę. Niespodziewanie zaśmiała się i wyrzucila kartkę. - Maja pytam cie o coś? Co to jest i z kim ty byłaś?

- Widzę że ufasz mi tak jak ja ufam tobie co?

- Ufam ci ale masz numer i adres mieszkania jakiegoś typa!

- Jakbyś mnie znał wiedziałbys że w życiu tego nie wzięłabym. Więc nie praw mi dzisiaj morałów tylko do cholery zaufaj.

- Majka!

- Mam dosyc mężczyzn na jeden dzień więc odpuść mi dzisiaj. Powiedziała biorąc telefon i portfel.

- Gdzie idziesz?

- Ja? A co nie ufasz mi?

- Nie chce się kłócić i ufam ci.. Nie wiem co tobienjest ale...

- Idę na drinka! Chyba mam prawo po dzisiejszym dniu wypić cholernego drinka. I zapłacę za niego. A teraz wybacz ale nie chce mi się gadać, chce zapomnieć o dzisiejszym dniu.

Trzasnęła drzwiami wychodząc z pokoju. Ktoś naprawdę ja zdenerwował dzisiaj. Majka nigdy nie przeklina ani nie zachowuje się w taki sposób. A jak pije to napewno nie żeby zapomnieć. A ja jej ufam i nie chce się do cholery kłócić.

                         - MAJA -

Siedziałam w barze w hotelu pijąc drinka.... Trochę przesadziłam ale miałam dosyć. Najpierw ten gość a potem Vincent i jego wyznanie miłosne jak to jesteśmy sobie pisani. Nie chciałam wyżyć się na Nicku. Nic nie zrobił... Wolałbym wypić drinka z nim..... Chwycilam za telefon szukając jego numer. Juz kiedy myślałam że  odbierze nie odebrał...byl zły. Więc mu się nagrałam.

" Chciałam cie przeprosić kochanie tak bardzo mi głupio za ten wybuch. Byłam, jestem strasznie zła a teraz siedzę jak jakas głupia sama pijąc drinka a mogłam robić to z tobą. Mam nadzieje ze nie będziesz się długo na mnie gniewał."

Upilam łyk drinka czekając na jakąś odpowiedź ale nic. - Masz za swoje Majka trzeba było pogadać a nie robić sceny. Powiedziałam sama do siebie biorąc Jeszcze łyka.

- Masz prawo być zła... Usłyszałam za sobą głos i uśmiech no i ulga pojawiła mi się na twarzy. Usiadł obok mnie i nie wyglądal na złego tylko rozbawionego. - A raczej nie dam rady być na ciebie zły. Kiedy przeklinasz i krzyczysz znaczy że ktoś naprawdę cie wkurzył.

- Śmieszy cie to? Spytałam podając mu drinka.

- Trochę, nigdy nie widziałem żebyś była zła. Ani razu.

- Trzeba się postarać żeby mnie mocno wkurzyć.

- Więc powiedz mi co cię tak wkurzyło kochanie?

- Byłam na spotkaniu z asystentem twojego klienta a raczej jego synem bo asystentka miała problem rodzinny. Nigdy w życiu nie widziałam takiego pewnego siebie chama.

- Chama?

- Był taki arogancki i wręcz obrzydliwy. Cały czas narzucal się i podrywał mnie. Wkurzył mnie tym. I chciał się zabawić a kiedy odmówiłam musiał mi włozyc ta karteczkę. Widzialam że Nicholas się spiął i to mocno.

- Zrobił ci coś? Syknal patrząc na mnie i wiedziałam że kłamstwo nie przejdzie.

- Cały czas przysuwal się do mnie i dotknął mojego uda dwa razy ale odpychałam go.

- Coś jeszcze? Warknal.

- Nie... Wyszłam jak tylko skończyłam z nim spotkanie. Nie chciałam być nie miła do ciebie po prostu strasznie mnie to zdenerwowało.

- Rozumiem, żebym wiedzial to nie puścił bym cię samego. Niech lepiej nie pokazuje mi się na oczy.

- A potem Vincent gada mi głupoty ze jesteśmy sobie pisani. I pocałował mnie.

- Nie powinienem być taki chamski do ciebie. Po prostu byłem zły widząc jakiś numer od kogoś. I ufam ci. Zawsze ci ufałem.

- Wiem ja też trochę przegialam.

- Zrobił ci coś jeszcze?

- Nie, obiecuje to wszystko. Usiadłam mu na kolanach i przyciągnął mnie do siebie. - Drink mi dzisiaj nie pomoże.

- A co ci pomoże?

- Ty... Ty mi Pomożesz. Chcę zapomnieć dzisiejszy dzień i, jak mnie... Dotknął. Jego oczy plonely kiedy wziął mnie za rękę płacąc za drinki.

- Więc chodźmy.... Uśmiechnal się kiedy szliśmy do pokoju.

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz