Rozdział Siedemnasty

302 5 0
                                    

                     - NICHOLAS -

Żebym wiedział że taki był plan mojej matki i vanessy pogadał bym z Maja o tym wcześniej. Nie chciałem gadac o przeszłości o tym co było.... Ona nie była moja kurwa największą miłością ani nikim takim... Moja matka to po prostu zaplanowała. Tydzień... Tyle próbowałem pogadać z Maja. Nie przychodziła do firmy, nie bylo jej. A coraz bardziej wiedziałem że ja tracę. Wtedy kiedy zrozumiałem co dla mnie znaczy tracę ja. - Panie knight, chciał pan wiedzieć kiedy Maja przyjdzie więc jest... Luke powiedział. Podziękowałem mu kierując się do jej biura.... I nie mylil się.. Była tam...i piękniejsza niż kiedykolwiek. Jej włosy bardziej jasne niż zawsze, obcisła sukienka pokazująca jak piękna jest.... Miała więcej makijażu niż zawsze... Ale i tak była moja pięknością.

- Maja musimy porozmawiać.

- Panna White szefie. Powiedziała co mnie wkurzyło. Do teraz będzie tak między nami?

- Kurwa Maja do cholery spójrz na mnie! Teraz będziemy znowu bawić się jak jakieś niedojrzale dzieci w gry? Tego chcesz?

- To pan to zaczął! Nie ja! Ja nigdy nie kłamałam, byłam loyalna, ufałam. Tak, zajęło mi trochę czasu żeby powiedzieć prawde o mnie ale do cholery zrobiłam to. A ty?

- Chciałem Ci powiedzieć ale to nie miało dla mnie takiego znaczenia żeby o tym mówić!

- Nie? A niby jest twoja największą miłością? A ja? Kim ja jestem dla ciebie? Numerkiem no boku?

- Nie waz się tak kurwa mówić! Nie jestem aż takim chamem żeby potraktować cie jak numerek! A ona nie jest żadna moja miłością!

- To czemu nie powiedziałeś że masz była narzeczona że prawie wzięłaś z kimś ślub? Jeżeli to nic nie znaczyło czemu nie powiedziałeś mi o tym? Jak mam ci ufać! A jeżeli do mnie przyszedl by moj były narzeczony? A potem bym cię zabrała na kolację gdzie by siedział a ty byś nie wiedział a i jeszcze nazwaliby się sierota. Jak bys się czuł? Ufalbys mi?

- Źle się zachowałem. Wiem jaka jest moja matka ale nie myślałem że będzie aż tak bezczelna. Nie chciałem żeby tak się stało....

- Może... Może my nie pasujemy do siebie.

- Nie waz się tak mówić....

- Nigdy nie będziemy szczęśliwi bo zawsze ktoś będzie wchodził między nas. Ja jestem tym kim jestem a ty jesteś sobą.... Nie pasujemy do siebie i tak powinno być. Mam dosyc bycia poniżana.

- Maja proszę cię...dobrze wiesz ze cie kocham i nie zrezygnuje tak szybko.

- I co to ci da? Co? Całe życie będą się z ciebie śmiać ze jesteś ze mną. Twoja matka będzie śmiała się ze mnie i zapraszała twoja była narzeczona. Mam dość... Jestem tylko człowiekiem nie robotem bez uczuć.

            - PARE TYGODNI PÓŹNIEJ -

- I co? Dalej nic? Zach spytał mnie kiedy kończyłem drinka. Tak teraz wyglądały moje weekendy i po pracy.. Chodziłem się napic bo co innego miałem do cholery robić? Straciłem wszystko na czym mi zależało.

- Nic... Kurwa nic... Straciłem ja. Tak po prostu straciłem ja. Przez moją matka i ta jebana czarownice.

- A jak jutro pojedziecie do Londynu znowu?

- To co? Zobacz ile tygodni minęło odkąd byliśmy razem? Kurwa tygodnie.. Rozumiem czemu nie chce ze mną rozmawiać i dlaczego mi nie ufa. Rozumiem to wszystko bo sam się wkurwiłem nie wiedzac o niej i jej rodzinie.

- Spróbuj nie poddawaj się. Byliście razem z dwa lub i więcej miesicey. Nigdy nie widziałem żebys był tak szczęśliwy jak z nią. Kochasz ją i nie jest ona Vannessa. Spróbuj jej wytłumaczyc o co z nia chodzi.

Niewiem jak mam ja odzyskać. Jest zimna i oschla. Rozmawia ze mną tylko o pracy i formalnie. Nie da rady pogadać z nią inaczej. Nie chce mnie sluchac....a jednak jutro mamy jechać do Londynu. Kończę project z Vincentem i Zach nie może jechac więc muszę wziąść ze sobą Maje. Nie to że nie chce.........

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz