Rozdział Dwudziesty Pierwszy

359 8 0
                                    

                       - NICHOLAS -

Szepty, pogłoski i durne komentrze. To było coś przed czym nie da rady uciec bądź schowac się. Czasami mam wrażenie że ludzia zwyczajnie się nudzi, że nie mają co ze sobą zrobić i po prostu obgaduja innych. Co im do tego że ja i Maja jesteśmy razem? No tak, a czemu miało to ich nie interesowac? Przecież nie jest bogata, pracuje jako moja asystentka. Nie jest kimś z kim powinnienem być. A jednak jestesmy razem. Czasami naprawdę żałuję że nie chciałem być z nią wcześniej. Kiedy wpadla do mojego biura. Ale jest moja, I zawsze będzie. I będzie moja żona czy to się podoba innym lub nie.

- Jestem zaskoczony twoim wyborem. Ojciec Vincenta powiedział kiedy staliśmy razem na imprezie.

- Ach tak? A dlaczego?

- No nie wiem.... Taki mężczyzna z taką kobietą. Nie zrozum mnie źle bo pasujecie do siebie i jest piekna, mądra i zaradna. Ale spodziewałem się że tak jak ojciec będziesz musiał wziąść ślub z rozsądku.

- Nie jestem nim i nie zgodziłbym się na takie coś.

- Wiem, jesteś inny niż on.... I to widac. Gratulacje Nicholasie.

- Dziękuję. Widział Pan gdzieś Maje?

- Nie ale chyba twój ojciec poszedł do niej.

- Nicholas! Jak mogłeś? Spojrzałem widząc przede mną widząc Moja matkę. - Nie jest ci wstyd? Naprawdę musiałes przed wszystkimi oglosic to że masz romans z własną sekretarka?

- Romans? Jaki do cholery romans co? Ogłosiłem że biore slub a ty naprawdę nie masz za grosz wstydu mówić coś takiego co?

- Ona nie jest dla ciebie Nicholasie. Jest biedaczka która przytuliła sobie etat u ciebie w firmie. Nikt nie będzie brał na poważnie was dwóch!

- A skąd wiesz co inni myślą? Nie każdy jest tak wredny i bezduszny jak ty mamo. Nie chce to nie akecptuj Maji ale masz mieć do niej szacunek..

- Byłam biedna... Byłam jak ona, I obiecałam że nigdy więcej... Że nigdy więcej nie będę biedaczka. Że mój syn będzie miał godna siebie żone. Ale nie, jednak chcesz zchanbic wszystko co zbudowałam?

- Na kasie ojca? To zbudowałas co? Daj jej spokój, I mi. To jest moje życie do cholery nie twoje.

                        - MAJA -

- Nie przejmuj się tak...bedzie dobrze. Luke powiedzial kiedy staliśmy razem. Czułam na sobie oczy i te Szepty. No tak, jak ktoś taki jak ja mogłyby być z Nicholasem?

- Mam nadzieję... Przepraszam że nie powiedziałam Ci wcześniej. Ja nie bylam gotowa i bałam się co inni o mnie pomyśla.

- Nigdy nic dobrego... Zawsze będzie taki ktoś ktory pomyśli swoje. Ale cieszę się że jesteś szczęśliwa. I powiem ze ładnie razem wyglądacie. Raczej na ślub zaprosisz mnie?

- Tak, oczywiście pierwszy dostaniesz zaproszenie.

- Mam nadzieję, muszę iść ale wrócę.

Zostałam sama a Luke poszedł z kimś porozmawiać. Czułam się tak głupio że wszyscy się na mnie patrzyli. A chciałam schować się w domu i znowu być niewidzialna. Chciałam być ta zwykła Maja której nikt nie widział.

- Dopielas swojego co? Usłyszałam za mną głos. Odwróciłam się widząc że stała przed mną Vanessa.

- Słucham?

- Masz to co chciałaś. Bogatego i dobrego mężczyznę. Ale powiem Ci ze za długo nie będziecie razem.

- A skąd możesz wiedzieć ile będziemy razem?

- Nicholas znudzi się tobą szybciej niż myślisz. Ktoś taki jak ty nie pasuje do niego. Stąd wiem.... Znajdzie sobie kogoś innego a wtedy ja będę u jego boku. To mnie oświadczył się najpierw. Skąd wiesz ze nie mówił mi tego co tobie.

- A co powiedział tobie?

- To co tobie... Że jestem w jego typie i chce ze mną być.

A mnie powiedział że mnie kocha i jestem jego najwieksza miłością.. Że chce być tylko ze mną z nikim więcej.

- Zgadlam tak? Mówiłam, nie będziecie że sobą długo.

Odeszła ode mnie a ja czułam się jak klebek nerwów. Nie mam pojęcia gdzie jest Nick, nie widziałam go od pol godziny... Wyszłam na dwór chcąc być samemu.

- Dalbys mi papierosa? Zapytałam mężczyzne który podał mi go i zapalił. Kiedy sie stresowałam musiałam sobie zapalić tak jak teraz. Odetchnelam pierwszy raz odkąd tu przyszłam. I chciałam iść do domu...

- Widzę że dobrze się bawisz kochanie. Następnym razem jak będziesz chciała zapalić przyjdź do mnie i dam Ci jednego. Nick powiedzial zabierając mi papierosa.

- Jestem zdenerwowana, nie praw mi morałów nie dzisiaj.

- Nie zamierzam ale to nie jest wyjście. Żadne. Szukałem cie.

- Gadałam z twoim ojcem, lukiem no i Vanessa.

- Ona tu jest? Spytał się spinając przy tym więc nie wiedział że ona tutaj jest.

- Tak, według niej dopielam swego. Dorwałam bogatego mężczyzne ale i tak znudze ci się i pójdziesz do niej.

- Boże co za wstrętna kobieta. Syknal palac mojego papierosa.

- Zawsze tak będzie? Spytałam czując jak przyciaga mnie do siebie..

- Nie, kiedyś znudzi im się... Mam nadzieję że się znudzi. Obielam go wokół szyji wtulając się w niego.

- Maja?

- Nie wiedziałam jak męczące jest to wszystko. Jak wszyscy się na ciebie patrzą i gadają. Wolałam być niewidzialna.

- Przestaną się patrzeć i gadać, jeszcze chwile. Idziemy do domu?

- A możesz tak po prostu wyjść? Zapytałam patrząc na niego. Pocałowal mnie przelotnie biorąc za rękę.

- Mogę, a nie chce już tu byc chce iść do domu z moją narzeczoną. Chodzmy.

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz